Ćwielong wreszcie wrócił i strzelił gola

Wydawało się, że powrót Piotra Ćwielonga na I-ligowe boiska po ponad półrocznej przerwie stanie się faktem już w ostatni piątek.

Na razie zagrał w rezerwach

GKS miał problemy kadrowe – za kartki pauzowali chociażby Daniel Tanżyna i Dawid Abramowicz – dlatego na ławce rezerwowych siłą rzeczy zrobiło się ciut luźniej, ale 32-letniego pomocnika jeszcze w „osiemnastce” zabrakło. Pojawił się za to w wyjściowym składzie na niedzielny mecz IV-ligowych rezerw z GKS-em Radziechowy-Wieprz. Zaliczył pełny występ i zdobył nawet bramkę, wykorzystując rzut karny, który sam wywalczył. Mecz ostatecznie zakończył się remisem 1:1.

– Potrzebne mi było te 90 minut, które rozegrałem. Miałem okazję pobiegać, powalczyć, poczuć grę. Przy okazji udało się strzelić gola. Najważniejsze, że po kontuzji nie ma już śladu – stwierdził „Pepe”, który w tym roku w meczu o punkty uczestniczył dotąd przez kwadrans.

Teraz wszystko w porządku

Wszedł z ławki na kwietniowe wyjazdowe starcie z Podbeskidziem Bielsko-Biała, ale szybko odnowił mu się uraz. Od minionej zimy miał problem z łydką i ścięgnem Achillesa. W lipcu – tuż przed startem sezonu – zapadła decyzja, że naderwany Achilles musi zostać zoperowany. Teraz jest już wszystko w porządku. Wydaje się, że nie ma przeszkód, by „Pepe” – choćby w roli zmiennika – zagrał w piątkowy wieczór z Odrą Opole. Może okazać się wartością dodaną dla tyskiej ofensywy, która jest ostatnimi czasy bezzębna.

– Od jakiegoś czasu Ćwielong trenuje codziennie z zespołem. Sądzę, że w tym tygodniu zaakcentuje już swoją obecność. Brakuje nam „Pepsona”. Oby jak najszybciej pomógł. Nasza kadra jest przecież, jaka jest. Mogłaby być lepsza. Wystarczyło spojrzeć w piątek na naszych rezerwowych i porównać z nazwiskami ligowców, którzy zasiedli na ławce Chojniczanki… – zwraca uwagę Ryszard Tarasiewicz, trener GKS-u.

Na zdjęciu: Piotr Ćwielong wraca z bocznicy. Niebawem może walczyć z kolegami o ligowe punkty.