Boks. Dlaczego Cieślak, a nie „Diablo”?

 

To była zaskakująca informacja, że o wakujący pas WBC w junior ciężkiej z Kongijczykiem Ilungą Makabu zamiast Krzysztofa Włodarczyka ma walczyć Michał Cieślak.

Po zwycięstwie 30 listopada w Zakopanem z Gabończykiem Taylorem Mabiką „Diablo” deklarował, że odzyskanie zielonego pasa tej federacji jest jego marzeniem. Warto jednak zwrócić uwagę na fragment rozmowy z byłym mistrzem świata (IBF i WBC), po tejże walce właśnie, w którym mówił o swoim zdrowiu. „Z kolanem nawet nie było problemów, ale z łokciami już tak. Gdy rywal kilka razy mocno w nie trafił, to mocno to odczułem. Bolało też i to cholernie, gdy je wyprostowałem. Cóż, mija mi 25. rok funkcjonowania w boksie i widzę, że organizm jest wyeksploatowany. Czuję zmiany zwyrodnieniowe stawów. Żeby było idealnie, musiałbym poddać się kolejnym zabiegom, a to oznaczałoby następne miesiące bez treningów. Próbuję innych metod, aby pozostać na ringu jeszcze przez rok lub dwa”…

I to właśnie jest przyczyna tej zaskakującej zmiany rywala dla Makabu, którą zaakceptowała WBC. Potwierdził to promotor Włodarczyka, Andrzej Wasilewski. – Po badaniach okazało się, że prawy bark Krzyśka wymaga leczenia, czy raczej dłuższej rehabilitacji. Do stycznia, kiedy ma dojść do pojedynku o mistrzowski tytuł WBC, na pewno nie dojdzie do pełnej sprawności. Zwróciliśmy się więc do federacji, żeby Włodarczyka zastąpił Michał Cieślak, na co dostaliśmy zgodę – poinformował szef grupy KnockOut Promotions.

Niepokonany Cieślak (19 zw. – 13 KO) niespodziewanie doczekał się więc swojej wielkiej szansy. I zamierza ją wykorzystać, o czym napisał w mediach społecznościowych. „W styczniu na gali w stolicy Demokratycznej Republiki Konga Kinszasie zawalczę o wakujące mistrzostwo świata. Jest tylko jeden sposób, by osiągnąć sukces: dać z siebie wszystko. Wierzę w siebie i w to, że ten pas będzie w Radomiu. Nadszedł mój czas! Sięgnę po swoje największe marzenia. Mam zamiar zapisać się na kartach tej historii jako zwycięzca!”.

O tym, że tak będzie przekonany jest też jego promotor Tomasz Babiloński. Dodaje jednak, że jeszcze żadne negocjacje w sprawie tej walki nie zostały podjęte. – Gdybyśmy już prowadzili rozmowy z obozem Makabu, to pewnie już dziś mógłbym powiedzieć, że wybieramy się do Kinszasy i grudniowa walka z Albańczykiem Nurim Seferim się nie odbędzie. Jednak bez kontraktu nie podejmiemy takiej decyzji – powiedział Babiloński.

Cieślak kilka tygodni temu wrócił z USA, gdzie szykował się do zaplanowanej na 20 grudnia w Nowym Dworze Mazowieckim walki z Seferim. Gdy jednak kontrakt na starcie z Makabu zostanie podpisany, a wstępnie mówiło się o 18 stycznia i Kinszasie, to do pojedynku Polaka z „Albańskim Tysonem” nie dojdzie.

Na zdjęciu: Michał Cieślak z niecierpliwością czeka na kontrakt potwierdzający walkę o mistrzostwo świata.