Ekstraklasa. Sporo walki i remis w hicie kolejki

Lech Poznań, choć stworzył więcej klarownych sytuacji, bezbramkowo zremisował z Legią Warszawa.


Oba zespoły od początku spotkania były mocno nabuzowane, a na boisku iskrzyło. Sędzia Piotr Lasyk z Bytomia miał trudne zadanie, ale ze swoich obowiązków wywiązywał się bez zarzutu w pierwszej fazie spotkania, w której Lech miał wyborną sytuację, by objąć prowadzenie. Wszystko zaczęło się od straty na 30. metrze od bramki Legii. Piłka trafiła do Joao Amarala, który stanął „oko w oko” z Kacprem Tobiaszem. Bramkarz Legii zachował się jednak wyśmienicie. Wyszedł z bramki, odpowiednio skrócił kąt i lewą nogą zatrzymał uderzenie Portugalczyka.

Legia odpowiedziała akcją Muciego, po której niepilnowany w polu karnym znalazł się Wszołek, ale jego strzał został zablokowany. Chwile później kolejny raz szczęście uśmiechnęło się do Amarala. Po dośrodkowaniu Karlstroema obrońcy Legii popełnili błąd i piłka spadła pod nogi portugalskiego pomocnika. Sęk jednak w tym, że zawodnik „Kolejorza”… w futbolówkę nie trafił. To byłoby na tyle, jeżeli chodzi o sytuacje w pierwszej połowie, która – mimo wszystko – nieco rozczarowała.

Zaraz po przerwie Lech wykonywał rzut wolny z ok. 30. metrów od bramki Legii. Nika Kwekweskiri postanowił spróbować szczęścia i huknął w kierunku bramki. Po raz kolejny jednak w tym spotkaniu Tobiasz był świetnie ustawiony i sparował piłkę do boku. Tempo gry po przerwie, podobnie, jak w pierwszej połowie, nie było porywające. Za to dużo było walki w środku pola i czasami zdarzały się wymiany uprzejmości pomiędzy zawodnikami obu zespołów. Sędzia Lasyk nie szalał, jednak jeżeli chodzi o kartki, choć w 80. minucie spotkania musiał zareagować.

Artur Jędrzejczyk skosił bowiem bezwzględnie Mikaela Ishaka. Trzeba przyznać, że arbiter był dla byłego reprezentanta Polski pobłażliwy, bo nie wywalił go z boiska tylko za ten faul, ale pokazał mu najpierw drugą żółtą kartkę. Lasyk miał pełne prawo, by pokazać graczowi Legii bezpośrednią czerwoną kartkę. Ta sytuacja spowodowała, że zawodnicy obu zespołów nieco odpuścili. Lech zwietrzył jednak szansę na trzy punkty, ale ewidentnie brakowało już sił. Legia przetrwała do końca z remisem i wydaje się, że rezultat ten jest korzystny dla zespołu ze stolicy. Zasadniczo jednak mecz nie stał na najwyższym poziomie. Na pewno kibice oczekiwali czegoś więcej po ligowym klasyku. Tym bardziej że pojawili się na stadionie przy Bułgarskiej w liczbie w ekstraklasie niespotykanej. Na trybunach zasiadło ponad 35 tysięcy kibiców.

Lech Poznań – Legia Warszawa 0:0

LECH: Bednarek – Pereira, Dagerstal, Milić, Douglas – Velde (65. Citaiszwili), Kwekweskiri (78. Szymczak), Karlstroem (78. Murawski), Skóraś – Amaral (53. Sousa), Ishak. Trener John VAN DEN BROM.

LEGIA: Tobiasz – Johansson, Jędrzejczyk, Nawrocki, Mladenović – Augustyniak, Slisz, Wszołek (86. Kramer), Muci (68. Kapustka) – Baku (68. Rosołek), Carlitos (82. Rose). Trener Kosta RUNJAIĆ.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 35410. Żółte kartki: Ishak – Jędrzejczyk, Wszołek, Mladenović, Kramer, Nawrocki, Augustyniak. Czerwona kartka: Jędrzejczyk (80. druga żółta).


Fot. Paweł Jaskolka / PressFocus