Bruk-Bet Termalica. Szala przechylona!

Bruk-Bet Termalica jasno dała do zrozumienia, że ona w walce o utrzymanie broni jeszcze nie złożyła!


Długo jednak trzeba było czekać na konkrety. Przez większość meczu wydawało się, że padnie bezbramkowy, bo obie drużyny radziły sobie z rozegraniem akcji tylko do „szesnastki” przeciwnika. Potem robił się problem.

To było za mało

Do 74 minuty raptem cztery razy stało się na boisku coś, co można było określić mianem groźnego. W 39 minucie po niepewnej interwencji Krzysztofa Kamińskiego w płockiej bramce okazję miał Matej Hybś; kilka minut później uderzeniem zza pola karnego z drugiej strony zagroził Dominik Furman. Na kolejne gorętsze okazje trzeba było czekać do 70 minuty, gdy gracze Wisły dwukrotnie sprawdzili czujność Tomasza Loski. Jednak ani strzelający techniczne Adam Chrzanowski, ani próbujący z ostrego kąta Kristian Vallo nie byli efektywni.

W jako takich szansach prowadzili więc „Nafciarze”, ale liczy się przecież to, co w sieci. Tym bardziej że Bruk-Bet wcale nie odstawał od rywali, choć to było przecież za mało. Wisła nie gra o nic, podczas gdy Termalica robi wszystko, aby wyprzedzić kogoś z krakowsko-dolnośląskiej trójcy i zapewnić sobie utrzymanie. Oczekiwano od niej więcej, szaleńczej pogoni, której kibice zgromadzeni na stadionie nie oglądali.

Moment zaćmienia

Na ich szczęście „Słoniom” w końcu udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Dużo było przy tym jednak fartu. Maciej Ambrosiewicz posłał z prawej strony zdecydowanie za niską centrę, ale futbolówkę podbił głową Mateusz Grzybek. Dzięki temu akcję zdołał domknąć Tomas Poznar, niecieczański wieżowiec, na którego kierowana jest większość podań Bruk-Betu.

Nie do końca wiadomo, co robił w tej sytuacji Jakub Rzeźniczak, do tej pory bezbłędny stoper „Nafciarzy”, który niczym dawno nieobecny na europejskich murawach libero był ustawiony dobre kilka kroków za (dość krzywą) linią defensywną. Co prawda, nawet gdyby 35-latek stał na równi z kolegami, spalonego i tak by nie było, ale może dzięki temu Rzeźniczakowi łatwiej byłoby upilnować Poznara, który pilnowany nie był. A to duży błąd, bo że każde dośrodkowanie jest kierowane na mierzącego 194 cm wzrostu Czecha, wie każde dziecko. Ten moment płockiego zaćmienia okazał się dla tego meczu kluczowy.


Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Wisła Płock 1:0 (0:0)

1:0 – Poznar, 74 min (głową, asysta Grzybek)

BRUK-BET: Loska – Grzybek, Tekijaski, Biedrzycki, Hybś (71. Grabowski) – Hubinek (83. Wlazło), Ambrosiewicz, Dombrowskij – Kocyła (83. Stefanik), Poznar (86. Śpiewak), Mesanović (71. Radwański). Trener Radoslav LATAL.

WISŁA: Kamiński – Pawlak (85. Gerbowski), Rzeźniczak, Chrzanowski, Tomasik – Lesniak (68. Wolski), Furman – Vallo (85. Zynek), Szwoch, Jorginho (89. Walczak) – Kolar (85. Michalski). Trener Pavol STANO.

Sędziował Łukasz Kuźma (Białystok). Żółte kartki: Tekijaski (10. faul), Hubinek (29. faul) – Jorginho (82. niesport. zach.).


Na zdjęciu: Jakub Rzeźniczak (z lewej) w tamtej chwili wiedział już, że Tomasa Poznara (z prawej) nie można pozostawiać bez opieki.

Fot. Marta Badowska/Press Focus