Dwie godziny do Tychów

 

GKS Tychy na sobotni sparing z wiceliderem słowackiej ekstraklasy pojechał bez dwójki środkowych obrońców, bo Marcin Biernat i Marcin Kowalczyk leczyli urazy. W dodatku Abdelaye Diakite, który jest przymierzany do zespołu Ryszarda Tarasiewicza, załatwia formalności transferowe, ale mimo to najlepszym stoperem na boisku w Żylinie był tyszanin… Jakub Kiwior.

Wychowanek Chrzciciela, a następnie zawodnik Grom i GKS-u Tychy, z którego jako 16-latek trafił do Anderlechtu, jest od sierpnia ubiegłego roku zawodnikiem MSK Żilina i zagrał przeciwko tyszanom 90 minut.

Nowy trener „Szoszonów” Pavol Stano, który w Polsce znany jest z 243 ekstraklasowych występów w barwach: Polonii Bytom, Jagiellonii Białystok, Korony Kielce, Podbeskidzia Bielsko-Biała i Termaliki Bruk-Bet Nieciecza, gdzie pracował także jako asystent trenera, stawia na reprezentanta Polski U21 także w kontekście zbliżającej się rundy wiosennej.

Chce się rozwijać

– Trener Stano ostatnio prowadził rezerwy MSK Żilina – mówi Jakub Kiwior. – Kiedy więc znalazłem się w tym klubie to pierwszy mecz zagrałem u niego w drugiej drużynie. Dużo mi tłumaczył. Rozmawialiśmy po polsku, choć już po słowacku też potrafiłem się dogadać, bo od pół roku grałem w FK Żeleziarne Podbrezova, gdzie trafiłem z RSC Anderlecht. W MSK chcę się rozwijać.

O tym, że słowacki zespół mierzy wysoko świadczy nie tylko wynik wygranego 6:2 sparingu z GKS-em Tychy, ale także najnowsza historia 7-krotnego mistrza Słowacji. To zespół, który regularnie występuje w europejskich pucharach, a w sezonie 2010/2011 dotarł do fazy grupowej Ligi Mistrzów i rywalizował z Chelsea FC, Olympiquem Maryslia i Spartakiem Moskwa.

Udzielił odpowiedzi

– Przeciwko GKS-owi Tychy zagrałem pierwszy raz w życiu – dodaje Jakub Kiwior. – O wyniku można powiedzieć, że nasze zwycięstwo jest zasłużone, a sama gra wyglądała tak jak myśleliśmy. Chcieliśmy być od początku przy piłce i stwarzaliśmy sytuacje bramkowe.

Przy okazji udzieliłem też odpowiedzi ludziom, którzy rok temu pytali mnie dlaczego idę do ligi słowackiej. Wtedy mówiłem, że skoro już wyjechałem zagranicę to nie chcę wracać do Polski i chyba udowodniłem, że dobrze wybrałem. Słowacka ekstraklasa nie jest słaba. Nie ustępuje w niczym polskiej ekstraklasie, a wynik naszego sparingu też o tym świadczy.

Dwie godziny do Tychów

Zawodnik, który 15 lutego obchodził będzie 20 urodziny, w próbie generalnej na tydzień przed inauguracją rundy rewanżowej w słowackiej ekstraklasie zagrał w drużynie MSK Żilina pełne 90 minut. Nie znaczy to jednak, że w żółto-zielonych barwach czuje się pewniakiem.

– W sparingach graliśmy wszyscy – wyjaśnia Jakub Kiwior. – Trener, jak w każdym klubie w okresie przygotowawczym, dał pograć każdemu zawodnikowi. Każdy walczył o miejsce w wyjściowej jedenastce na pierwszy mecz rundy wiosennej. Ja też dawałem z siebie wszystko na treningach i w spotkaniach, żeby na to miejsce zasłużyć i być zawodnikiem podstawowego składu. Ale o tym jaki on będzie przekonamy się dopiero gdy trener ogłosi jedenastkę.

Jakub Kiwior choć myśli o międzynarodowej piłce do Tychów zagląda dość często.

– Do Tychów mam teraz dwie godziny jazdy samochodem – dodaje Jakub Kiwior. – Kiedy więc mamy wolne weekendy to jadę do rodziny i spotykam się też z kolegami, z którymi cały czas utrzymuję kontakt.

Ostatnio praktycznie byłem w Tychach co tydzień. Śledzę jak im idzie. Ile grają. Kiedy więc spotkaliśmy się w tunelu przed meczem przybiliśmy sobie piątki, a sparingu porozmawialiśmy, pośmialiśmy się i życzyliśmy sobie powodzenia. Dla nich to oznacza grę w GKS-ie, a dla mnie kolejne zagraniczne wyzwania, bo nie chcę zostać na Słowacji. Ale być może kiedyś z Tychami będę jeszcze jakoś związany. Mam nadzieję, że kiedyś tak.

 

Na zdjęciu: Jakub Kiwior kontynuuje swoją karierę za południową granicą.