Ciągle za mało

Youssoufa Moukoko przyciąga zainteresowanie największych klubów Europy, więc nie dziwi, że Borussia Dortmund stara się go zatrzymać. 18-latek ma jednak ogromne oczekiwania finansowe.


O tym zawodniku głośno było już od kilku lat, kiedy występując jeszcze w zespołach juniorskich – samemu będąc z reguły kilka lat młodszym – strzelał co sezon po kilkadziesiąt goli, regularnie demolując defensywy przeciwników. Mając 16 lat i 1 dzień zadebiutował w Bundeslidze jako najmłodszy piłkarz w historii, a krótko potem zdobył swoją pierwszą bramkę. Nie rozwijał się jednak tak szybko, jak się spodziewano. Za kadencji trenera Marco Rose w Dortmundzie Moukoko grał mało, poważnie myślał o odejściu, ale to zmieniło się teraz u Edina Terzicia. Mimo tego umowa świeżo upieczonego reprezentanta Niemiec z Borussią wygasa 30 czerwca i nadal nie została prolongowana.

Potrojenie nie wystarczy

Napastnik zagrał w tym sezonie Bundesligi 14 razy, zdobywając 6 bramek i 4 asysty. Szczególnie końcówka rundy jesiennej była w jego wykonaniu udana, w efekcie czego załapał się na mistrzostwa świata i zanotował już 2 spotkania w kadrze. Głośno było o nim przede wszystkim po meczu z Bochum na początku listopada, kiedy dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, z czego raz w bardzo efektowny sposób, uderzeniem zza pola karnego. Największe i najbogatsze kluby Europy pilnie obserwują sytuację 18-latka. Mówi się o Chelsea, Liverpoolu, Manchesterze United czy przede wszystkim Barcelonie, które wkrótce mogą zgarnąć Moukoko za darmo.

Borussia oczywiście chce przedłużyć kontrakt ze swoim talentem, ale rozmowy idą topornie już od kilku miesięcy. Częste występy u Terzicia zmieniły nieco perspektywę zawodnika, który – gdyby nic się nie zmieniło – zapewne byłby zdecydowany na odejście. Teraz ciągle się waha, a duży wpływ na niego ma podobno jego otoczenie, rodzina, które – tak wynika z doniesień medialnych – hamują ewentualną finalizację negocjacji. Najnowsze doniesienia „Bilda” podają, że BVB zaoferowała Moukoko ok. 6 mln euro za rok gry, czyli wysoką stawkę w skali klubu, tym bardziej jak dla tak młodego zawodnika. Co więcej, to mniej więcej potrojenie tego, co obecnie zarabia napastnik, ale jemu… rzekomo wciąż jest mało! Mówi się, że urodzony w Kamerunie piłkarz chciałby ponad 7 mln euro oraz jakiś korzystny bonus.

Nie wierzcie gazetom!

W połowie grudnia agent Moukoko powiedział, że nie zbliża się do porozumienia z Borussią. Z kolei gdy w mediach zaczęły krążyć wspomniane wyżej kwoty, głos zabrał sam zainteresowany, zamieszczając w mediach społecznościowych oświadczenie. „Nie wierzcie we wszystko, co piszą gazety. Wiem, że to wszystko jest częścią biznesu piłkarskiego, ale mimo że wciąż jestem młody, nie pozwalam sobie na to, aby ktoś wywierał na mnie presję w podejmowaniu decyzji. To smutne, że w dzisiejszych czasach można puścić coś takiego w świat, przez co wy – fani – macie o mnie złe wyobrażenie. Jestem zszokowany tymi doniesieniami” – bronił się Moukoko.

Media zarówno niemieckie, jak i hiszpańskie podawały, że zawodnik najbardziej zainteresowany miałby być przejściem do Barcelony. Gerardo Romero stwierdził, że „Duma Katalonii” chciałaby go mieć u siebie już w styczniu, lecz po wcześniejszym skontaktowaniu się z władzami ligi nie otrzymała zgody na takie działanie z racji problemów finansowych, jakie wciąż mocno trapią klub. To jednak żaden wielki kłopot, bo w końcu kontrakt Moukoko wygasa już za pół roku. Mamy 2023 roku, a to oznacza, że piłkarz i jego agent bez konsekwencji mogą już rozmawiać z nowymi pracodawcami i przedwcześnie podpisać umowę, która zacznie obowiązywać od 1 lipca. Borussii byłoby to zdecydowanie nie w smak, a nie wiadomo też… czy dla samego Moukoko taki transfer, w tym wieku, przy braku porządnie ugruntowanej pozycji wyszedłby na dobre.


Na zdjęciu: Sytuacja Youssoufy Moukoko wciąż pozostaje bardzo niepewna.

Fot. PressFocus