Dylemat strategiczny

Trener Śląska Wrocław Jacek Magiera chcąc pokonać Lecha Poznań musi wybrać „właściwego” bramkarza.


Bramkarze Śląska Wrocław

Przed niedzielnym meczem z Lechem Poznań trener wrocławskiego Śląska Jacek Magiera ma twardy orzech do zgryzienia. Musi mianowicie podjąć decyzję, kogo desygnować do gry w bramce. W poprzednich meczach bieżącego sezonu zarówno Rafał Leszczyński, jak i Kacper Trelowski nie ustrzegli się kardynalnych błędów, które przyczyniły się do porażek drużyny z Oporowskiej.

Żelazny duet

W poprzednim sezonie trenerzy Ivan Djurdjević, a później Jacek Magiera, w rozgrywkach ligowych korzystali z usług dwóch bramkarzy. Rafał Leszczyński wystąpił w 20. meczach PKO BP Ekstraklasy, natomiast Michał Szromnik w 14. spotkaniach. Oskar Mielcarz  i Józef Burta produkowali się tylko w rezerwach. 

Latem bieżącego roku Szromnik przeniósł się do Górnika Zabrze, Burta jest zawodnikiem Odry Opole, zaś Mielcarz został wypożyczony do Wisły Puławy, Na placu boju pozostali tylko Leszczyński i Trelowski. Poza tym do szerokiej kadry zostali włączeni niespełna 18-letni Bartosz Głogowski, który w poprzednim sezonie w rezerwach  Śląska rozegrał trzy mecze w drugiej lidze oraz 23-letni Mateusz Górski, który dołączył do zespołu z Oporowskiej z KKS-u 1925 Kalisz. W sezonie 2022/2023 wystąpił tylko w czterech meczach (w tym jeden ligowy), a w bieżących rozgrywkach dwukrotnie pojawił się w składzie rezerw – raz w meczu ligowym, potem w Pucharze Polski. 

Błędy i „wielbłądy”

Przed rozpoczęciem nowego sezonu trener Jacek Magiera miał dylemat, który z bramkarzy będzie jego pierwszym wyborem. Przed inauguracyjnym pojedynkiem wyjazdowym z Koroną Kielce długo wahał się, w końcu postawił na najstarszego w tym gronie Leszczyńskiego. Ale jednocześnie zastrzegł: – Każdy piłkarz ma być gotowy. Wiem, kto zagra z Koroną Kielce. Obydwaj piłkarze otrzymają taką informację po piątkowym treningu, ale każdy z nich ma być gotowy do podjęcia wyzwania i w każdej sytuacji zdolny do gry.

W potyczce z Koroną „namaszczony” na pierwszego bramkarza Leszczyński wyciągał piłkę z siatki w 83 minucie gry. Z prawej flanki dośrodkowywał Martin Remacle, a Marius Briceag zdążył jeszcze na wślizgu wstrzelić piłkę w kierunku bramki Śląska. Futbolówkę próbował złapać Leszczyński, ale w interwencji przeszkodził mu Łukasz Bejger, wskutek czego 31-letni golkiper nie zdołał jej opanować. Wyślizgnęła mu się ona z rąk wprost pod nogi Adriana Dalmau, który skierował ją do siatki. Eksperci bramkarskiego fachu zarzucili wychowankowi Olimpii Warszawa popełnienie w tej sytuacji błędu technicznego, konkretnie nieskuteczny chwyt piłki w stosunkowo prostej sytuacji.

W derbowym spotkaniu z Zagłębiem Lubin Leszczyński także nie ustrzegł się błędu. W 53 minucie po strzale Tomasza Pieńki bramkarz wrocławian „wypluł” piłkę przed siebie, wprost pod nogi Dawida Kurminowskiego, dla którego strzał z kilku metrów de facto do pustej bramki był formalnością.

Kiepska roszada

W następnym spotkaniu przeciwko Stali Mielec trener Magiera zdecydował się na roszadę w bramce. Miejsce dotychczasowego pewniaka zajął Kacper Trelowski. W praniu okazało się, że była to typowa zamiana siekierki na kijek (albo jak mawiają Ślązacy z papucia na laczek).


Czytaj także:


W ostatniej minucie I połowy Koki Hinokio zdecydował się na strzał z dystansu (około 30 metrów) i piłka wylądowała w siatce. Bramkarz Śląska w ogóle nie interweniował, tylko odprowadził ją wzrokiem.

Przy drugim golu Japończyka golkiper gości także nie był bez winy, bo pomijając błąd ustawienia, piłka przeleciała mu po dłoni nim wpadła do bramki. Trzecie trafienie Michała Trąbki poprzedził kozioł, ale futbolówka przeleciała między rękami Trelowskiego. W niedzielę czeka wrocławian mecz z Lechem Poznań. Aby Śląsk zapewnił sobie korzystny wynik, Jacek Magiera oraz trener bramkarzy Maciej Sikorski muszą oddelegować do bramki „właściwego” golkipera. Jak to zrobić? Odradzam rzut monetą, trzeba zdać się na przysłowiowego nosa i… liczyć na szczęście.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus