Będą czarnym koniem?

W kadrze Maroka znajdują się zawodnicy z takich klubów, jak PSG, Chelsea czy Bayern. W kraju są spore oczekiwania przed mundialem.


Narodowa jedenastka „Lwów Atlasu” po raz szósty w swojej historii zagra w finałach MŚ. Dotychczas raz udało jej się wyjść z grupy, na pamiętnym drugim meksykańskim mundialu w 1986 roku. Drużyna z takim zawodnikami w składzie, jak świetny bramkarz Badou Zaki czy napastnik Krimau, sensacyjnie wygrała wtedy grupę H: przed Anglikami, Polakami i Portugalczykami.

Nie wygrał z Ziyechem

Cztery lata temu w silnej grupie B przegrała z Iranem i Portugalią po 0:1 oraz zremisowała z Hiszpanią 2:2. Teraz ma być lepiej, choć w rywalizacji w grupie F z wicemistrzem świata Chorwacją, mająca mocarstwowe aspiracje Belgią czy rewelacyjną w eliminacjach Kanadą łatwo też nie będzie.

Niektórzy upatrują jednak w marokańskiej jedenastce nawet czarnego konia katarskiego turnieju. W kadrze drużyny prowadzonej przez byłego reprezentanta kraju Walida Regraguiego nie brakuje przecież piłkarzy z najwyższej półki. Są znakomici obrońcy Aschraf Hakimi z PSG czy Noussair Mazraoui z Bayernu Monachium. Jest świetny pomocnik Sofyan Amrabat z Fiorentiny czy napastnicy, Hakim Ziyech z Chelsea czy Youssef En-Nesyri z Sevilli. A propos selekcjonera i Ziyecha… Wcześniej trenerem kadry był świetny bośniacki szkoleniowiec Vahid Halilhodzić. To on w 2014 roku poprowadził Algierię do fazy pucharowej mundialu w Brazylii. Z Marokiem miał zrobić to samo. Na drodze stanęła jednak jego wojna z Ziyechem.

Doświadczony, ale też uznawany za mocno kontrowersyjnego trenera Halilhodzić nie powoływał gwiazdora Chelsea na kolejne mecze. Nie zabrał go też na ostatni Puchar Narodów na początku roku w Kamerunie, gdzie „Lwy Atlasu” doszły do ćwierćfinału, przegrywając po dogrywce z późniejszym wicemistrzem Egiptem 1:2. W marcu Marokańczycy w play offach o mundial pokonali DR Konga (1:1 i 4:1) po czym… Halilhodzić stracił pracę. Stało się to w sierpniu, a więc na trzy miesiące przed turniejem w Katarze. Wcześniej taka sytuacja przydarzyła się z jego udziałem w Wybrzeżu Kości Słoniowej, zwolniony 4 miesiące przed MŚ 2010 oraz w Japonii w 2018, tam został zwolniony 2 miesiące przed turniejem w Rosji…

Chcą wyjść z grupy

Marokańska federacja postawiła na byłego 45-krotnego reprezentanta Maroka [Walida Regragui]. To były obrońca klubów we Francji, urodzony zresztą, jak wielu Marokańczyków nad Sekwaną. Niedawno trener reprezentacji Belgii Robert Martinez mówiąc o meczu z „Lwami Atlasu”, który odbędzie się w niedzielę 27 listopada, wspomniał, że ten mecz to będą takie małe derby, mając na myśli czwórkę zawodników marokańskiej reprezentacji, którzy urodzili się i wychowali w Belgii, a którzy mogą zagrać w Katarze (Samy Mmaee, Ryan Mmaee, Ilias Chair, and Selim Amallah). Podobnie zresztą było 4 lata temu w Rosji, gdzie Marokańczycy rywalizowali z drużynami z Półwyspu Iberyjskiego: Portugalią i Hiszpanią.

– Mamy wielką generację piłkarzy, którzy grają w największych i najsilniejszych klubach. Kibice w Maroku są dumni, ze mogą oglądać swoich graczy w Bayernie Monachium, Chelsea czy Paris Saint-Germain. Nasz cel w katarskich finałach? Chcemy, by kibice w naszym kraju byli dumni z naszego występu, ale żadnych obietnic nie chcę składać. Wiadomo, z kim się mierzymy, jakich rywali mamy w grupie, to medaliści ostatnich mistrzostw świata. Dotychczas tylko raz, w 1986 roku, udało nam się wejść do fazy pucharowej. Jeżeli teraz byłoby podobnie, to turniej w Katarze będziemy mogli uznać za udany – podkreśla selekcjoner Walid Regragui.


Na zdjęciu: Hakim Ziyech (nr 7) w wygranym 2:0 meczu z Chile we wrześniu.

Fot. PressFocus