Bogusław Kaczmarek: Nawałka przez aklamację!

Rozmowa z Bogusławem Kaczmarkiem, byłym asystentem Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski.


Do barażowego meczu z Rosją zostało 69 dni. To dużo czy mało?

Bogusław KACZMAREK: – Ten czas obliguje do bardzo szybkich działań strategicznych, podporządkowanych barażom. Najwyższa pora, by PZPN – prezes Kulesza i wiceprezes ds. szkoleniowych Mateńko – podjęli decyzję, kto będzie selekcjonerem. To działanie akcyjne, bo akcja bardzo nas zaskoczyła. Paulo Sousa okazał się człowiekiem nikczemnym, uderzając w sfery najbardziej dla nas delikatne, jak uczucia religijne, by ostatecznie wypiąć na nas tę anatomiczną część, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę.

Bezkrólewie na stanowisku selekcjonera trwa od ponad dwóch tygodni. Można się niecierpliwić?

Bogusław KACZMAREK: – Najważniejsze, że przestał już obowiązywać czas metody prób i błędów – czyli wszystko, co było związane z działalnością trenera Sousy. Teraz decyzję trzeba wyważyć, zrobić doskonały wywiad. Widzimy, że research dotyczący poprzedniego selekcjonera był bardzo mało precyzyjny, bo przecież powszechnie wiadomo było, w jakich okolicznościach rozstawał się ze swoimi poprzednimi pracodawcami. Dla mnie cały czas pozostawał trenerem klubowym, z zerowym poziomem doświadczenia reprezentacyjnego. Powołanie go na stanowisko było mocno problematyczne. Poprzednie rządy w PZPN były autorytarnymi. Zbigniew Boniek sam podejmował decyzje dotyczące Adama Nawałki, Jerzego Brzęczka, Paulo Sousy. Podejrzewam, że teraz prezes Kulesza część odpowiedzialności sceduje, to będzie kolegialne rozpoznanie sprawy.

Mamy połowę stycznia. Czym w takim okresie zajmuje się sztab kadry? Jako osoba z doświadczeniem jest pan w stanie uzmysłowić, ile tracimy na braku selekcjonera?

Bogusław KACZMAREK: – Jesteśmy teraz w stanie wojny. Może to niezbyt miła metafora, ale mecz piłkarski o takiej stawce to wielka walka. Dlatego posłużę się sentencją wielkiego człowieka w historii ludzkości. Napoleon użył sformułowania, że walcząc na wojnie, najważniejsza jest informacja i kuchnia. Informacja – jest tym, co sztab w tej chwili powinien robić, a kuchnia – to forma, środki, treści działania, jakie powinien zastosować, by ograć Rosję, a potem zwycięzcę meczu Szwecji z Czechami.

Powiem na podstawie moich doświadczeń z Leo Beenhakkerem – początek był trudny. Po porażce 1:3 z Finlandią wiało grozą. Praca w reprezentacji to obowiązki niemal 24 godziny na dobę, często poza Warszawą, poza PZPN; przynajmniej w takim rytmie funkcjonował Beenhakker.

Tamta kadra to była zupełnie inna bajka, mieliśmy zupełnie inne tworzywo. Sytuacja klubowa zawodników grających za granicą była przyzwoita, ale z czasem łapali coraz mniej minut, dlatego poszliśmy w kierunku piłkarzy krajowych. To były liczne obserwacje. Mieliśmy rozpisaną każdą kolejkę ligową – jeździliśmy z Darkiem Dziekanowskim, na ważne mecze także Leo, z czasem doszedł jeszcze Adam Nawałka.

Na bazie tych obserwacji rodziły się takie powołania, jak Grzegorza Bronowickiego na lewą obronę, o czym wcześniej nikt nawet nie myślał. Odpowiadając na pytanie – teraz po prostu szkoda czasu. Prezes Kulesza wyznaczył deadline na 19 stycznia, czyli przyszłą środę. Sam jestem ciekaw. Jedna rzecz to wybór selekcjonera, a druga – skompletowanie sztabu, osób funkcyjnych.

Nie robią na panu wrażenia nazwiska zagranicznych trenerów wymienianych w kontekście reprezentacji? Cannavaro, Pirlo, Prandelli?
Bogusław KACZMAREK: – Z dużą wesołością przeczytałem, że kandydatem rzekomo był też Dick Advocaat.

Dlaczego z wesołością?

Bogusław KACZMAREK: – Bo Dick Advocaat ma 74 lata i to, co najlepszego w piłce, już dawno za nim. Jasne – to gość z klasą, ale ktoś wrzucił jego nazwisko na giełdę od tak. Daj pan spokój. Na Włochów może być moda, oni opanowali pewną część rynku i nie mam temu nic przeciw, ale w tej chwili jest nam potrzebny polski trener, z olbrzymią wiedzą. Nie mamy czasu – musimy trafić w punkt, ograć Rosję, myśleć o Szwecji albo Czechach.

Nie jest tajemnicą, że pański faworyt to Adam Nawałka?

Bogusław KACZMAREK: – Mówiłem o tym tuż po tym, gdy Sousa salwował się ucieczką w sposób nikczemny, co trzeba powtarzać i podkreślać. Podejrzewam, że w różnego rodzaju organizacjach za taką postawę pan Sousa dostałby czasowy zakaz wykonywania zawodu. Grał na uczuciach milionów, odwoływał się do Jana Pawła II, mówił „nie lękajcie się”, a okazał się człowiekiem nikczemnym.

Dlaczego Nawałka?

Bogusław KACZMAREK: – To optymalne rozwiązanie. Przemawia za nim duża wiedza, korespondująca z brakiem czasu. Znaczący piłkarze tej kadry to piłkarze Nawałki, począwszy od naszego robokopa Lewandowskiego, po tych znaczących nieco mniej. Spójrzmy na resztę szkieletu – Szczęsny, Glik, Krychowiak, Zieliński… Oni wszyscy grali u Nawałki. Zna ich system zachowań. Wiemy, że nie jest dla nas obligatoryjne ustawienie na trójkę z tyłu. Poza fragmentami meczów z Anglią i Hiszpanią, taka organizacja gry nie do końca nam leży, biorąc pod uwagę personalia i możliwości chłopaków.

Wierzę, że jeśli wybór padnie na Nawałkę, to z każdego reprezentanta wydobędzie to, co najlepsze. I co potrzebne – bez takich eksperymentów, jak Bereszyński na środku obrony czy powołań rodem z kalendarza rolniczego. Adam Nawałka to w tej chwili właściwa osoba. Tak jak Zbigniew Boniek przez aklamację został honorowym prezesem PZPN, tak Nawałka przez aklamację powinien zostać selekcjonerem na baraże.

Czy na dłużej? To sprawa do dyskusji, kwestia ustalenia warunków brzegowych. W tej chwili trzeba koncentrować się na marcowych meczach. Powtarzam – meczach, bo mam nadzieję, że będą dwa.

Niezależnie od tego, kto będzie selekcjonerem, 24 marca na Łużnikach trzeba zagrać to, co potrafimy najlepiej – bez cudów, w niskiej obronie, szukając kontry?

Bogusław KACZMAREK: – Fenicjanie wymyślili pieniądze, Anglicy soccer, Włosi calcio… Piłka to najpiękniejsza gra zespołowa. Ma swój czar, urok, tkwiący w prostocie. Trzeba podać, przyjąć albo odegrać, przedryblować i strzelić na bramkę. Wszystko to trzeba robić w układzie czasowo-przestrzennym, który się zawęża. Jest coraz mniej czasu na decyzję, na działanie, na reakcję. I coraz mniej przestrzeni. To jak w kinie akcji. Na poziomie piłki dziecięcej mówimy o dronach – nie tędy droga. Mówi się o kwadraturze koła, dlatego nie róbmy kwadratury piłki.

To co z tą Rosją?

Bogusław KACZMAREK: – W tej chwili żaden z niej potentat. Nawałka ma doświadczenie z meczów, w których prowadził reprezentację samodzielnie. Ale pamiętam też, jak za Leo Beenhakkera graliśmy bardzo dobry mecz na Lokomotiwie, z drużyną Guusa Hiddinka. Skończyło się remisem 2:2, a powinniśmy wygrać. Dziś Rosja ma swoje problemy, media informują o nieporozumieniach między Dziubą a selekcjonerem.

Nie jest to przeciwnik, którego trzeba się bać. Mieszkam w pięknym Gdańsku, w herbie mamy lwy. Przy nich widnieje łacińskie motto: „nec temere, nec timide”. Bez zuchwałości, ale i bez lęku. Taka niech będzie w Moskwie kadra.



Na zdjęciu: Bogusław Kaczmarek (z lewej, na zdjęciu z lekarzem kadry dr Jackiem Jaroszewskim) najbliższą przyszłość reprezentacji Polski wiąże z powrotem Adama Nawałki.
Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus