„Pojawiła się odrobina szaleństwa, której nam brakowało”

Wygrana z GKS-em Katowice przyszła Wam dość gładko…
Dawid KONARSKI: Czy to zwycięstwo było gładkie? Nie wiem, ale na pewno zagraliśmy fajny, równy mecz. Cieszymy się, że wraz z przyjściem nowego trenera energia w nas jest. To było widać na parkiecie, a trzy punkty dają nam trzecie miejsce w tabeli po pierwszej rundzie. Nie ma tragedii, chociaż oczywiście mogło być lepiej. Nasza gra wcześniej troszeczkę falowała, a moja w szczególności. Na razie jednak możemy być zadowoleni.

 

Które elementy zdecydowały, że zgarnęliście komplet punktów?
Dawid KONARSKI: W przyjęciu robiliśmy kapitalną robotę. W niektórych meczach tego brakowało. Jeżeli chodzi o naszą zagrywkę, to było już dobrze w meczu z Warszawą. Dlatego cieszy, że byliśmy w stanie to kontynuować. Wtedy gra się łatwiej, odrzucamy przeciwnika od siatki, a przecież blok mamy bardzo dobry. Na kontrze gra się wówczas dużo lepiej. Potrzebujemy większej regularności.

Niezłą zmianę dał Salvador Hidalgo Oliva. Czy wobec doniesień o jego odejściu jest on zespołowi potrzebny?
Dawid KONARSKI: To pytanie bardziej do trenera, ale każdy jest potrzebny. Musimy grać wszyscy, cała czternastka, bo na boisku bywają ciężkie sytuacje. Jeżeli jest potrzebna zmiana, to kolega musi wejść i nie ma mowy, że będzie grała szóstka, a reszta będzie się… opalać.

Dało się zauważyć większą swobodę w Waszej grze, aniżeli za czasów, kiedy zespół prowadził Ferdinando De Giorgi…
Dawid KONARSKI:  Może faktycznie było dziś więcej luzu, aniżeli w poprzednich spotkaniach. Więcej radości w grze, chociaż niektóre akcje nam nie wyszły. Pojawiła się odrobina szaleństwa, której trochę nam brakowało. Zawsze jesteśmy skupieni i chcemy wygrywać, ale czasami przyda się trochę uśmiechu. Po jednym meczu nie można mówić, jak to rewelacyjnie gramy. Spokojnie, mam nadzieję, że w takim rytmie będziemy szli. Roberto Santilli pokazał nam na treningu, że mamy cieszyć się siatkówką i niech tak zostanie.

Dawid Konarski z kolegami ma powody do zadowolenia
FOT. Aleksandra Krzeminska / 400mm.pl