Bramkarz z wynikiem europejskim

Dawid Kudła w rundzie jesiennej bronił z 80-procentową skutecznością. Jeśli GieKSa ma wiosną namieszać w pierwszej lidze, wiele będzie zależało od dyspozycji jej golkipera. – W tym zespole jest siła – mówi.


Ma za sobą udany indywidualnie poprzedni rok, a teraz chce jak najlepiej wejść w ten nowy. Dawid Kudła, bramkarz drużyny z Bukowej, na styczniowej gali „Złote Buki” odebrał statuetkę dla najlepszego piłkarza GieKSy 2022. – Doceniona została moja ciężka praca. Byłem zadowolony z samej nominacji. Z pewnością nie spodziewałem się, że wygram – przekonuje w skromnym tonie Kudła, który był nominowany do tej nagrody obok obrońcy Arkadiusza Jędrycha i Rafała Figla. – Jestem skromną osobą i naprawdę sądziłem, że wygra ktoś inny. Zachowam dla siebie i nie zdradzę, kogo mam na myśli, ale to zawodnik, który nawet nie był nominowany. Uważam, że wykonał największą dla GieKSy nie tylko na boisku, ale po prostu w całokształcie – mówi bramkarz katowickiego zespołu.

Docenia trenera Salachnę

Dla Dawida Kudły, choć zawodnikiem GKS-u jest ledwie od początku poprzedniego sezonu, „Złote Buki” nie były pierwszą nagrodą w tej roli. Wcześniej – właśnie za poprzedni sezon – kibice uhonorowali go „Bukowymi Sztolami” za najwyższą średnią ocen wystawianych po każdym meczu na portalu gieksa.pl. – Fajnie, że jestem doceniany, ale nie wiem, czy dobrze to świadczy o nas, skoro wyróżnia się bramkarza – śmieje się 30-latek. – Może za rok padnie na kogoś innego, przede wszystkim młodszego… Życzę całej GieKSie, by było to ktoś z akademii. Młodzi chłopcy powolutku są wprowadzani do drużyny, oby któryś z nich także zapracował na takie statuetki – podkreśla nasz rozmówca.

Odbierając „Złote Buki”, bardzo dziękował Jarosławowi Salachnie, trenerowi bramkarzy GKS-u. Mówił, że to ich wspólna nagroda. – Trener przebywa ze mną najwięcej czasu, poświęca mi go. Cały czas razem pracujemy, analizujemy. W moich poprzednich klubach oczywiście też tak było, ale trenerzy nie byli w stanie tak do mnie dotrzeć. Dziękuję trenerowi za poświęcenie. Analizuje każdy mój ruch, każda uwaga jest cenna i staram się od razu wykorzystywać na boisku. Również dzięki trenerowi podejmuję dobre decyzje i z tego jestem zadowolony.

Wcześniej moje decyzje nie były tak kluczowe. Teraz wiem, że są bardzo ważne i pomagają zespołowi zdobywać punkty – opisuje Dawid Kudła, podkreślając rolę decyzji w bramkarskim fachu. – Na tym się to opiera: na decyzyjności. Musisz mieć automat, nie myśleć, tylko robić to, co masz do zrobienia. Dziękuję trenerowi za zaufanie. Chciałbym, by kolejne nagrody zdobywał ktoś inny, ale sądzę, że jeśli nie zejdę z pewnego poziomu, to może się to jeszcze powtórzyć. Właśnie dzięki trenerowi – przekonuje golkiper GieKSy.

Ostatnia instancja

Jak sam mówi, czuje się bramkarzem wszechstronnym. – Mówią, że gdy ktoś jest do wszystkiego, to jest do niczego, ale… w tym przypadku tak się chyba nie dzieje. Sam analizuję swoje spotkania, dokonuję samooceny. Widzę, że od momentu przyjścia do GieKSy sporo poprawiła się moja gra na linii. W rundzie jesiennej broniłem na 80-procentowej skuteczności, tyle celnych strzałów broniłem. To najlepszy wynik w lidze, nikt nie miał takiego; wynik wręcz europejski, bo porównywałem to sobie z szeregiem innych bramkarzy. To naprawdę spory sukces mój i trenera Salachny – opowiada Kudła.

Gdy pytamy go o najważniejszy moment poprzedniego roku, długo się nie zastanawia. – Rzut karny w kwietniowym meczu w Olsztynie. Megaważny moment, jechaliśmy tam po trzech z rzędu porażkach u siebie, z nożem na gardle. Wszyscy wiedzieli, w jakiej jesteśmy sytuacji. Przy stanie 0:0 mogłem pomóc drużynie. Wtedy mocno poczułem, jak mnie potrzebuje. Że rzeczywiście jestem ostatnią instancją, która jeszcze może zaradzić – wspomina Kudła, który w 69 minucie spotkania ze Stomilem obronił strzał Patryka Mikity z 11 metrów, a w końcówce do siatki trafił Filip Szymczak i GKS wygrał 1:0. – Od tego momentu nastąpiła może nie tyle nasza eksplozja punktowa, co nastała stabilność. To trwało aż do końca sezonu, bo już nie przegraliśmy żadnego meczu, a jesień też była solidna – zaznacza bramkarz pochodzący z Rudy Śląskiej.
Najlepsza parada z rundy jesiennej nie niesie już ze sobą aż tak miłych wspomnień. – Miała miejsce na Ruchu, na samym początku derbów. To był top topów, po strzale Szczepana. Sam zapytał mnie potem: „Jak ty to zrobiłeś? Jak ty to obroniłeś?”. Gdy usłyszałem z jego ust coś takiego, to wiedziałem, że była to interwencja mocna, światowa. Derby niestety przegraliśmy. Serducho po tym spotkaniu bolało najbardziej, ale jest jeszcze rewanż. Będziemy się chcieli odebrać i wierzę, że damy radę – nie kryje Dawid Kudła.

Nie lada wyczyn

Podczas pobytu przy Bukowej nie przyzwyczaił do popełniania błędów. Jeśli mówić o tych, które kosztowały zespół punkty, na myśl przychodzi chyba jedynie sierpniowy wyjazdowy mecz z Wisłą Kraków, gdy skapitulował po strzale Luisa Fernandeza ze sporego dystansu. – Nie ma ludzi nieomylnych. Cały czas pracuję nad sobą. Zagrałem w GieKSie koło 50 meczów – nie wiem, nie liczę tego – i w każdym mogłem zachować się lepiej. Zawsze jest taka możliwość. Ale cechuje mnie stabilność. Błąd na Wiśle? Wiadomo, zdarza się, ale wiem też o innych sytuacjach, dzięki którym bramek mogło wpaść do naszej siatki jeszcze mniej. Dlatego jest nad czym pracować, a ja to uwielbiam. Będę nadal poświęcał się dla GieKSy, bo jeśli za coś się biorę, to na 100 procent. Taki mam charakter – mówi Kudła.

Jesienią katowiczanie uchodzili za czołową defensywę pierwszej ligi. Ten obraz zamazał dość drastycznie ostatni mecz, przegrany z liderującym ŁKS-em Łódź aż 1:5. Kudła nie zagrał w nim z powodu problemów zdrowotnych. Odejmując to spotkanie (bronił Patryk Kukulski) oraz remis 1:1 z GKS-em Tychy (między słupkami stał Patryk Szczuka), wychodzi na to, że Dawid Kudła skapitulował ledwie 12-krotnie w 16 jesiennych występach. – Dlatego wspominam o tej 80-procentowej skuteczności. To nie lada wyczyn. Chciałbym, by powtórzyło się to w następnej rundzie, choć wiem, że nie będzie to łatwe. Traktuję to jako wyzwanie – mówi bramkarz, którego z wyjściowego składu GieKSy mogą wyautować jedynie kontuzje. Młodzi, Patryk Kukulski i Patryk Szczuka, muszą czekać na swoją szansę.

– Znam swoje umiejętności i wiem, że mają się od kogo uczyć. Jestem dla nich zawsze przed każdym treningiem i po treningu. Sami podchodzą, podpytują. Mam takie może nie marzenie, ale przekonanie, że fajnie by było, gdyby któryś z nich stanął za jakiś czas w bramce, rozegrał dobrą rundę czy sezon i mógł zostać wytransferowany. Przed nami, bramkarzami, sporo pracy, ale tego im życzę – podkreśla Kudła.

Ta siła eksploduje

Mówi tak, jakby miał zostać w GieKSie przez kolejnych 10 lat. – Jest mi tu dobrze, dostałem zaufanie ze sztabu, co jest kluczem dla bramkarza. Powiedzmy, że się spłacam. Ktoś powie, że jestem zdecydowanie numerem 1 – niech tak będzie, ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Wykonujemy kolosalną robotę przed treningiem, w trakcie treningu, po treningu. Mam w sobie pełne poświęcenie dla klubu. Wiem, żę GKS może się piąć. Ja o tym marzę. Z taką ekipą, jaką mamy, wiem, że możemy spełniać marzenia – przekonuje golkiper.

I rozwija: – Mam już 30 lat, trochę w życiu widziałem. Dlatego mogę powiedzieć, że ta szatnia naprawdę jest wyjątkowa. Pod każdym względem, przede wszystkim charakterów ludzi, którzy ją tworzą. W tym zespole jest siła. Wiem, że prędzej czy później ta siła eksploduje. Mam nadzieję, że jak najprędzej. Byłem w kilku szatniach, było superfajnie, ale ta GieKSy naprawdę ma w sobie coś szczególnego – podkreśla Kudła.

Wychodząc na scenę podczas klubowej gali, odbierając statuetkę, mógł czuć, że poniekąd jest na świeczniku. A przecież niecałe dwa lata temu siedział w więzieniu, ostatecznie uniewinniono go z pomówień, bezpodstawnych zarzutów. – Życie to fala radości, rozczarowań, smutków, euforii. W piłce też tak jest. Możesz grać fatalnie, ale mieć wyniki i wtedy wszyscy będą cię klepać po plecach. A nawet grając dobrze, lecz przegrywając, będą wieszać na tobie psy. Wiem, na co stać mie w piłce. Albo ją kochasz i w nią grasz, albo jej nie kochasz, nie lubisz. Wtedy żaden trening nie pomoże – kończy Dawid Kudła.


46 MECZÓW ligowych rozegrał Dawid Kudła w GieKSie. Wpuścił 53 bramki.
17 CZYSTYCH KONT zanotował Kudła w katowickich barwach. 8 – w 16 występach minionej rundy jesiennej.


Na zdjęciu: Dawida Kudłę z pewnością można określić najlepszym zawodnikiem GieKSy, odkąd ta w połowie 2021 roku wróciła na zaplecze ekstraklasy.
Fot. PressFocus