Czy szykuje się kolejny „Le cabaret”?

 

„Lewego” wówczas nie było w pierwszej dziesiątce najlepszych piłkarzy na Globie, mimo, że przed nim znaleźli się słabsi piłkarze, notujących o wiele gorsze wyniki w 2016 roku. Wtedy konkurs „Złotej Piłki” został zdominowany przez francuskich piłkarzy. Stąd można mieć obawy, że i w nadchodzącej edycji kapitan reprezentacji Polski nie zajmie satysfakcjonującego miejsca.

31-latek jest obecnie w życiowej formie. To co robił 3 lata temu to jest nic w porównaniu z tym co wyczynia w tym momencie. „Lewy” strzela gola za golem w niemieckiej Bundeslidze, Lidze Mistrzów i krajowym pucharze. Słowem, strzela wszędzie. A tego samego nie może powiedzieć np. Messi czy Cristiano Ronaldo. Więcej, tego nikt nie może powiedzieć o swojej osobie! Teraz nie ma raczej wątpliwości, że nasz rodak znajdzie się w top 10. Ba, znajdą się i tacy, którzy umieściliby go na najwyższym stopniu podium.

Legalny polski bukmacher BETFAN obecność „Lewego” w pierwszej dziesiątce ocenia na kurs równy 1.30 (za typ na „nie”, kurs – 2.95). Za miejsce w top 5 ten sam podmiot wycenił na kurs 2.25 (za „nie” – 1.50), a za podium – 9.00. Pytanie, gdzie go umieści jury?

W tym roku Robert Lewandowski skutecznie doprowadził do awansu Polski na Mistrzostwa Europy, które odbędą się w następnym roku. 31-latek co chwilę pobija rekordy nie tylko na naszym krajowym podwórku, ale i w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech. Wielu z ekspertów ocenia, że może on w tym sezonie w takim tempie pobić rekord popularnego Gerda Mullera.

Niemiecka legenda w jednym sezonie Bundesligi strzeliła czterdzieści bramek. „Lewy” z taką samą częstotliwością jaką prezentuje obecnie, miałby ich koło pięćdziesięciu. Oczywiście, trzeba również zważyć na fakt, że w trakcie rozgrywek może pojawić się zmęczenie, bądź – tfu, tfu. „Odpukać w niemalowane” – kontuzja i ta seria może zostać brutalnie przerwana. Jednak „France Football” ocenia jak jest „tu i teraz”, a nie co może ewentualnie stać się w przyszłym roku. Legalny polski bukmacher BETFAN na to, że napastnik strzeli co najmniej 40 bramek w jednym sezonie Bundesligi dał kurs 8.00.

Dla nas nie ulega wątpliwości, że Polak zasłużył na miejsce na „pudle”. Dzięki temu nawiązałby do pięknych czasów Zbigniewa Bońka i Kazimierza Deyny, kiedy obaj zajmowali zaszczytne trzecie miejsce w tym prestiżowym plebiscycie. Jedyne co może teraz zatrzymać Lewandowskiego to nieprzychylność francuskich dziennikarzy, którzy wspierają piłkarzy ze swojego kraju.