Brama 4. ligi otwarta!

Piłkarze ROW-u 1964 Rybnik w ciągu ośmiu minut roztrwonili dwubramkową zaliczkę.


– Nasza sytuacja jest bardzo zła, ale jak to się mówi, dopóki piłka w grze… – powiedział przed meczem ze Ślęzą kapitan ROW-u 1964 Rybnik, Jan Janik. – Ślęza ma co najmniej kilka mocnych cech, ale największą jest drużyna, która chce grać w piłkę i bardzo dobrze jej to wychodzi. Nasz zespół, aby sprawić jakąkolwiek sensację, musi wspiąć się na wyżyny i każdy z zawodników musi zagrać na swoim najwyższym poziomie.

Skazywani na pożarcie goście dzielnie się bronili, ale tylko do przerwy. W I połowie rybniczanie nie stracili gola, w czym spory udział miał ich bramkarz, Daniel Jona, który popisał się bardzo udanymi interwencjami. W 18 min. Mikołaj Wawrzyniak solową akcję mocnym, ale niecelnym strzałem, w 22 min bramkarz ROW-u w kapitalnym stylu obronił strzał Piotra Stępnia. Podopieczni trenera Grzegorza Kowalskiego nie zwalniali tempa, ale nie zdołali umieścić futbolówki w bramce rywali. W 30 minucie doskonałą okazję na korektę wyniku zmarnował Mateusz Stempin, zaś w 43 min. Jona popisał się kolejną świetną interwencją po strzale Gabriela Dornellasa.

Po przerwie spodziewano się dalszego ciągu nawałnicy Ślęzy, ale zapędy gospodarzy ostudził Piotr Pacholski, który po rzucie rożnym zmusił do kapitulacji Piotra Zabielskiego. Nim wrocławianie otrząsnęli się po tym ciosie, zostali po raz drugi rzuceni na kolana. Tym razem w roli egzekutora wystąpił 18-letni Łukasz Gajda, wypożyczony do ROW-u z GKS-u 1962 Jastrzębie.

W „praniu” okazało się, że dwubramkowa zaliczka nie wystarczy, by złamać Ślęzę. Wrocławianie odrobili straty z nawiązką w ciągu zaledwie ośmiu minut. Bramkarz ROW-u wyciągał piłkę z siatki po strzałach rezerwowych – Krzysztofa Bialika i Jakuba Gila oraz najlepszego snajpera Ślęzy (25. bramka w sezonie), Piotra Stępnia. Żeby nie było wątpliwości, która z drużyn zaksięguje komplet punktów, w doliczonym czasie gry czwartego gola dla gospodarzy strzelił Bialik.

Słowa kapitana ROW-u sprawdziły się co do joty, jego koledzy – w przekroju całego meczu – nie wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i spadek ekipy z Gliwickiej jest praktycznie pewny, jak amen w pacierzu.

Ślęza Wrocław – ROW 1964 Rybnik 4:2 (0:0)

0:1 – Pacholski, 50 min, 0:2 – Gajda, 61 min, 1:2 – Bialik, 75min, 2:2 – Gil, 76 min, 3:2 – Stępień, 82 min, 4:2 – Bialik, 90+2 min.

ŚLĘZA: Zabielski – Gabriel Dornellas (70. Palacios), Muszyński, Samiec, Dyr – Bohdanowicz (70. Krukowski), Pisarczuk – Stempin (70. Bialik), Kluzek (46. Traczyk), Wawrzyniak (46. Gil) – Stępień. Trener Grzegorz KOWALSKI.

ROW 1964: Jona – Janik, Pacholski, Krotofil, Baranskyi – Kuzior (62. Tomaszewski), Pochcioł (46. Kukuła), Warmiński (86. Gomola), Migus (46. Sobik), Gajda (73. Boda) – Folmert. Trener Dariusz WIDAWSKI.

Sędziował Maciej Dudek (Dziećmiarowice). Widzów 150. Żółte kartki: Baranskyi, Gajda.


Na zdjęciu: Piotr Stępień (z prawej) w meczu z ROW-em 1964 Rybnik zdobył 25. gola w sezonie!