Boimy się Polski

Z Kazania pisze Michał Zichlarz

Dwa mecze, cztery zdobyte punkty i pierwsze miejsce w grupie H. Tego przed rozpoczęciem mistrzostw świata nikt się nie spodziewał, jeśli chodzi o narodową jedenastkę z „Kraju Kwitnącej Wiśni”.

Zaskakujące rezultaty

– Nasz ostatni remis 2:2 z Senegalem, to tak naprawdę rezultat znacznie lepszy niż wszyscy u nas oczekiwali. Szczególnie po tym, co zobaczyliśmy w meczu w Moskwie, a mówię tutaj o wygranym spotkaniu Senegalczyków z Polską w zeszłym tygodniu. W meczu z wami byli szybcy, dobrze zorganizowani w defensywie, a zarazem groźni z przodu. Tak, że jeden punkt z takim rywalem, to na pewno dobry wynik dla nas – podkreśla po zremisowanym starciu z rywalem z Afryki dziennikarz z Japonii.

Jakie są w takim razie oczekiwania w jego kraju przed decydującą fazą gier w grupie H? – Przed rozpoczęciem turnieju nie było tak naprawdę żadnych nadziei. Dokładnie tak samo, jak było to w Rosji. Pod koniec kwietnia zmieniono selekcjonera, ale zespół jak przegrywał w meczach towarzyskich tak przegrywał dalej – stwierdza Hitoschi Omae.

Polska faworytem?

Czego w takim razie Japończycy spodziewają się teraz? Niespodziewanie są przecież na pierwszym miejscu w naszej grupie mistrzostw świata w Rosji i po raz trzeci w swojej historii, mają szansę znalezienie się w 1/8 mistrzostw świata. Wcześniej udawało im się to na mundialu u siebie 16 lat temu i w RPA w 2010 roku. – Co myślę o meczu w Wołgogradzie? Że wasz zespół jest mocniejszy niż nasza reprezentacja. Nie tylko myślę tutaj o rankingu FIFA, ale też o napastnikach jakich macie. Z drugiej jednak strony Japonia na tym mundialu pokazuje dobrą piłkę i na pewno stać nas na kolejny korzystny rezultat – zaznacza żurnalista z Japonii, który oglądając mecz w biurze prasowym na stadionie w Kazaniu swojej reprezentacji z Senegalem, tak cieszył się z wyrównującego gola „Samurajów”, że poprzewracał krzesła.

Mają silne punkty

W Japonii nie mają może w tej chwili piłkarza pokroju Roberta Lewandowskiego, ale nie znaczy to, że nie ma tam zawodników, którzy nie potrafią zaskoczyć. – Z dobrej strony pokazuje się Inui, który zaliczył trafienie w meczu z Senegalem czy z przodu silny Osako. Nie jest to może zawodnik pokroju waszego Lewandowskiego, ale potrafi być groźny. Z kolei w środku pola świetnie radzi sobie Shibasaki, który umiejętnie kontroluje grę z naszej strony. Co do jednego z naszych najbardziej doświadczonych zawodników, mam na myśli Hondę, to szczęśliwie się złożyło, że trafił w meczu z Senegalem, co dało nam cenny punkt, ale na pewno nie jest to już ten sam zawodnik co powiedzmy osiem lat temu na mundialu w Republice Południowej Afryki – ocenia Omae.