Droga przez mękę

Biało-czerwone awansowały do ćwierćfinału, ale teraz zagrają przeciwko silnej Turcji.


Miało być łatwo i przyjemnie, a tymczasem było mozolne wspinanie się pod górę. Zwycięstwo nad Ukrainą 3:1 rodziło się w wielkich bólach, ale w końcu nasze siatkarki awansowały do ćwierćfinału. Podstawowe zadanie zostało wykonane, ale przed nami trudna potyczka z Turcja. Trzeba zagrać o dwie klasy lepiej niż we wczorajszym meczu z Ukrainą.  

Skład Polek nie był żadnym zaskoczeniem, bo trener Jacek Nawrocki od początku obdarzył zaufaniem kilka siatkarek. Jednak szybko się okazało, że zespół funkcjonuje kiepsko i Ukrainki szybko objęły prowadzenie 10:8, a kiedy powiększyły przewagę do 4. „oczek” trener Nawrocki nie wytrzymał i dokonał wycofał dwie przyjmujące: Martynę Łukasik i Zuzannę Górecką. Na parkiecie pojawiły się Martyna Grajber oraz atakująca Malwina Smarzek. Takie ustawienia chyba nikt nie przewidział, bo przecież za przyjęcie odpowiadały tylko 2. zawodniczki. Magdalena Stysiak nijak nie  przypominała zawodniczki z fazy grupowej, bo wówczas punkty zdobywała na zawołanie. Biało-czerwone przegrywały 16:21 i na boisku pojawiła rozgrywająca Julia Nowicka w miejsce Katarzyny Wenerskiej. Trudno marzyć o nawiązaniu równorzędnej skoro nie funkcjonowało zupełnie przyjęcie, a i w ataku było nędznie. Polki zasłużenie przegrały i pojawił się problem jak zestawić skład, by zespół mógł zaprezentować lepszą grę i przeciwstawić się Ukrainkom.

Na parkiecie pojawiła się nastolatka Martyna Czyrniańska,  zaś pozostała Nowicka. Natomiast Smarzek powróciła do kwadratu dla rezerwowych. Zaczęliśmy znów w kiepskim stylu i Ukrainki objęły prowadzenie 11:8. Trener Nawrocki wziął czas i nie szczędził gorzkich słów. Przerwa poskutkowało, bo nasz zespół zdobył 4 „oczka” z rzędu i wyszedł na prowadzenie 12:11. Gra była ciągle szarpana i chaotyczna, ale i rywalki zaczęły się mylić. Wynik tego seta nie odzwierciedla gry jaką prezentowały biało-czerwone. Mieliśmy spore obawy przed kolejną odsłoną.

Jedynie Czyrniańska prezentował się na swoim poziomie i nie zawodziła, a pozostałe siatkarki grały poniżej oczekiwań. Największe koszmary przeżywała na boisku Stysiak, które często trafiała na szczelny blok Ukrainek bądź posyłała piłkę w aut. Nasz siatkarki zdecydowanie wzmocniły zagrywkę i prowadziły 9:5. Jednak znów pojawiły się błędy i rywalki zbliżyły się na punkt. Na boisku pojawiła się Wenerska w miejsce Nowickiej. Jednak gra nie zyskała na jakości i nasze siatkarki przeżywały straszne męczarnie. Tylko od czasu do czasu był błysk w naszej grze i wówczas była powiększana przewagę. Jednak Ukraina doprowadziła do remisu 15:15. Na boisku po jednej i drugiej stronie było niezwykle nerwowo. W końcowych fragmentach na wysokości zadania stanęła Smarzek, która udanie kończyła ataki. Odetchnęliśmy z ulgą, bo na tę wygraną trzeba było ciężko zapracować.

W 4. secie, jak się później okazało, ostatnim początkowo toczyła się gra punkt za punkt. Jednak 9 „oczek” z rzędu biało-czerwonych w jednym ustawieniu sprawiło, że objęliśmy prowadzenie 18:9. W polu serwisowym mocno popracowała Górecka i Ukrainki miały poważne problemy. Wszystko się skończyło dla Polek szczęśliwie, ale gra pozostawiała wiele do życzenia. Po dniu przerwy przyjdzie nam się zmierzyć z Turcją, która będzie znacznie trudniejszym przeciwnikiem.


Polska – Ukraina 3:1 (21:25, 25:21, 25:22, 25:17)

POLSKA: Wenerska, Łukasik, Alagierska, Stysiak, Górecka, Efimienko-Młotkowska, Stenzel (libero) oraz Jagła (libero), Grajber, Smarzek, Nowicka, Czyrniańska. Trener Jacek NAWROCKI.

UKRAINA: Welikokon, Anisowa, Meliuszkina, Rychliuk, Kodoła, Gierasimowa,  Niemcewa (libero) oraz Dudnik, Charczyńska, Skrypak, Bojko. Trener Władimir ORŁOW. 

Sędziowali: Aleksandar Winajew (Bułgaria) i Chantal Kaiser (Francja). 

I: 8:10, 11:15, 16:20, 21:25.   

II: 7:10, 14:15, 20:17, 25:21.   

III: 10:8, 15:11, 20:17, 25:22. 

IV: 10:9, 15:9,  20:12, 25:17.

Bohaterka – Martyna CZYRNIAŃSKA


Na zdjęciu: Ukraiński blok okazał się nadspodziewanie skuteczny.

Fot. CEV