Bezradność w końcówkach

Śląsk Wrocław w bieżącym sezonie stracił sześć goli w doliczonym czasie gry.


Była 93 minuta meczu Widzew Łódź – Śląsk Wrocław. Wszystko wskazywało na to, że goście jeden punkt mają w kieszeni, tymczasem… Pozornie niegroźne dośrodkowanie z lewej strony boiska w pole karne Śląska dotarło do Bartłomieja Pawłowskiego, który zgrał piłkę głową do Norwega Kristoffera Normanna Hansena, a ten z najbliższej odległości pokonał bramkarza wrocławian, Rafała Leszczyńskiego, zdobywając dla łodzian gola na wagę trzech punktów. Czar prysł…

Serce pęka

– To był bardzo trudny mecz, ciężko opisać to, co się wydarzyło w doliczonym czasie gry – powiedział obrońca Śląska, Daniel Leo Gretarsson.

Pracowaliśmy bardzo mocno na ciężkim terenie rywala rywala, niestety, nie udało się wygrać, trudno coś więcej powiedzieć. Serce pęka, gdy wracasz z niczym po tak wymagającym meczu. Musimy się teraz zebrać i przygotować się na kolejne trudne spotkanie z Lechem Poznań. Trzeba znów dać z siebie wszystko, skupić się na naszych celach. Przede wszystkim chcemy wykonać jak najlepszą pracę, a w efekcie zdobyć kolejne punkty. Potrzebujemy tego, aby nabrać pewności siebie. Teraz nie punktujemy, ale wierzę, że stałą ciężką pracą uzyskamy pozytywne efekty.

– Nie czułem żadnej tremy, po prostu chciałem dać z siebie sto procent na boisku i byłem skupiony na tym, co działo się na murawie – stwierdził inny obrońca wrocławian, Konrad Poprawa.

– To mój drugi mecz przeciwko Widzewowi, pierwszy przegrany, pierwszy w Łodzi. Ta porażka boli niesamowicie, tym bardziej, że straciliśmy bramkę w końcówce spotkania. Szczerze mówiąc powinniśmy patrzeć na siebie, bo te końcówki są ważne. Nie możemy gubić koncentracji, nie powinniśmy patrzeć na przeciwnika, że ma mocne końcówki, tylko patrzeć na siebie. Musimy być skupieni od pierwszej do ostatniej minuty, by dotrwać w takich meczach do końca.

Za łatwo

Niepocieszony był również kolejny piłkarz Śląska, Martin Konczkowski.

– Myślę, że to było bardzo trudne spotkanie. Mecz pełen walki, który niestety przegraliśmy w łatwy sposób. W ostatnich minutach byliśmy zbyt głęboko ustawieni i Widzewowi udało strzelić się jedną bramkę w samej końcówce, która zabrała nam cenne punkty.

Początek rundy wiosennej w wykonaniu piłkarzy Śląska to klasyczna gra „w kratkę”, co doprowadza do szału sympatyków zielono-biało-czerwonych. Podopieczni trenera Ivana Djurdjevicia do tej pory zdobyli cztery punkty w czterech potyczkach, na co złożyło się zwycięstwo z Pogonią Szczecin (2:0), remis z Koroną Kielce (1:1) oraz dwie porażki – z Zagłębiem Lubin (0:3) i Widzewem Łódź (0:1).

Gol strzelony przez Hansena jest już szóstym straconym golem przez Śląsk w doliczonym czasie gry II połowy w trwających rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy. To najgorszy wynik w lidze, co jest powodem do niepokoju. Jeżeli dodamy do tego straconą bramkę w meczu z Koroną w 87 minucie (Jakub Łukowski), to okaże się, że w ten sposób podopieczni Ivana Djurdjevicia stracili cztery punkty. Oby w ostatecznym rozrachunku nie zabrakło ich w walce o utrzymanie w elicie.

Mordercze końcówki

Gole stracone przez Śląsk w doliczonym czasie gry:

  • Korona Kielce – Śląsk 3:1 (Bartosz Śpiączka, gol w 94 minucie)
  • Śląsk – Warta Poznań 0:2 (Milan Corryn, gol w 94 minucie)
  • Radomiak – Śląsk 2:0 (Maurides Roque Junior, bramki w 92 i 97 minucie)
  • Śląsk – Zagłębie Lubin 0:3 (Tomasz Pieńko, gol w 95 minucie)
  • Widzew Łódź – Śląsk 1:0 (Kristoffer Hansen, gol w 93 minucie).

Na zdjęciu: Obrońcy Śląska (w białych strojach) i bramkarz Rafał Leszczyński (leży) nie mogą uwierzyć, że wrócą z Łodzi do Wrocławia z pustymi rękami.
Fot. Adam Starszyński/PressFocus