Dla Rakowa czas gra rolę, a kary mogą rosnąć

Przebudowa stadionu Rakowa Częstochowa może się przedłużyć. Wykonawca, z powodu pandemii, ma sporo problemów.


Od podpisania umowy między częstochowskim magistratem, a firmą Interhall minęło już prawie pięć miesięcy. Od tamtej pory trwają prace na stadionie przy Limanowskiego. W tym czasie zdemontowano stare trybun. Oprócz tego trwają zaawansowane prace nad postawieniem podgrzewanej murawy na głównym boisku.

Choć działania wykonawcy są coraz bardziej widoczne, tak termin zakończenia budowy niezbędnych elementów do rozgrywania spotkań ekstraklasy w Częstochowie, zaplanowany na 21 marca wydaje się odległy, a wręcz nierealny.

Mają swoje kłopoty

Miesiąc temu do magistratu wpłynęło pismo przesłane przez firmę Interhall. Nie napawa ono optymizmem. Wyliczają w nim problemy związane z zaostrzeniem stanu epidemii, izolacją i kwarantanną u pracowników podwykonawców i dostawców, a także wykorzystywaniem urlopów.

– Firma wylicza braki kadrowe, problemy z transportem pracowników oraz długi termin oczekiwania na materiały budowlane z uwagi na kłopoty dostawców i producentów.

Wykonawca ma więc do dyspozycji mniej kadry i sprzętu, w stosunku do przewidywanego w harmonogramie prac. Firma zwraca także uwagę, że te niezależne od woli firmy, zewnętrzne okoliczności, w tym także ewentualne dalsze decyzje instytucji państwowych, mogą mieć wpływ na możliwość należytego i terminowego wykonania umowy – mówi rzecznik Urzędu Miasta Częstochowy, Włodzimierz Tutaj.

Nie ma mowy o renegocjacji

Częstochowski magistrat jednak uspokaja. Pismo od Interhall nie jest w jakikolwiek sposób wiążące. Na razie nie ma mowy o renegocjacji i podpisywaniu aneksów do umowy, a termin realizacji zamówienia się nie zmienił. Sama firma zadeklarowała, że dołoży wszelkiej staranności by wywiązać się z zobowiązań. Dodatkowo Interhall ma już pozwolenie na budowę, a także podpisał umowy z podwykonawcami.

Kary mogą rosnąć

Dla Rakowa przedłużenie się budowy byłoby fatalną informacją z kilku powodów. Klub w czerwcu otrzymał licencję na grę w ekstraklasie, jednak za każdy mecz rundy wiosennej rozegrany na innym stadionie niż przy Limanowskiego będzie musiał zapłacić karę w wysokości 30 tysięcy złotych. Dodatkowo trzeba pamiętać, że zmieniła się data wznowienia rozgrywek. Zamiast w lutym Raków rozpocznie grę końcówką stycznia.

Do 21 marca rozegra on pięć spotkań u siebie, czyli musiałby zapłacić 150 tysięcy złotych kary. W przypadku przedłużenia się prac na obiekcie koszty będą rosły. Poza tym klub nie będzie mógł liczyć na pomoc miasta w zapłacie za te koszty.


Czytaj jeszcze: Stadion na papierze, ale już realny

Nawet przy najszczerszych chęciach magistrat nie ma takiej możliwości – powodem są zapisy ustawy o finansach publicznych. Jedynym „obejściem” przepisów byłaby pomoc w postaci 1,5 miliona złotych z tytułu „promocji miasta przez sport”, choć po tegorocznych perturbacjach może być różnie.

Przypomnijmy – Urząd Miasta w sierpniu podtrzymał decyzję o zmniejszeniu środków na promocje i przeniósł je na poczet kosztów związanych z przebudową stadionu, choć wybrano ofertę, która mieściła się w zapisanym na ten cel budżecie.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus