Eliminacje LM. Berg wraca na stare śmieci

Henning Berg wygrał z Legią Warszawa mistrzostwo i Puchar Polski, ponadto dwa razy wprowadził ją do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

19 grudnia 2013 roku doszło do jednego z najdziwniejszych zdarzeń w najnowszej historii Legii Warszawa. Cztery dni wcześniej w ostatnim jesiennym spotkaniu pokonała u siebie aż 4:1 Cracovię, a hat trickiem popisał się Michał Kucharczyk.

Zespół ze stolicy znajdował się po tym spotkaniu na pozycji lidera rozgrywek ekstraklasy i miał 5 punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji Górnikiem Zabrze. Dlatego to, co wydarzyło się kilka dni później zupełnie zaskoczyło postronnych obserwatorów.

Zwolniony z funkcji trenera Legii został Jan Urban, a w jego miejsce zatrudniono Henninga Berga. O Norwegu, ale jako o piłkarzu, wiedzieliśmy wówczas całkiem sporo. Na przykład to, że z Manchesterem United wygrał m.in. Ligę Mistrzów w 1999 roku. Jeżeli chodzi o umiejętności trenerskie, tak dobrze już nie było.

Najpierw Berg, który w reprezentacji swego kraju wystąpił 100 razy, pracował z dwoma klubami w ojczyźnie. A następnie krótko – pod koniec 2012 roku, czyli praktycznie na rok przed przejęciem sterów przy Łazienkowskiej – szkolił piłkarzy Blackburn Rovers. Jego podopieczni wygrali jednak zaledwie jedno z dziesięciu spotkań na zapleczu angielskiej ekstraklasy.

Celticu nigdy nie zapomni

Pracę w Warszawie Henning Berg rozpoczął dwa miesiące później, od domowego meczu z Koroną Kielce. „Wojskowi” długo męczyli się z niżej notowanym przeciwnikiem, a jedynego gola, dopiero w końcówce spotkania, strzelił Ivica Vrdoljak. Niedługo potem norweski szkoleniowiec musiał się zmierzyć z sytuacją, której przewidzieć nie mógł.

W trzecim swoim meczu na stanowisku opiekuna Legii jego drużyna podejmowała Jagiellonię Białystok. Z powodu awantur na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej spotkanie zostało przerwane w pierwszej połowie i nie mogło być wznowione.

Wszystko skończyło się walkowerem dla „Jagi”, ale nie przeszkodziło to ostatecznie w zdobyciu przez Legię mistrzostwa Polski. Po tytuł sięgnęła pewnie, ale następnie wydarzyło się coś, co na zawsze położyło się cieniem na przygodzie Henninga Berga z warszawskim klubem. Norweg wprawdzie nie zawinił, ale olbrzymi niesmak pozostał.

W II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów drużyna z Warszawy pewnie ograła irlandzki St. Patrick’s, a w kolejnej fazie mierzyła się z Celtikiem Glasgow. Mecz przy Łazienkowskiej był w wykonaniu mistrzów Polski wręcz znakomity, choć zaczęło się od gola dla szkockiego zespołu. Później jednak „wojskowi” wbili rywalowi aż cztery bramki i przed rewanżem znajdowali się w wyśmienitym położeniu. A na dodatek na Celtic Park kolejny raz byli drużyną lepszą i wygrali 2:0 po trafieniach Michała Żyry i Michała Kucharczyka.

W 86 minucie wydarzyło się jednak coś, co przeszło do historii występów polskich klubów w europejskich pucharach. Na boisko wszedł Bartosz Bereszyński, który z uwagi na kartki nie mógł w tym spotkaniu grać! Ktoś popełnił ogromne niedopatrzenie i Legia ukarana została walkowerem. Oczywiście pojawienie się na placu gry „Beresia” nie miało już żadnego znaczenia dla losów meczu, ale przepis jest przepisem…

Bilans niemal identyczny

Celtic w kolejnej rundzie trafił na słoweński Maribor i nie uporał się z nim. Ale trafił do fazy grupowej Ligi Europy. Legia z kolei, znajdująca się w bardzo dobrej dyspozycji, wyeliminowała kazachski FK Aktobe, a w fazie grupowej LE wygrała pięć z sześciu meczów i dopiero w 1/16 finału musiała uznać wyższość Ajaksu Amsterdam. To był jeden z najlepszych występów polskiej drużynie na międzynarodowej arenie na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat.

W ekstraklasie drużynie prowadzonej przez Henninga Berga tak dobrze już nie poszło. Legia przegrała walkę o mistrzostwo Polski z Lechem Poznań, jedynie na osłodę zdobyła Puchar Polski. Znów zagrała w Lidze Europy i kolejny raz udało się jej przebić do fazy grupowej. Niemniej jednak w pierwszych dniach października 2015 roku z drużyną Henninga Berga zaczęło się dziać coś niedobrego.


Czytaj jeszcze: Męczarnie mistrza

„Wojskowi” nie radzili sobie w ekstraklasie. Przegrali również dwa pierwsze mecze grupowe w LE, a po remisie 2:2 z Górnikiem w Zabrzu, 4 października 2015 roku, norweski szkoleniowiec pożegnał się z posadą. Łącznie poprowadził Legię w 97 meczach, licząc wszystkie rozgrywki. Zanotował niezły bilans, bo zespół zdobywał w tych spotkaniach średnią 2,02 punktu na mecz.

Posady jednak nie utrzymał. Między trenerem a władzami warszawskiego klubu nawarstwiło się za dużo złych emocji. I w czerwcu 2016 roku Berg został trenerem węgierskiego Videotonu. Później kolejny raz otrzymał szansę w ojczyźnie, konkretnie w Stabaeku, ale w żadnym z tych klubów nie wiodło mu się tak dobrze, jak w Legii. Aż do teraz, bo od czerwca 2019 roku pracuje w Omonii Nikozja i bilans punktowy w tym zespole ma nawet ciut lepszy od tego z Legii – 2,04 na spotkanie.

Wprawdzie oficjalnie zespół z cypryjskiej stolicy nie został ogłoszony mistrzem kraju, ale w przerwanych po 22 kolejkach sezonie zajmował pierwsze miejsce. I właśnie dlatego rywalizuje dziś z Legią Warszawa o trzecią rundę eliminacji LM.


Z wychowankiem Barcelony

Cypryjczycy, trzech Portugalczyków, po dwóch Czechów, Słowaków i Greków, a także Francuz, Hiszpan i Brazylijczyk – oto towarzystwo tworzące pierwszą drużynę Omonii Nikozja.

Do jej najbardziej rozpoznawalnych graczy należy Tomasz Huboczan. 35-letni środkowy obrońca w reprezentacji Słowacji wystąpił aż 65 razy, a bronił m.in. barw takich klubów, jak Zenit Sankt Petersburg, Dynamo Moskwa, Olympique Marsylia czy Trabzonspor. Anonimowi nie są również kolejny Słowak Michal Durisz, a także doświadczony, również 35-letni Jordi Gomez.

Gracz ten, występujący na prawej stronie pomocy, ma za sobą m.in. 131 meczów w Premier League, w barwach Wigan (z którym zdobył Puchar Anglii) i Sunderlandu, a także występy w hiszpańskiej ekstraklasie. Jest zresztą wychowankiem słynnej Barcelony. Gracze Legii powinni również uważać na Francuza Erica Bautheaca, który na swoim koncie ma niemal 140 meczów i 23 trafienia w Ligue 1 w barwach Nicei i Lille.




Na zdjęciu: Henning Berg pracował w Legii Warszawa od grudnia 2013 do października 2015 roku. I dobrze się wtedy działo. Do czasu…

Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus