Dzień przełamania Odry Opole

Opolanie odnieśli pierwsze od września domowe zwycięstwo, przerywając śrubowaną pod wodzą Piotra Plewni serię remisów 1:1. Nieudany debiut trenera Dominika Nowaka w Koronie.


Nareszcie! Odra doczekała się zwycięstwa. Na własnym stadionie nie wygrała żadnego z wcześniejszych 7 spotkań, poprzednio komplet punktów księgując 30 września z Resovią, gdy na trybunach mogli jeszcze zasiadać kibice. Przerwała zarazem serię remisów 1:1, śrubowaną, odkąd Piotr Plewnia wskoczył na stanowisko I trenera za Dietmara Brehmera. Licznik zatrzymał się na czterech.

Opolanie kontynuują natomiast świetną passę spotkań bez porażki. Ostatnio (5 marca) pokonał ich Stomil. Potem sposobu na nich nie znalazł żaden z siedmiu rywali.

Euforia w szatni

– Po czterech remisach 1:1 w końcu zachowaliśmy czyste konto, co było kluczem do zwycięstwa – ocenił trener Piotr Plewnia. – Mieliśmy kilka dobrych okazji, by strzelić gola i jedną z nich wykorzystaliśmy. Wciąż pracujemy nad tym, by liczba sytuacji była z każdym meczem większa, ale to trochę potrwa. Cieszymy się, w szatni jest wielka euforia, ale już w sobotę czekać na nas będzie następny rywal z wysokiej półki, czyli Radomiak

– dodał szkoleniowiec Odry, o której wygranej przesądziła 74 minuta. Krzysztof Janus dośrodkował z rzutu wolnego, Piotr Żemło zgrał piłkę głową, a Szymon Drewniak znalazł się sam przed bramkarzem i ze spokojem posłał piłkę do siatki. Kieleccy defensorzy byli w tej sytuacji bardzo pasywni – najlepiej wyszło im… solidarne podniesienie ręki celem zasygnalizowania spalonego, ale o tym być nie mogło, bo zdrzemnął się Rafał Kobryń, znacząco łamiąc linię. Aż dziw, że tak zachował się blok obronny zespołu, który w 4 ostatnich meczach zdobył 10 punktów i nie stracił żadnej bramki!

Mieli się wystrzegać

– Mieliśmy założenie, by wystrzegać się stałych fragmentów, jeszcze w przerwie uczulaliśmy się, że Odra jest w tym elemencie bardzo groźna. Brakło koncentracji, zdobyła bramkę, choć wydawało się, że to my jesteśmy bliżej objęcia prowadzenia. Po niewybitnej pierwszej połowie, w której brakowało nam płynności, skorygowaliśmy ustawienie i byliśmy stroną przeważającą. Na 1:0 trafili jednak rywale, nieraz tak w piłce bywa – przyznawał Dominik Nowak, który zanotował nieudany debiut w roli trenera Korony.

Dobiegła końca jej świetna seria, śrubowana pod wodzą Kamila Kuzery (w ostatnim tygodniu trafił do szpitala, wraca do zdrowia). Porażka w Opolu w meczu z zespołem mogącym uchodzić za bezpośredniego rywala w walce o baraże znacznie oddaliła kielczan od szóstki, o której śmiało mogą myśleć opolanie, bo ich gra z tygodnia na tydzień nabiera rumieńców i tym razem została poparta zdobyciem pełnej puli.

17-latkowie do boju

Kibice Odry z zadowoleniem odnotowali nie tylko zwycięstwo, ale też fakt, że trener Plewnia nie bał się postawić na młodych wychowanków, dlatego mecz gospodarze kończyli z trzema młodzieżowcami. Dwóch z nich to juniorzy z rocznika 2003, Maciej Wróbel i Michał Surzyn. Ten drugi zagrał blisko pól godziny i wypadł bardzo pozytywnie.

Pozytywów szukano też w kieleckim obozie. – Dążyliśmy do wyrównania, w kluczowych momentach brakowało nam ostatniego dobrego dogrania, lepszej decyzji w polu karnym. Zawodnicy zostawili sporo zdrowia. Przed nami okres pracy nad tym, co chcemy grać w defensywie i ofensywie, która jest bolączką Korony. Ale było wiele fajnych momentów, dlatego choć smutni, to z optymizmem wracamy do domów – przekonywał trener Nowak.


Odra Opole – Korona Kielce 1:0 (0:0)

1:0 – Drewniak, 74 min

ODRA: Kuchta – Szrek (81. Mikinicz), Kamiński, Żemło, Matuszewski – Trojak, Drewniak – Nowak (66. Surzyn), Niziołek (90. Wróbel), Janus (81. Winiarczyk) – Czapliński (66. Piech). Trener Piotr PLEWNIA.

KORONA: Zapytowski – Szymusik, Kobryń, Zebić, Lisowski – Diaz (46. Pervan), Gąsior – Podgórski (79. Yilmaz), Oliveira, Łukowski – Łysiak (46. Thiakane). Trener Dominik NOWAK.

Sędziował Daniel Kruczyński (Żywiec). Żółte kartki: Janus, Trojak – Zebić, Gąsior, Szymorek.
Piłkarz meczu – Mateusz KAMIŃSKI.

2. GOLA w barwach Odry strzelił Szymon Drewniak, sprowadzony zimą z Arki Gdynia. Wcześniej pomocnik trafił do siatki w innym wygranym meczu – z Zagłębiem Sosnowiec.


Na zdjeciu: Kapitan Mateusz Kamiński (czerwony strój) był wczoraj prawdziwym liderem defensywy Odry.
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus