Falstart w osłabieniu

Pokazana jeszcze w pierwszej połowie czerwona kartka ustawiła spotkanie w Lubinie. Teraz Zagłębie będzie musiało zmierzyć się z problemami dotyczącymi obsady środka obrony.


Mecz okazał się ciekawszy niż – bądźmy szczerzy – się zapowiadał. W końcu mierzyły się drużyny, których najlepszymi strzelcami byli środkowi obrońcy, mający 3 gole na koncie. Zagłębie zresztą centralną część linii defensywnej miało kompletnie przebudowaną, bo Lorenco Simić (ów lubiński snajper) leczy kontuzję, a Lubomir Guldan w przerwie zimowej został dyrektorem sportowym klubu.

Celowo sfaulował

Na boisku dziać się zaczęło w 18. minucie. Dejan Drazić beznadziejne wycofał piłkę, przez co Dawid Kocyła uprzedził w polu karnym Dominika Jończego, który sfaulował płockiego piłkarza. „Jedenastka” była oczywista, ale oprócz tego sędzia Daniel Stefański zdecydował się wyrzucić Jończego z boiska, uznając, że stoper nie był zainteresowany futbolówką i chciał jedynie zatrzymać rywala – co wydawało się słuszną interpretacją. Karnego na gola zamienił Mateusz Szwoch.

Sasza Balić zszedł w miejsce Jończego, na lewą obronę został przesunięty Patryk Szysz i to właśnie 22-latek w 30. minucie stracił piłkę pod własną „szesnastką”. Szwoch podał do Kocyły, ten nieco przypadkowo założył siatkę Jewgienijowi Baszkirowowi, a potem nie zastanawiał się długo i kropnął pod poprzeczkę z ostrego kąta, podwyższając prowadzenie. „Miedziowi” przegrywali 0:2 i nie mieli wiele z tego meczu.

Co więcej, czwartą żółtą kartkę w sezonie zobaczył Balić, co oznacza, że trener Martin Szewela w meczu z Lechem Poznań nie skorzysta z kolejnego defensora. Nie zagrają Simić, Guldan, Jończy, Balić oraz… Dorde Drnomarković, który niedawno trafił do Lubina właśnie z „Kolejorza” i nie może wystąpić przeciwko byłemu pracodawcy. Serb zresztą i tak zobaczył wczoraj czwarte „żółtko”.

Bezsilni

Gospodarze do szatni mogli schodzić nawet w… dziewiątkę, bo bramkarz Dominik Hładun sfaulował przed polem karnym Kocyłę. Na szczęście Zagłębia odgwizdany został spalony, ale w drugiej połowie wiele więcej optymistycznych akcentów „Miedziowi” nie mieli. Wisła cofnęła się lekko, oddając nieco pola lubinianom, ale poza jakimiś szarpnięciami Szysza gracze z Dolnego Śląska niewiele byli w stanie zrobić. „Nafciarze” czasem obiecująco kontrowali, jednak albo okazji nie wykorzystywali, albo byli łapani na spalonych. Ich zwycięstwo nie podlegało żadnym wątpliwością, choć gra w przewadze odegrała tutaj kluczową rolę.


Zagłębie Lubin – Wisła Płock 0:2 (0:2)

0:1 – Szwoch, 23 min (rzut karny), 0:2 – Kocyła, 30 min (asysta Szwoch)

ZAGŁĘBIE: Hładun – Wójcicki, Jończy, Crnomarković, Balić – Baszkirow (82. Kruk), Poręba (71. Bednarczyk) – Szysz, Starzyński (82. Łakomy.), Drażić – Mraz (71. Sirk). Trener Martin SZEWELA. Rezerwowi: Forenc, Oko, Bartolewski, Pakulski, Dudziński, Łakomy.

WISŁA: Kamiński – Zbozień, Rzeźniczak, Uryga, Cabezali – Lesniak, Lagator – Szwoch, Rasak (79. Merebaszwili), Kocyła (89. Pyrdoł) – Tuszyński (73. Cabrera). Trener Radosław SOBOLEWSKI. Rezerwowi: Gradecki, Michalski, Obradović, Gjertsen, Lewandowski, Pawlak.

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Żółte kartki: Baszkirow (39. faul), Balić (40. faul), Mraz (45+1. faul), Crnomarković (90+2. faul) – Tuszyński (11. faul), Kocyła (80. faul). Czerwona kartka: Jończy (23. faul)
Piłkarz meczu – Dawid KOCYŁA


Fot. Tomasz Kocyła/PressFocus