Bez usprawiedliwienia

Po końcowym gwizdku mistrzowie Polski posypywali głowy popiołem, bo zaprezentowali się poniżej oczekiwań.


Oczekiwania, przed piątym występem GKS-u Katowice w Lidze Mistrzów z węgierskim Fehervar AV19, były zdecydowanie większe. Rzeczywistość na tafli mocno jednak skrzeczała i goście mieli wszystko pod kontrolą. Odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo 4:2, natomiast zawodnicy GKS-u nie kryli irytacji i nie szukali dla siebie usprawiedliwienia. Rewanż w najbliższą środę i może wówczas rezultat będzie odwrotny.

Przegrana w głowach

– 10 minut dobrej gry to stanowczo za mało jak na Ligę Mistrzów – mocno podkreślił strzelec jednego z dwóch goli dla GieKSy, Bartosz Fraszko. – Rywale od początku mocno nas tłamsili i – moim zdaniem – przegraliśmy w głowach. W naszych poczynaniach było sporo nerwowości i nie mieliśmy prawie nic do powiedzenia. Nasze przewagi były mizerne, a w osłabieniach nie broniliśmy tak, jak sobie zakładaliśmy. Nie ma dla nas żadnego usprawiedliwienia, bo przecież jesteśmy profesjonalistami.

Mamy podpisane kontrakty, za swoją pracę bierzemy pieniądze i trzeba ją wykonać jak się należy. W mojej ocenie do tego spotkania nie byliśmy przygotowani pod względem mentalnym i winę musimy wziąć na siebie. Jeden gol w moim wykonaniu to stanowczo za mało – posypywał głowę popiołem będący od początku sezonu w wysokiej formie napastnik.

Hokeiści GKS-u rozpoczęli zbyt bojaźliwie i oddali inicjatywę rywalom, którzy pewnie widzieli poprzednie mecze w wykonaniu rywali. Gdy zwycięstwo wymykało się z rąk, nerwowość była jeszcze większa i mnożyły niepotrzebne faule. Dwóch kar Johna Murraya można było uniknąć, a były one wynikiem poirytowania i frustracji katowickiego bramkarza.

Wyciągnąć wnioski

Maciej Kruczek, pod nieobecność chorego Grzegorza Pasiuta, pełnił rolę kapitana. W czasie meczu w Nowym Targu oberwał krążkiem w nogę i miał solidny obrzęk. Jak sam zapewniał, takie mikrourazy to naturalna kolej rzeczy i trzeba nad nimi przechodzić do porządku dziennego.

– Rozegraliśmy najsłabsze spotkanie w Lidze Mistrzów i zasłużenie przegraliśmy – powiedział defensor GKS-u. – Dobrze powinniśmy grać przez 60 minut, a nie tylko fragmentami. Spisywaliśmy się poniżej oczekiwań zarówno trenerów, jak i kibiców. Gra w przewagach wymaga poprawy, choć do tego meczu nieźle nam wychodziła. Musimy jak najszybciej wyciągnąć wnioski, by rewanżu szukać szans i odnieść zwycięstwo.

Kevin Constantine, szkoleniowiec węgierskiej ekipy, był w pełni usatysfakcjonowany, bo zrewanżował się trenerowi Jackowi Płachcie za porażkę Unii Oświęcim w ćwiercfinale play offu 2020/21. Węgierski zespół zaprezentował się niezwykle rzetelnie i grał bardzo konsekwentnie. W rewanżu GKS może być nieco silniejszy, bo być może do zespołu wróci wspomniany Pasiut.


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus