Medaliści drżą o Euro

Chorwaci niepewni awansu do Euro 2024. Nawet dwa zwycięstwa mogą nie dać im szczęścia. „Vatreni” muszą liczyć na to, że potkną się Walijczycy.


Przed październikowymi meczami eliminacji Euro 2024 reprezentacja Chorwacji spoglądała na wszystkich z góry. Wydawało się, że nic złego drużynie prowadzonej przez Zlatko Dalicia stać się nie może. „Vatreni” mogli sobie nawet zapewnić awans, ale przegrywając z Turcją u siebie i Walią na wyjeździe nie tylko tego nie uczynili, ale spadli na 3. miejsce w tabeli. Teraz brązowi medaliści poprzedniego mundialu muszą oglądać się na innych. Porażka w Cardiff spowodowała bowiem dodatkowo, że Chorwacja ma gorszy bilans bezpośredni z Walią i jeżeli w obu listopadowych seriach gier drużyny te zdobędą po tyle samo punktów, na Euro pojadą „Smoki”.

Bez ważnych graczy

W sobotę piłkarze Dalicia zagrają na wyjeździe z Łotwą i przebieg tego meczu jest raczej do przewidzenia. Faworyt będzie operował piłką, a rywal zamierza się bronić. Warto jednak przypomnieć, że Łotysze w poprzedniej kolejce wygrali u siebie z wyżej notowaną Armenią, a Turcja, pewna już awansu na turniej, miała w Rydze potężne problemy i zwycięstwo zapewniła sobie w 5. doliczonej minucie.

Chorwacja wystąpi w tym ważnym spotkaniu bez kilku kluczowych graczy. Zabraknie kontuzjowanych Ivana Periszicia, Mateo Kovaczicia. Nikoli Vlaszicia i Josipa Juranovicia, a pod znakiem zapytania stoi występ Andreja Kramaricia, który spośród wszystkich powołanych strzelił najwięcej goli dla „Vatrenich”. Być może napastnika 1899 Hoffenheim zastąpi w wyjściowym składzie Ante Budimir? Rosły napastnik Osasuny Pampeluna po raz ostatni w narodowych barwach wystąpił podczas mundialu w Katarze. Później nie był przez Dalicia powoływany. – Ante jest w formie, a mówiłem już wcześniej, że każdy z napastników dostanie szanse i każdy może być potrzebny – powiedział opiekun medalistów dwóch ostatnich mundiali.

Rywalizacja ważna dla Polski

Prócz swojego meczu Chorwaci bacznie będą śledzić starcie w Erywaniu, w którym Armenia podejmuje Walię. Gospodarze mają jeszcze matematyczne szanse na awans, choć są one niewielkie, bo niespodziewanie przegrali z Łotwą w październiku, a na dodatek na Walijczyków zespół Ołeksandra Pietrakowa znalazł już w tych eliminacjach sposób. W czerwcu Armenia wygrała w Cardiff 3:2. Na półmetku eliminacji Walijczycy byli w fatalnym położeniu i tracili do dzisiejszego rywala 3 punkty. Wszystko jednak zmienił triumf nad Chorwatami.

– Wygraliśmy 2 ostatnie mecze i udowodniliśmy, że może konkurować z najlepszymi europejskimi drużynami – powiedział Rob Page, selekcjoner reprezentacji Walii. – Zostały nam 2 mecze i wszystko jest w naszych rękach. Jeżeli wygramy, to awansujemy na Euro. To niełatwe wyzwanie, ale jestem przekonany, że osiągalne. Wyznaczyliśmy sobie pewne standardy i zamierzamy się ich trzymać. Z Chorwacją zagraliśmy najlepszy mecz nie tylko w tych eliminacjach, ale od bardzo dawna. Jeżeli z Armenią i Turcją zagramy tak samo, wygramy i awansujemy – podkreślił selekcjoner „Smoków”.

Rywalizacja w grupie D jest ważna również dla reprezentacji Polski, bo jeżeli biało-czerwonym przyjdzie walczyć o Euro w barażach, wówczas lepiej dla nas, by to Chorwacja awansowała bezpośrednio na turniej. Jeżeli tak się nie stanie, to medaliści dwóch ostatnich mundiali znajdą się wiosną na ścieżce drużyny Michała Probierza.


Grupa D

Sobota, 18 listopada, godz. 15.00

Armenia – Walia

Łotwa – Chorwacja

1. Turcja 7 16 13:6
2. Walia 6 10 8:8
3. Chorwacja 6 10 10:4
4. Armenia 6 7 8:9
5. Łotwa 7 3 5:17
Następne mecze (21.11): Chorwacja – Armenia, Walia – Turcja.


Na zdjęciu: Euro bez Luki Modricia? To nie abstrakcja. Chorwacja, by awansować bezpośrednio, musi zdobyć w listopadzie więcej punktów od Walii.

Fot. Geraint Nicholas/Focus Images/MB Media/PressFocus