“Niebiescy” gotowi

Przed meczem Widzew Łódź – Ruch Chorzów. Będzie to drugie podejście do rozegrania tego pojedynku.


W Chorzowie ostatnie dni minęły spokojnie. Na szczęście, bo w tygodniu obradowała Rada Nadzorcza, odbyło się także Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Ruchu i w powietrzu czuć było nerwową atmosferę. – Skończyło się tylko na rozmowach – słyszymy nieoficjalnie, chociaż wariant z różnymi zmianami personalnymi w licznych plotkach (?) również się przewijał. 

Remisami się nie utrzymają

Zespół pod wodzą trenera Jana Wosia skupiał się na swojej robocie. Mecz z Radomiakiem w ekipie chorzowskiej wywołał spory niedosyt, ale również dał nadzieję. Zwłaszcza druga odsłona poniedziałkowego spotkania. – Ta część meczu pokazała, że jest potencjał w tej drużynie. Naszym pierwszym celem było zagrać na zero z tyłu. Teraz musimy zacząć strzelać gole, bo remisami nie utrzymamy się w lidze – mówił po debiucie w roli pierwszego trenera Jan Woś. Nowy szkoleniowiec hołduje zasadzie małych kroczków. 

W Łodzi “Niebiescy” muszą postawić krok dość znaczący. Zaległy mecz z Widzewem jawi się jako szansa na zdobycie trzech punktów. Tym bardziej, że gospodarze przystąpią do tego spotkania zdziesiątkowani brakiem kilku podstawowych zawodników. – Na pewno nie będzie to dla nas łatwe spotkanie – przestrzega opiekun “Niebieskich”, który skupia się na aspektach taktycznych, jak również pracy mentalnej z zespołem. 

Potrzeba czasu

Przed szkoleniowcem Ruchu nie brakuje także wyzwań związanych z personaliami. – Każdy tydzień będziemy w szatni podsumowywać na dzień przed meczem. Będziemy pokazywać, co się nam udało zrobić, kto jak wypadł. Każdy zawodnik pracą w tygodniu ma szansę wskoczyć do pierwszego składu – akcentował po ostatnim meczu Woś i pytanie, jak skład na mecz z Widzewem będzie wyglądał. Przy wyborze podstawowej jedenastki będzie już brany pod uwagę Filip Starzyński. 32-latek w meczu z Radomiakiem wszedł na boisko w II połowie.

– Jeżeli chodzi o moją dyspozycję, to pod względem bólowym czuję się dobrze, nic mi nie doskwiera. Potrzebuję jednak jeszcze czasu, by dojść do pełni formy fizycznej – mówi pomocnik “Niebieskich”, który może być jedną z nowych-starych twarzy w pierwszym zespole. Woś chce postawić także na młodzieżowców. – Chcemy grać tymi zawodnikami w większym wymiarze i w większej liczbie, bo chcemy także powalczyć o wysokie miejsce w klasyfikacji Pro Junior System – mówi trener. 

Przyjaźń na trybunach

Spotkanie z Widzewem to mecz przyjaźni, ale… na trybunach. Z tego też powodu postanowiono rozegrać ten mecz w terminie reprezentacyjnym. W przeciwnym wypadku drużyny zagrałyby w środku tygodnia lub też przed Świętami Bożego Narodzenia. Wtedy zainteresowanie tym meczem w obu miastach mogłoby być zdecydowanie mniejsze. W sobotę należy spodziewać się pełnego stadionu – co akurat w Łodzi nie jest żadnym zaskoczeniem – oraz licznej rzeszy kibiców z Chorzowa. 


Czytaj także


– Będąc piłkarzem nieraz zastanawiałem się nad tym, jak inni do tego podchodzą, ale mnie raczej nie interesowało, że kibice są ze sobą zaprzyjaźnieni – mówi trener Ruchu, Jan Woś. – Wiem, że kibiców Ruchu i Widzewa i ogólnie oba kluby łączy wielka przyjaźń, ale boisko to jednak coś innego. Tu jest rywalizacja między facetami, poszczególnymi piłkarzami. Ktoś walczy o to, by wygrać z rywalem starcie o piłkę, o pozycję, co ma się przełożyć w późniejszym efekcie na zwycięstwo jego drużyny nad rywalem. Rywalizacja o punkty, o miejsce w tabeli, to jest najważniejsze. Na boisku nie ma przyjaźni. Jest szacunek, dbamy o to, by sobie nie zrobić krzywdy, ale to wszystko. 

Murawa gotowa

W pierwszym terminie mecz Widzewa z Ruchem został odwołany z powodu nasiąkniętej wodą murawy. Teraz na sobotę również przewiduje się opady, nawet deszczu ze śniegiem, ale w Łodzi uspokajają.

– Do powtórki z października nie dojdzie, jesteśmy przygotowani – mówi rzecznik prasowy Widzewa Łódź, Marcin Tarociński. – W tej chwil murawa jest w dobrym stanie. Ostatnie deszcze nie sprawiły dodatkowych problemów. Na bieżąco murawa jest przygotowywana, najlepiej jak można o nią dbamy. Operator stadionu, Miejska Arena Kultury i Sportu, udrożnił na ile to możliwe odpływy. Nie sądzimy, by coś nieprzewidzianego mogło nas zaskoczyć. W sobotę są możliwe opady deszczu ze śniegiem, ale nie sądzimy by mogło to wpłynąć na mecz.

(DT)


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus