Dobre zwycięstwo bielszczan

„Górale” wygrali drugi raz z rzędu. Pokonali GKS Katowice i ta wygrana bardzo cieszy.


– Pomimo dobrego wyniku trzeba się było wydzierać. Ciśnie się na usta jedno zdanie. Drużyna wyszła i budowała ten mecz krok po kroku. Były różne momenty w tym spotkaniu. Lepsze i gorsze. Chciałbym podkreślić, że graliśmy z przeciwnikiem, który budowany jest od dłuższego czasu. Przez prawie cztery lata. Od wielu lat znam się z trenerem Rafałem Górakiem. Bardzo dobrze go znam. Razem graliśmy w piłkę, w jednym zespole. Podkreśliłem to i żadna nie jest z mojej strony kurtuazja. To był zawodnik bardzo wszechstronny, który na boisku potrafił podjąć rywalizację fizyczną. Jak również piłkarską i w trakcie stałych fragmentów gry. Dążył do celu, ale w tym dniu troszeczkę cośkolwiek było po naszej stronie – nie sposób się z trenerem Mirosławem Smyłą nie zgodzić. Przyznał bowiem szczere, że absolutnie zgadza się z tym, co wydarzyło się na boisku.

Wypowiedź szkoleniowca z Bielska-Białej po drugiej połowie brzmiała jednak nieco inaczej.

– Mamy dużo indywidualności i jakości w zespole. Na pewno przyjście Tomasza Jodłowca jeszcze doda nam siły, zwłaszcza w środku pola – mówi Mirosław Smyła, który nie chce wprost mówić o kolejnych ruchach transferowych.

– Nie chcę, by mówiono o nas jak o faworycie. W pierwszym meczu ligowym zmierzymy się z głównym faworytem, czyli Arką Gdynia. To będzie dla nas niezłe przetarcie, ale też wiemy, że sezon jest bardzo długi i wszystko może się rozstrzygać na finiszu. My chcemy rozwijać się jako drużyna, grać coraz lepiej i być piłkarsko lepszym zespołem – akcentuje trener Podbeskidzia, który nierozłącznie kojarzy się kibicom w całej Polsce ze Śląskiem i z naszym regionem. Pewnym wyzwaniem będzie więc dla trenera Smyły, ale również dla całego sztabu, międzynarodowa mieszanka, jaka w Bielsku-Białej właśnie się tworzy. Obecnie w zespole trenera Smyły jest dziewięciu obcokrajowców z aż ośmiu krajów. A na tym wcale nie musi być koniec… – na tym jednak pewnie nie koniec. „Górale” nie zwalniają tempa. Bardzo dobrze im się wiedzie. Z wielu opresji wychodzą obronną ręką – podkreślił tuż przed sezonem szkoleniowiec Podbeskidzia.

Odpowiednio jest zauważyć, że trener Smyła dostrzega zależności, które działają w jego drużynie. Po raz kolejny szkoleniowiec wypowiada się o takich sprawach, których oko normalnego kibica nie dostrzeże.

– Zasłużenie wygraliśmy ten mecz. Mimo iż był w pewnych momentach wyrównany. Z delikatną przewagą GKS-u Katowice. Następnie to my mieliśmy przewagę. Ostatecznie jednak hossa zwycięstwa była po naszej stronie. Chciałbym jednoznacznie podkreślić, że to wszystko zrobił zespół. Przez duże Z. Nie będę wystawiał cenzurek poszczególnym zawodnikom. Nikogo również nie zamierzam ganić. Drużyna, w różnych momentach, dążyła do strzelenia bramki. W bronieniu również zespół spisał się świetnie. Przypomnę, że graliśmy 10 na 10. Zaistniała taka sytuacja, ale dowieźliśmy ten wynik do końca. Wygraliśmy drugi mecz z rzędu i bardzo się z tego powodu cieszymy. Chcę podkreślić, że jeszcze tylko przez chwilę, a od środy szykujemy do kolejnego spotkania – powiedział po niedzielnym spotkaniu trener Mirosław Smyła.


Fot. Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus