Byli tak blisko…

Po ponad półtoramiesięcznej przerwie w rozgrywkach NMC Górnik był wczoraj bliski niespodzianki i urwania pierwszych punktów wicemistrzowi kraju. Zespół Marcina Lijewskiego nie wykorzystał jednak szansy, bo grał bardzo nierówno i miał ogromne problemy ze skutecznością w ataku. Ale końcówkę rozegrał niemal perfekcyjnie, choć słowo „niemal” będzie miało decydujące znaczenie.

Jeszcze na 6 minut przed końcem trzeci zespół ligi przegrywał 19:23, notując fatalny okres, odkąd w 41 min. wyszedł na prowadzenie 16:15. Iso Sluijters i spółka nie potrafili wstrzelić się w bramkę, w której niepodzielnie rządził reprezentant Polski na mistrzostwa Europy Adam Morawski. „Loczek” odbił 15 rzutów „górników”, zakończył mecz z 42-procentową skutecznością i to jemu głównie nafciarze mogą zawdzięczać utrzymanie miana niepokonanych.

Ale ambitni zabrzanie w ciągu 5 minut doprowadzili do wyrównania. Tak chwalony za mecz podczas Euro ze Słowenią Szymon Sićko błysnął nie tylko bombami z 9 metrów, ale także podaniami zza pleców, po których trafił Bartłomiej Bis, a jego imiennik Tomczak – wczoraj kapitan Górnika przedłużył kontrakt na kolejny sezon – z zimną krwią wykorzystywał rzuty karne (aż 6).

I w 59 min. zrobiło się 23:23, czyli wynik identyczny jak ten w Zabrzu sprzed roku, po którym „nafciarze” lepiej egzekwowali serię „siódemek”. A mogło być nawet lepiej dla gospodarzy, ale dwaj inni ich kadrowicze, Jan Czuwara i Krystian Bondzior, przegrali z Morawskim pojedynki na skrzydłach.

O szczęśliwej wygranej gości rozstrzygnął więc… rzut karny, a drugim – obok bramkarza – bohaterem Wisły był weteran światowych parkietów Konstantin Igropulo. Rosjanin nie pomylił się na 6 sekund przed końcem meczu, choć Martin Galia był o centymetry od sparowania piłki, a ta wturlała się do siatki obijając słupek…

W Zabrzu na ligowe parkiety po 8-miesięcznej przerwie wrócił skrzydłowy Wisły Michał Daszek, co zapewne ucieszyło także selekcjonera reprezentacji Patryka Rombla.

Serie pięciu ligowych porażek przerwali wreszcie brązowi medaliści z Opola, ale Gwardia nie zdobyła kompletu punktów w potyczce z sąsiadem w tabeli, Energą Kalisz. Występujący bez Adama Malchera i Jana Klimkowa „gang Kuptela” zapisał 2 „oczka” po zwycięskiej serii rzutów karnych 6-5.

Po wygranej Stali z MMTS-em Kwidzyn mielczanie opuścili ostatnie miejsce w tabeli, spychając na nie beniaminka z Tarnowa, z którym w „dziesiątkę” – m.in. bez trójki hiszpańskich mistrzów Europy – bez trudu poradziło sobie PGE Vive.

NMC Górnik Zabrze – Orlen Wisła Płock 23:24 (11:12)

GÓRNIK: Galia – Bondzior, Daćko 4, Bis 1, Tomczak 7/6, Sićko 6, Łyżwa, Sluijters 1, Czuwara 1, Buszkow, Tatarincew, Gliński, Gogola 1, Kondratiuk 2. Kary: 8 min. Trener Marcin LIJEWSKI.

WISŁA: A. Morawski – Daszek, Stenmalm 3 (CZK 59. z gradacji), Matulić 1, Ruiz 1, Piechowski, Susnja, Szita 4, Żabić 2, Igropulo 4/4, Sulić 1, Czapliński 3, Mindeghia 4, Mlakar 1. Kary: 14 min. Trener Xavier SABATE.

Sędziowali: Sebastian Pelc i Jakub Pretzlaf (Rzeszów). Widzów: 950.

Gwardia Opole – Energa MKS Kalisz 26:26 (17:14) karne 6-5

GWARDIA: Zembrzycki, Balcerek – Lemaniak 3, Siwak, Fabianowicz 3, Zarzycki 4, Małecki 1, Mokrzki, Zieniewicz, Jankowski 3, Kawka 3, Mauer 3, Milewski 3, M. Morawski 2, Działakiewicz 1, Skraburski. Kary: 8 min. Trener Rafał KUPTEL.

ENERGA: Krekora, Zakreta – Galewski 1, Gąsiorek, Kamyszek, Drej 1, Klopsteg 1, Misiejuk 2, Szpera 2, (CZK , M. Pilitowski 3, Kniaziew 8, Krycki 7, Kamil Adamski 1. Kary: 14 min. Trener Patrik LILJESTRAND.

Sędziowali: Filip Fahner i Łukasz Kubis (Głogów). Widzów: 1600.