Damian Tront: Nie powinienem pomylić szatni

Rozmowa z Damianem Trontem, pomocnikiem Miedzi Legnica.


W środę na Stadionie Miejskim w Jastrzębiu Zdroju wchodząc do budynku nie pomyli pan szatni? W końcu grał pan w GKS-ie 1962 siedem lat, a przyzwyczajenie jest drugą naturą.

Damian TRONT: – Mimo że grałem w GKS-ie Jastrzębie siedem lat, to myślę, że się nie pomylę. Z drugiej jednak strony na pewno jednak będzie mnie ciągnęło do szatni z napisem „gospodarze”, więc kto wie? Z przyzwyczajenia mogę się pomylić…

W zimowych sparingach Miedź spisywała się doskonale, natomiast w rozgrywkach ligowych wasze wyniki są – powiedzmy oględnie – średnie. Dlaczego?

Damian TRONT: – Trudno powiedzieć. W sparingach prawie wszystko nam wychodziło, ale potem przyszły mecze ligowe i wyniki nie są zadowalające. Nasze plany na rundę wiosenną były zupełnie inne, ale boisko nas trochę zweryfikowało.

W pięciu ostatnich meczach zdobyliście raptem jednego gola. To nie wystawia wam dobrego świadectwa.

Damian TRONT: – „Zacięła się” nasza gra ofensywna, już nie kreujemy tylu sytuacji, co w rundzie jesiennej. W pierwszej rundzie wprawdzie traciliśmy dużo bramek, ale znacznie więcej ich strzelaliśmy i dzięki temu wygrywaliśmy. Teraz bardzo dobrze bronimy i dlatego tracimy mało goli. Coś za coś.

Przestali strzelać gole najlepsi wasi strzelcy – Kamil Zapolnik i Szymon Matuszek. Kto powinien ich wyręczyć?

Damian TRONT: – Na pewno nie ja, bo widać to po moich statystykach. Mamy wartościowych zawodników ofensywnych, ale skoro nie kreujemy za dużo sytuacji, to trudno oczekiwać, że będą strzelali gole jak na zawołanie.

Mecz w tej rundzie, po którym był pan zadowolony? Ze swojej gry, z postawy kolegów…

Damian TRONT: – W rundzie wiosennej wygraliśmy dwa mecze, więc muszę wybrać któryś z nich. Stawiam na zwycięski pojedynek z GKS-em Bełchatów, kontrolowaliśmy go od początku do końca. To był przykład, co chcieliśmy grać w tej rundzie.

A potyczki, które chciałby pan wymazać z pamięci?

Damian TRONT: – Źle weszliśmy w tę rundę, przegrywając na wyjeździe z Sandecją Nowy Sącz. Z przebiegu meczu nic nie wskazywało na naszą porażkę, ale przeciwnik strzelił przypadkową bramkę i musieliśmy się bardziej otworzyć. A oni z tego skorzystali, groźnie kontratakując.

W środę po raz pierwszy wyjdzie pan na murawę Stadionu Miejskiego przy ulicy Harcerskiej w Jastrzębiu jako zawodnik drużyny gości. To będzie dziwne uczucie?

Damian TRONT: – Podejrzewam, że tak, ale przekonam się o tym dopiero w środę, jeżeli oczywiście znajdę się w składzie Miedzi. Z kibicami na trybunach byłoby ciekawiej, bo podniosłoby mi poziom adrenaliny.

W rundzie jesiennej w Legnicy tylko zremisowaliście z GKS-em 1962 Jastrzębie 1:1, który do tego meczu nie zdobył ani jednego punktu! Zlekceważyliście wtedy przeciwnika?

Damian TRONT: – Nic podobnego! Trener Skrobacz ostrzegał nas, że GKS to groźna drużyna, która potrafi grać w piłkę. Przypadkowy gol „Szczepka” ustawił ten mecz. Przez całą drugą połowę biliśmy głową w mur i dopiero przytomność umysłu Krzyśka Drzazgi uratowała nam remis.

Co zadecyduje w środę o zwycięstwie którejś z drużyn?

Damian TRONT: – Na pewno konsekwencja w działaniu. Ta liga jest nieobliczalna, jedna bramka może przesądzić o wygranej lub porażce. Przed spotkaniem nie sposób wskazać zdecydowanego faworyta.


Czytaj jeszcze: Dalej od baraży

Wysokie zwycięstwo jastrzębian w ostatnim meczu z Odrą Opole jest dla was sygnałem ostrzegawczym?

Damian TRONT: – Nie tylko ten mecz pokazał, że zmierzymy się z bardzo groźnym przeciwnikiem. GKS 1962 przecież wcześniej zremisował z Górnikiem Łęczna i Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. A przecież to ścisła czołówka I ligi.

GKS 1962 Jastrzębie jest w stanie was czymś zaskoczyć?

Damian TRONT: – Wprawdzie analizę gry przeciwnika mamy dopiero przed sobą, ale znamy wszystkie mocne strony GKS-u, więc nie powinniśmy się dać zaskoczyć. Poza tym my zawsze skupiamy się przede wszystkim na własnej grze, jeżeli wypełnimy zadania nakreślone przez nas sztab, nie powinno być źle.


Na zdjęciu: Pomocnik Miedzi Damian Tront uważa, że jego drużyna nie da się zaskoczyć w Jastrzębiu.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus