Dla Piasta to najcięższy mecz w sezonie

Lekki dołek formy nie załamuje piłkarzy Piasta. W Gliwicach wszyscy są świadomi tego, że pucharowy mecz z TSV Hartberg będzie bardzo trudny, ale cel jest jeden – awans.


Austriacki rywal Piasta to zespół z nikłym doświadczeniem w futbolu na najwyższym szczeblu. W 2017 roku Hartberg awansował do drugiej ligi, rok później wywalczając pierwszą w swojej historii promocję do tamtejszej ekstraklasy.

Poprzednie rozgrywki ekipa TSV zakończyła na piątym miejscu, a do eliminacji Ligi Europy dostała się dzięki pokonaniu w wewnątrzkrajowym play-offie słynnej Austrii Wiedeń. W pucharach Hartberg jest absolutnym beniaminkiem, a w zapowiedzi starcia z gliwiczanami sami siebie nazywają… outsiderami. Ekscytacja w austriackich szeregach jest wyraźnie odczuwalna.

Klub z Bundesligi

Piast nie ma jednak zamiaru lekceważyć rywala, który – jakby nie patrzeć – jest reprezentantem Bundesligi – tyle że tej z Austrii. W porównaniu z polską liga austriacka nie ma się czego wstydzić, bo drużyny tam grające cechuje wielka solidność, czego jest świadomy trener Waldemar Fornalik.

– Tak jak większość zespołów austriackich nasi przeciwnicy grają agresywnie, dobrze prezentują się fizycznie i są dobrze zorganizowani. Myślę, że kluby austriackie, które występowały w europejskich pucharach w poprzednim sezonie, wyznaczyły jakiś kierunek i trend, za którym inne drużyny podążają. Agresja i wysoki pressing są widoczne praktycznie na całym boisku. Tego się spodziewamy i do tego się przygotowujemy – zapowiedział gliwicki szkoleniowiec.

W pierwszym meczu eliminacji Piast w dobrym stylu pokonał białoruskie Dinamo Mińsk, później jednak nie przeniósł tej skuteczności na ligowe boiska, gdzie po trzech kolejkach nadal nie ma zdobytej ani jednej bramki. – Ten start na pewno nie był taki, jak oczekiwaliśmy.

Liczyliśmy na więcej punktów, jednak kibice nie widzą nas na co dzień. Jesteśmy rozliczani z tego, jak prezentujemy się w meczach mistrzowskich, dlatego rozumiemy pewne obawy, ale my widzimy się na treningach i czujemy się coraz pewniej, forma cały czas rośnie – uspokajał stoper niedawnego mistrza Polski, [Jakub Czerwiński].

Karne przećwiczone

Każdy w Gliwicach spodziewa się trudnego spotkania. Trener Fornalik nie będzie miał do dyspozycji Gerarda Badii oraz Jakuba Świerczoka, którzy leczą kontuzję. Zgodnie z jego słowami dostępny będzie jednak lewy obrońca Mikkel Kirkeskov, który ostatnio nie zagrał w meczu z Wartą Poznań z powodu urazu.

– Bez tych dwóch zawodników musimy sobie poradzić, natomiast pozostali są zdrowi i gotowi do gry – zapewnił trener, który przyznał również, że przed starciem z Hartbergiem Piast na pewno będzie ćwiczył… rzuty karne: – Czy przed meczami Pucharu Polski czy przed europejskimi pucharami przynajmniej na jednym treningu przeprowadzamy konkurs rzutów karnych, w którym bierze udział cała drużyna – dodał.


Czytaj jeszcze: W Piaście wszyscy zadowoleni

– Musimy być przygotowani na bardzo ciężki mecz, najcięższy w tym sezonie – stwierdził natomiast Czerwiński. – Wierzę, że z takim podejściem poradzimy sobie z przeciwnikiem. Na pewno będzie dużo pracy w defensywie, ale chciałbym, żebyśmy także w ofensywie popracowali na wysokiej intensywności i stworzyli sobie sytuacje, które wykorzystamy – powiedział obrońca, który wraz z – najpewniej – Tomasem Hukiem będzie musiał radzić sobie z 30-letnim napastnikiem TSV, Dario Tadiciem.

Austriak bałkańskiego pochodzenia to wielka gwiazda Hartbergu, w którego szeregach zagrał 109 razy, zdobywając 55 goli i zaliczając 24 asysty. W bieżącym sezonie Tadić wystąpił w dwóch spotkaniach i już dwa razy wpisał się na listę strzelców.

Jasny cel

– Zespół jest spokojny i skoncentrowany – mówił w wywiadzie udostępnionym na klubowej stronie Piasta Tiago Alves. – Mamy przed sobą jasny cel i tylko na tym chcemy się skupić. Wygrana w najbliższym spotkaniu jest ważna nie tylko dla nas, ale i naszych kibiców. Bardzo nam zależy na awansie. Wiemy, że musimy dużo z siebie dać, żeby przejść następnego rywala – mówił o gliwickich nastrojach Portugalczyk, choć… w Hartbergu podejście mają podobne. Jedno jest pewne – obu drużynom nie powinno brakować zaangażowania.


Na zdjęciu: Jakub Czerwiński zachowuje spokój i zapewnia, że forma zespołu idzie w górę. Fot. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus