Czechy. Poprzeczka zawieszona wysoko

 

UEFA zdecydowała, że najważniejsze jest dokończenie rozgrywek krajowych, jeśli tylko będzie to możliwe. Słychać ze wszystkich stron o stratach jakie ponoszą z powodu tej przerwy kluby i wątpliwe, żeby ktoś zdecydował się przyznać mistrzostwo biorąc pod uwagę istniejącą obecnie sytuację w tabeli.

Miała na to ochotę Barcelona, przygotowała nawet wniosek do piłkarskiej federacji RFEF, chociaż jej przewaga nad Realem Madryt wynosi tylko dwa punkty i ma z nim gorszy bilans bezpośrednich spotkań.

Tylko wirus ma czas

Większe podstawy do takich roszczeń miałaby Slavia Praga, która w czeskiej lidze ma 8 punktów przewagi nad Viktorią Pilzno. Było więcej, ale w nowym roku doznała już dwóch porażek i była bliska trzeciej w derbach praskich „S” ze Spartą. Remis 1:1 zapewnił jej gol w 93 minucie.

Po tej kolejce nastąpiła przerwa w rozgrywkach i żeby je dokończyć Fortuna Liga musi wznowić je najpóźniej 9 maja. Jeśli nie uda się zakończyć sezonu do 30 czerwca i zostanie przedłużony na lipiec, pojawią się problemy z kontraktami piłkarzy, z przygotowaniami do nowego sezonu i jego kalendarzem.

Czesi mogą zająć się tylko krajowymi rozgrywkami, nie mają już żadnego klubu w europejskich rozgrywkach. Przesunięcie finałów Euro 2020 na pewno pomoże, ale i tak o wszystkim decyduje koronawirus, który z czasem się nie liczy. Wychodzi przy okazji braku terminów zbyt duża liczba klubów na najwyższym poziomie rozgrywek, a tam gdzie ich jest mniej, wymyślono play offy, wydłużające sezon jak u nas lub w Czechach.

Najmniej zna piłkarzy

Zawodnicy otrzymali plany indywidualnych treningów, biegają po parkach i lasach. Na zajęcia w grupie i z piłką trzeba poczekać. Nie tylko na to, ale też na debiut w tym sezonie musi czekać trener Zlina Bohuslav Panik. Były szkoleniowiec Lecha Poznań, Miedzi Legnica i Pogoni Szczecin po dwóch latach powrócił do Zlina i pracę zaczął 10 marca.

Bohumil Panik. Fot. Michał Zichlarz
Bohumil Panik. Fot. Michał Zichlarz

Dzień wcześniej w lidze rozegrano ostatni mecz, w którym Banik przegrał w Ostrawie z Mladą Boleslav 2:3. Panik był trenerem ostrawskiej drużyny w ubiegłym sezonie. Zlin swój ostatni mecz także przegrał u siebie 2:3 z praską „Bohemką”.

W czterech meczach zdobył zaledwie punkt, zajmuje 3. miejsce od końca tabeli i trener Jan Kamenik musiał ustąpić ze stanowiska. Panik zna w Zlinie każdy kąt, cały personel, ale… nie zna piłkarzy.

W czasie gdy go nie było, doszło w kadrze do wielkich zmian. To dodatkowo utrudnia „ciężką misję ratunkową”. Odrzucił ofertę z klubu Przibram. Tam dopiero czekało go trudne wyzwanie, bo Przibram jest na ostatnim miejscu w tabeli i ma 8 punktów mniej od Zlina. – Mogło się tam udać – stwierdził Panik, ale jednak wybrał bliższy jego sercu Zlin.

W Baniku było trudniej

– Gdy odchodziłem dwa lata temu myślałem, że tu powrócę. Nie palę za sobą mostów, nie obrażam się. Uścisnęliśmy sobie ręce, nikt nie spoglądał z ukosa. Taki jest świat futbolu.

Bywają gorsze rzeczy niż zwalnianie trenerów. Są takie kluby, w których jest więcej członków zarządu, niż zawodników w kadrze. Tutaj jest na odwrót. Znam dobrze to środowisko, relacje są czyste i jasne – mówi Panik.

Zlin przechodzi transformację, zmierza w kierunku odmłodzenia i to ma swój wpływ na wyniki. – Spojrzałem na listę zawodników. Gdy odchodziłem nie było tu 15 z nich plus bramkarz. Widzę wielu młodych zawodników, także z zagranicy. Niektórzy są naprawdę interesujący. Ten zespół potrzebuje większej pewności siebie, potem przyjdzie automatyzm w grze – uważa Panik.

– Zrobimy wszystko, żeby utrzymać się w lidze. Kiedy przyszedłem do Banika było mi trudniej, teraz jest ze mną asystent Honza Somberg. Może nasza gra nie zawsze będzie się podobać, ale gramy dla punktów.

Najlepiej umyć ręce

Panik wierzy w nowych podopiecznych, ale oni nie za bardzo dbają o jego zdrowie. 63-letni trener jest w grupie dużego ryzyka zarażenia koronawirusem, a czterech zawodników Zlina zlekceważyło zalecenia o izolacji i urządziło sobie na siłowni miniturniej piłkarski. Jeszcze pochwalili się tym na Instagramie zamieszczając film pod tytułem „Turnajek”.

– Ci gracze spotkali się w wolnym czasie i nie możemy pilnować każdego z nich. Każdy bierze odpowiedzialność za siebie i powinien tak się zachowywać, żeby dać przykład społeczeństwu. Dystansujemy się od takich zachowań – stwierdziła rzecznika Zlina Zuzana Molkova. Czyli tak jak w zaleceniach ochronnych przed wirusem – najlepiej umyć ręce.

Na razie odwołano trzy kolejki i jeśli na tym się skończy Zlin dwa kolejne mecze zagra z najmocniejszymi zespołami ligi, Viktoria Pilzno i Slavią na wyjazdach. Panikowi wysoko zawieszono poprzeczkę.

 

Na zdjęciu: Po wznowieniu sezonu Bohumila Panika czeka w Pradze spotkanie z „Czerwoną gwiazdą”, czyli mistrzem i liderem Slavią.