Dąbrowski: Krzysztof Piątek wygrywa instynktem

Mateusz MIGA: – Spodziewał się pan, że z Cracovii do Milanu może być tak blisko?
Damian DĄBROWSKI: – Kariera Krzyśka Piątka jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Nie spodziewałem się, że tak szybko nabierze takiego rozpędu. Wiedziałem, że ma spory potencjał, ale Piona nie miał nic takiego co od razu wpadałoby w oczy. Technika i szybkość były u niego na solidnym poziomie, ale nie wyglądał, jakby był poziom wyżej od innych. Miał za to co innego – instynkt. Zawsze wiedział jak wejść przed rywala, w którą stroną pobiec. Tymi cechami dziś wygrywa.

Patrzy się na niego w Milanie i on wygląda tak samo, jakby grał w Cracovii.
Damian DĄBROWSKI: – To prawda. Te jego pierwsze mecze, przeciwko Napoli, oglądaliśmy na obozie w Turcji. Gdy na powtórkach pokazywano twarz Kalidou Koulibaly’ego to widać było, że nie jest zadowolony. Zagrania Krzyśka trochę go denerwowały. Myślał, że jakiś młokos wchodzi do składu, więc pewnie szybko u utrze nosa, a pojedynki były bardzo zacięte. Piona dzięki temu swojemu instynktowi potrafił dziubnąć piłkę, uciec, zarobić dla rywali żółtą kartkę. Na zbliżeniach widać było, że obrońcy Napoli nie byli zadowoleni i Krzysiek szybciutko zdobył w ich oczach uznanie.

Bramki Krzyśka wywołały na waszym zgrupowaniu dużą radość?
Damian DĄBROWSKI: – Mega. Aż odbierało słowa. Oglądaliśmy mecz w pokojach. Mamy taką grupę SMS-ową i tam komentowaliśmy, gdy padł gol od razu ktoś napisał,że Piona strzelił, wszyscy biegli do telewizora. Za chwilę znów. Ja wołam Budzika, normalnie nie wierzymy, żartujemy, że Real może żałować. Niesamowita historia. To chłopak od nas, więc bardzo mocno tym żyjemy.

Michał Probierz porównał Krzyśka do Roberta Lewandowskiego, ale ksywa Lewy do niego nie przylgnęła.
Damian DĄBROWSKI: – Nie, w ogóle. Nigdy do niego w ten sposób nie mówiliśmy. Ani nam się to nie podobało, ani jemu tym bardziej.

Ma pan z nim jakiś kontakt?
Damian DĄBROWSKI: – Próbowałem się do niego dodzwonić, ale nic z tego nie wyszło (śmiech). Dzwoniłem nieco wcześniej, jeszcze przed transferem do Milanu, bo pewnie teraz ma takie urwanie głowy, że dzwonienie mija się z celem. Musze przyznać, że nie rozmawialiśmy, ale lubiliśmy się na tyle, że prędzej czy później się do siebie odezwiemy. Z tego co wiem, ktoś od nas ma z nim stały kontakt.

On chyba nigdy nie przepadał za odbieraniem telefonów.
Damian DĄBROWSKI: – Może. Ja mam podobnie, więc nie mam mu za złe, że nie odebrał.

Jeszcze do niedawna w znanym portalu 90minut.pl pański wzrost i waga były mocno zaniżone. Stamtąd dane pobierają inne portale. Można zażartować, że mogło to przeszkodzić w pańskim transferze, bo ktoś by spojrzał i powiedział, że szuka wyższego zawodnika.
Damian DĄBROWSKI: – Żartobliwie tak. Do niedawna było tam o 9 cm i 9 kg za mało. Jeszcze mi teraz przeszło przez głowę, że przy tych zaniżonych danych to byłby ze mnie taki – oczywiście zachowując proporcje – N’Golo Kante. Jestem zdrowy, biegam, gram, więc lubię sobie pożartować.

A tak serio to myśli o transferze pewnie teraz schowane gdzieś bardzo głęboko.
Damian DĄBROWSKI: – Jak najbardziej. W ogóle o takich rzeczach teraz nie myślę. Cieszę się zdrowiem, pracuję. I tylko swoją grą mogę dać sobie nadzieję na transfer. To jest daleko, żyję tym, co jest tu i teraz. Chcę pomagać Cracovii i tylko to się teraz liczy.

Jesienią wrócił pan po kolejnej długiej przerwie i rozegrał 10 meczów. Widać jednak było, że brak panu czucia piłki.
Damian DĄBROWSKI: – Na pewno, tego nie da się ukryć. To nie są łatwe rzeczy. Człowiek stara się to tuszować i dawać z siebie to, co ma na ten moment. Innego wyboru nie miałem. Nie ma magicznej różdżki – jedna wizyta u jakiegoś specjalisty i już grasz lepiej. Robiłem to, co do mnie należało. Trener mnie uspokajał, powtarzał, żebym cierpliwie pracował, że będzie OK. Cieszę się, że zimą przepracowałem cały okres przygotowawczy i teraz podczas treningów czuję piłkę zdecydowanie lepiej. Przekłada się to na to, że chodzę bardziej uśmiechnięty. Gra znów sprawia mi dużą satysfakcję.

Poprzednim razem, gdy zerwał pan więzadła w kolanie, wrócił do gry po 9 miesiącach. Teraz przerwa trwała krócej. Wtedy czekaliście za długo?
Damian DĄBROWSKI: – Nie ma co tego porównywać, bo wtedy nie czułem się na swoich nogach dobrze. Nie byłem na tyle pewny, by wyjść na boisko i grać mecz. Można gdybać, ale uważam, że nieważne, czy bym wrócił nieco wcześniej czy później, skończyłoby się taką samą historią. Całe szczęście, że po drugiej kontuzji obie nogi szybko doszły do siebie i czułem się na tyle pewnie, by wrócić do gry. Do tego akurat Milan Dimun doznał kontuzji i dostałem szansę nieco szybciej. Potrzebowałem dwóch, trzech meczów, by wyrzucić z głowy myśli o kontuzji. To była pozytywna droga i w końcu nabrałem rozpędu.

Złożył już pan papiery na akademię medyczną, kierunek ortopedia, specjalność kolana?
Damian DĄBROWSKI: – Papierów nie składam, fakt, że zaczynam się w tym specjalizować.

Koledzy żartują na ten temat? A może proszą o porady?
Damian DĄBROWSKI: – Tu nie ma miejsca na żarty. Niestety, kontuzje kolan u piłkarzy są ostatnio dość popularne. Czasami ktoś się odezwie, zapyta. Ja to przechodziłem na własnej skórze i moje doświadczenia mogą być dla kogoś pomocne.

Pytają o przebieg rehabilitacji czy o porady profilaktyczne?
Damian DĄBROWSKI: – Jest tego sporo. Jak ja doznałem drugiej kontuzji to też szukałem kogoś, kto zerwał więzadła w obu kolanach. To najprostsze rzeczy, ale po tego typu kontuzji człowiek jest w chaosie, chce jak najlepiej. Szukasz nowych rozwiązań, nie chcesz przegapić żadnego ważnego momentu. Padają pytania, kiedy zacząć biegać, kiedy obciążać nogę, kiedy iść na basen. Niby błahostki, ale jak pokierujesz się jakąś głupotą możesz pójść w złym kierunku. To dlatego tak cenna jest zweryfikowana wiedza.

Robił pan jakieś notatki z przebiegu rehabilitacji?
Damian DĄBROWSKI: – Nie, a może było warto, ale w tamtym momencie o tym nie myślałem. Dzięki takim notatkom pewnie mógłbym choćby porównać przebieg rehabilitacji jednej i drugiej nogi. Jeszcze mam to wszystko w głowie i pewnie udałoby mi się to odtworzyć, ale… nie będę się cofał. Teraz jest dobrze i staram się myśleć tylko pozytywnie.

Końcówka rundy jesiennej była dla was udana, więc na wiosnę przystępujecie w optymistycznych nastrojach.
Damian DĄBROWSKI: – Tak. Przygotowania przebiegały zgodnie z planem. Nie ma żadnych prognostyków niepokojących, nie ma urazów, wszyscy przetrenowali cały okres przygotowawczy. Personalnie też nie ma żadnych zawirowań. Z niecierpliwością czekamy na pierwszy mecz.

W Cracovii to pierwsze okienko od 1,5 roku bez rewolucji.
Damian DĄBROWSKI: – Wielkiego wpływu na to nie mamy, bo to nie są nasze decyzje. Gdy ruchy kadrowe są niewielkie to można snuć wnioski, że trener i włodarze są zadowoleni z tego co jest. Trzeba na tym budować i podnosić jakość drużyny.

Do zespołu dołączyli tylko Sergiu Hanca i Bojan Czeczarić. Który bardziej wpadł panu w oko?
Damian DĄBROWSKI:– Nie chciałbym tak mówić, a z ocenami wstrzymuję się do pierwszych meczów o punkty. Obaj są skrzydłowymi, ale każdy z nich ma inną specyfikę. Bojan jest żywiołowym graczem, to raczej typ walczaka. Hanca ma bardziej piłkarskie ruchy, dobrze ułożony technicznie. Jestem ciekaw, co pokażą w meczach o stawkę. Obaj mają jakość i liczę, że sprzedadzą ją w meczach o stawkę

Kibice zawiesili protest, więc jest szansa, że na wiosnę będziecie grać przy głośniejszym dopingu.
Damian DĄBROWSKI: – My się nad tym nie zastanawiamy. Otoczka na trybunach się zmienia, ale nasz cel jest zawsze taki sam. Na pewno fajnie jest, gdy w klubie jest atmosfera harmonijna i oby taka w tej rundzie była. Mam nadzieję, że dołożymy do tego naszą dobrą i skuteczną grę. Fajnie jakby to się spięło w jedną klamrę i poszło w górę.

Selekcjoner Jerzy Brzęczek jeździ po stadionach ekstraklasy. Coś szepnął panu jesienią czy przeszedł i niezauważył?
Damian DĄBROWSKI: – Nie rozmawiałem ani z selekcjonerem ani z jego asystentami. Nawet na nikogo nie wpadłem przypadkowo. Ale teraz to nie jest istotne, bo to nie jest moment na takie dyskusje. Tylko grą na boisku mogę sobie zapracować na to, że takie rozmowy się jeszcze odbędą.

Do górnej ósemki brakuje wam bardzo niewiele.
Damian DĄBROWSKI: – To nasz cel, bo za trenera Probiera jeszcze nam się to nie udało. Wierzę, że zakończenie sezonu w grupie mistrzowskiej doda nam wiary, że w przyszłym sezonie możemy walczyć o coś więcej.

Trener  został zimą wiceprezesem. Jak to zostało skomentowane w szatni?
Damian DĄBROWSKI: – Dwa razy w kółku przed treningiem się pośmialiśmy. Padło pytanie, jak do trenera się teraz zwracać – „trenerze” czy „prezesie”. To naturalne rzeczy w takiej sytuacji.