Bundesliga. Co dalej z Piątkiem?

Reprezentant Polski nie spisuje się w Berlinie zbyt dobrze, więc nie można wykluczyć, że dzisiejszy mecz z Borussią Dortmund będzie jego ostatnim w koszulce Herthy.


– To będzie ciekawe okienko transferowe. Mój telefon to istny chaos, cały czas dzwoni. Obecnie trwają… świąteczne wyprzedaże – powiedział żartobliwie dyrektor sportowy Herthy Fredi Bobić, choć wbrew pozorom słowa te były bardzo poważne.

Daleko w hierarchii

Doinwestowana grubymi milionami „Stara Dama” po raz kolejny zawodzi. Zajmuje dopiero 14. miejsce w tabeli, a po zmianie trenera – Pala Dardaia zastąpił Tayfun Korkut – jej gra nie wygląda wiele lepiej (jeśli w ogóle). Od momentu przyjścia do klubu bogatego inwestora ambicje Herthy bardzo urosły, ale jak na razie kompletnie nic z tego nie wynika. Dlatego niemalże pewne jest, że zimą działacze ruszą na rynek transferowy, żeby odpowiednio przebudować zespół i ściągnąć w jego szeregi trochę jakości. Znowu – bo tak w tej części Berlina dzieje się już któreś okienko z rzędu.

Nie jest to dobra wiadomość dla Krzysztofa Piątka, bo „Sport Bild” jest przekonany, że Polak znalazł się na liście transferowej stołecznej ekipy. Będący od blisko dwóch lat w Berlinie napastnik nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Zagrał dla Herthy 58 razy, zdobywając 13 goli, z czego kilka z karnych. Początek tego sezonu „Piona” stracił z powodu kontuzji kostki, ale gdy zaczął grać, szybko zdobył bramkę i wywalczył miejsce w podstawowym składzie. Szybko je także stracił, a więcej goli już nie zdobył. Obecnie trener Korkut woli stawiać na dużo bardzo mobilny i lepszy technicznie duet – Ishaka Belfodila i Stevena Joveticia – a Piątek zalicza co najwyżej epizody z ławki. 26-latek walczy w tej chwili o trzecie miejsce w hierarchii napastników z Daviem Selkem, a więc piłkarzem, który nie powinien być poważnym konkurentem i… też został wystawiony na sprzedaż.

Przepłacona dwójka

Piątek nie kosztował mało. W styczniu 2020 roku „Stara Dama” ruszyła na pierwsze „bogatsze” zakupy po przybyciu inwestora i zapłaciła za Polaka ok. 24 mln euro. Nieco więcej kosztował prawdopodobnie francuski pomocnik Lucas Tousart, który został kupiony w tym samym czasie, choć do Berlina przybył pół roku później. On jednak też zawodzi i tak jak Piątka… klub chce się go pozbyć. Obaj gracze zarabiają zresztą ok. 5 mln euro za rok, czyli najwięcej w drużynie. „Sport Bild” spekuluje, że Hertha chciałaby zarobić na „Pionie” ok. 15 mln euro. Na tyle również wycenia napastnika portal Transfermarkt, wedle którego Polak jest najbardziej wartościowym zawodnikiem zespołu. Oczywiście jest to tylko kwota czysto spekulacyjna, do której nie ma co się specjalnie przywiązywać. Bo pod względem sportowym Piątek na pewno nie znajduje się w czołówce „Starej Damy”.

Ostatni występ?

Oprócz niego, Tousarta i Selkego Hertha chce się pozbyć mało przydatnego obrońcy Lukasa Kluentera, stopera Niklasa Starka, który jeszcze niedawno ocierał się o reprezentację Niemiec (teraz nie ma na nią szans), niespełnionego lewego obrońcę Marvina Plattenhardta i Kevina-Prince’a Boatenga, który przybył do klubu latem, co miało jednak wymiar głównie marketingowy. Ghańczyk to wychowanek Herthy, od razu po transferze zaprezentował wytatuowany na piersi herb klubu – szkoda tylko, że na boisku nie daje berlińczykom zupełnie nic.

Dzisiaj Hertha zmierzy się w szalenie trudnym meczu z Borussią Dortmund i jeśli Piątek dostanie swoje minuty, nie można wykluczać, że będą to jego ostatnie chwile w „Starej Damie”. Nie jest powiedziane, że Polak opuści Berlin w zimowym okienku, ale jeśli pojawi się jakaś oferta, Hertha chętnie ją rozważy.


Na zdjęciu: Przygoda Krzysztofa Piątka (z prawej) z Herthą Berlin wkrótce może dobiec końca.
Fot. Press Focus