Dariusz Czernik: Powalczymy o coś więcej

Rozmowa z Dariuszem Czernikiem, prezesem Górnika Zabrze.


Jak ocenić Górnika w pierwszej części sezonu? Jest zadowolenie czy jednak lekki niedosyt?

Dariusz CZERNIK: – Tak świetnie zaczęliśmy tą jesień, że każdy kto siedzi w piłce miał świadomość, że drużyna tak wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę, że na dłuższą metę ten poziom ciężko będzie utrzymać. Rzadko się zdarza, że rozgrywki zaczyna się od pięciu kolejnych wygranych, od strzelania trzech bramek na mecz i wygrania w wielkim stylu z takimi drużynami, jak Jagiellonia w pucharze, Lechia czy Legia na jej terenie. Myślę, że nawet kadrowo mocniejsze od nas zespoły miałyby kłopot, żeby na dłuższy czas utrzymać taką dyspozycję.

Skąd wyniknęły późniejsze gorsze wyniki?

Dariusz CZERNIK: – Raz, że rywale wiedzieli już jak gramy, a dwa to jak mówię, trudno utrzymać przez kilka miesięcy taki wysoki poziom, grając praktycznie 14-15 ludźmi. Owszem, mamy uzdolniona młodzież, ale to nie jest tak, że wchodzą i od razu są w stanie utrzymać ten wysoki czy bardzo wysoki poziom najlepszych piłkarzy. A ci najlepsi też mieli swoje problemy żeby grać równo, no i nie zapominajmy, że do wszystkiego doszedł COVID.

Dariusz Czernik prezes Górnika Zabrze
Dariusz Czernik, prezes Górnika Zabrze Fot. gornikzabrze.pl

W miarę przeszliśmy to łagodniej niż inni, ale siedmiu, ośmiu graczy przeszło przez koronawirusa. Niewiele o tym mówiliśmy… Byli izolowani, leczyli się, a potem wracali. Nie jest tajemnicą, że na przykład Erik Janża przechodził COVID bardzo ciężko i widzimy to na boisku, bo Erik nie jest w takiej dyspozycji, w jakiej był wcześniej. Takich przypadków było bardzo wiele.

Jak w takim razie ocenić piątą lokatę po pierwszej części rozgrywek?

Dariusz CZERNIK: – Generalnie trzeba powiedzieć, że wielki plus. Mamy na swoim koncie 23 punkty, grając na wyjazdach straciliśmy tylko cztery bramki, ale wiadomo, każdy chce być lepszy i mieć więcej punktów na koncie. Na pewno mamy wielkie niedosyt po tych ostatnich meczach granych u nas w Zabrzu. Szkoda spotkania z Piastem, z Cracovią czy ostatniego z Jagiellonią.

Uważam że pierwsza połowa w Białymstoku, poza meczem z Legią, była naszą najlepszą w bieżących rozgrywkach. Zabrakło jednak tego co jest solą piłki czyli bramek. W tej końcówce w ogóle to był nasz problem, bo tych goli nie strzelaliśmy za dużo. Gdybyśmy jednak dzisiaj mieli trzy, cztery punkty więcej , to byłoby super. Ale jesteśmy w grze. Jest coś fajnego w tej drużynie, bo ma swój styl i swoją jakość. Jesteśmy w stanie powalczyć o coś więcej.

Kogo wyróżniłby pan po tej pierwszej części sezonu?

Dariusz CZERNIK: – Tutaj trzeba by zapytać trenera czy dyrektora sportowego. To jak graliśmy, to pokazuje też potencjał poszczególnych zawodników. Na pewno wzmocnieniem okazał się Bartosz Nowak. Przyszedł to nas piłkarzy, którego średnia ligowa jest powyżej tego, co prezentują inni. Na pewno dobrą rundę miał też Alasana Manneh. Z kolei piłkarzem jesienie trudno nie wybrać Jesusa Jimeneza.


Czytaj jeszcze: Mogło być lepiej

Jednak „Hessi” w sierpniu czy listopadzie, to nie byli ci sami piłkarze. Od razu powiem też dlaczego, bo nie mówiliśmy o tym wcześniej… Miał problemy z piętą. Był okres, kiedy nie trenował przez 10 dni. Ten uraz wpłynął na to, jak się potem prezentował, bo nie był już w takiej dyspozycji, jak na początku. Śmiem twierdzić, że gdyby był zdrowy i z dyspozycji z sierpnia, z początku rozgrywek, to dziś mielibyśmy na koncie z cztery czy sześć punktów więcej, bo to są bramki, asysty czy gra 1 na 1.


Fot. Adam Starszyński/PressFocus