Farid Ali: Do Mielca jedziemy przestraszyć przeciwnika [WYWIAD]

Zdradzi nam pan tajemnicę, jakim cudem przegraliście ostatni mecz z Chojniczanką?
Farid ALI:
– Po zdobyciu pierwszego gola przez Damiana Tronta mieliśmy okazję na zdobycie drugiej bramki, Kuba Wróbel, strzelając głową, minimalnie chybił celu. W momencie, gdy przeciwnik został w dziesiątkę na boisku, poczuliśmy, że możemy wygrać ten mecz. Zaatakowaliśmy i otworzyły się przed Chojniczanką wolne strefy. Nie doceniliśmy skrzydłowego rywali, Papikjana, który jest bardzo szybki. Uciekł nam przy pierwszym golu swojej drużyny i podał idealnie do kolegi, potem sam wykonał wyrok. Moim zdaniem przegraliśmy w Chojnicach, bo popełniliśmy błędy w ustawieniu. Gdyby nasi obrońcy inaczej ustawili się na Papikjana, nie dałby rady przeprowadzić swoich rajdów. Jednak było-minęło. Nie możemy tych samych błędów popełnić teraz w Mielcu, musimy lepiej się przesuwać.

Wcześniej był pan w sytuacji, że przeciwnik grał w osłabieniu i wygrał pojedynek?
Farid ALI:
– Na Ukrainie nigdy nie zdarzył się taki przypadek, może dlatego, że gramy tam trochę inaczej niż w Polsce. Natomiast tutaj słyszałem o takich przypadkach, a nawet widziałem takie mecze, lecz po raz pierwszy zdarzyło się, że uczestniczyłem w meczu, w którym mieliśmy przewagę liczebną, a mimo to przegraliśmy.

A odwrotnie? To znaczy, że pańska drużyna grała w dziesiątkę, a mimo to zdołała pokonać rywala?
Farid ALI:
– Wspominaliśmy ostatnio z „Carlosem” (Kamilem Jadachem – przyp. BN), że był taki mecz w III lidze, gdy zostaliśmy w dziesięciu, a mimo to strzeliliśmy wtedy gola. Nie pamiętam jednak, z kim był ten mecz i czy bramka dała nam zwycięstwo, czy remis.

Jest pan zadowolony ze swojej gry w dotychczasowych meczach?
Farid ALI:
– Ostatnio czuję się bardzo dobrze fizycznie, więc fajnie mi się gra. Na początku sezonu nie byłem w takiej dobrej dyspozycji i na przykład w meczu z GKS-em Bełchatów „zatykało” mi płuca. Brakowało mi sił, a jak jesteś zmęczony, popełniasz błędy. Teraz wszystko jest w porządku, mam siły, by biegać zarówno w ataku, jak i w obronie.

Dorobek strzelecki chyba nie jest satysfakcjonujący? Na razie zdobył pan dwa gole w meczu z Odrą Opole i… cisza. Powód tej „anemii” strzeleckiej?
Farid ALI:
– Kurczę, nie wiem! Naprawdę trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Przeciwnicy zamykają się przed nami, czyhają na kontry, to my musimy prowadzić grę. A wtedy jest bardzo ciasno, mało wolnej przestrzeni i trudno się przebić pod bramkę przeciwnika. Od meczu z Odrą Opole nie miałem takich dogodnych okazji jak wtedy i chyba dlatego mój licznik bramek się zatrzymał. Jednak obiecuję, że w Mielcu postaram się strzelić bramkę i przełamać tę serię bez goli.

Asysty nie dają panu tyle radości co strzelane bramki?
Farid ALI:
– Wprost przeciwnie! Dają mi więcej satysfakcji. Moja radość jest podwójna, gdy kolega z drużyny po moim podaniu zdobywa gola. Rozumiem teraz radość hokeistów, którzy sami nie strzelają, ale wykładają krążek kolegom. Byłem w Jastrzębiu na kilku meczach hokeja i to jest dla mnie inspiracja. Na treningach, gdy ćwiczymy w gierce sytuację 2 na 1, rzadko strzelam na bramkę, wolę dać taką możliwość koledze ćwiczącemu ze mną.

Jak wspomina pan mecz ze Stalą Mielec z poprzedniego sezonu?
Farid ALI
: – To był jeden z najlepszych, jeżeli nie najlepszy nasz mecz, odkąd jestem w Jastrzębiu. Nie boję się tego powiedzieć. Zdominowaliśmy całkowicie przeciwnika i odczuwaliśmy niedosyt, bo powinniśmy wygrać ten mecz przynajmniej 3:0, a nie w najskromniejszych rozmiarach. Wyszliśmy bardzo wysoko i z tego powodu piłkarze Stali nawet na swojej połowie nie potrafili wymienić 2-3 podań. Nie wiem, dlaczego teraz nie próbujemy grać tak odważnie. Po dobrych wynikach, zwycięstwach, twoja pewność siebie wzrasta. Jeżeli drużyna wygrywa, powinna pójść za ciosem, wtedy naprawdę wszystko ci wychodzi.

Z jakim nastawieniem pojedziecie do Mielca? Po zwycięstwo, czy wystarczy wam, że nie przegracie piątkowego spotkania?
Farid ALI:
– Interesuje nas tylko zwycięstwo, nie ma innej opcji. W Chojnicach popełniliśmy błędy, których teraz absolutnie nie możemy powtórzyć. Jeżeli grasz ostrożnie, na remis, to z reguły przegrywasz mecz. W Mielcu musimy przestraszyć przeciwnika, żeby sobie nie pomyślał, że przyjechały do niego jakieś „lebry”, którym wystarczy remis i jeden punkt.

Jestem zaskoczony, że zna pan typowo śląskie słowa. Rozumie pan, gdy któryś z kolegów w szatni używa tego języka?
Farid ALI:
– Potrafię już godać po śląsku, bardzo dużo rozumiem. Wiem na przykład, że fuzekle to są skarpety, czyli dla piłkarza getry. Moim najlepszym nauczycielem jest Grzesiek Drazik, który w szatni często używa języka śląskiego. Dawid Gojny też bardzo dobrze mówi w tym języku, więc mam się od kogo uczyć. Niedługo sam będę udzielał korepetycji (śmiech).

Na zdjęciu: Pomocnik GKS-u Jastrzębie Farid Ali (z prawej) chce zapomnieć o meczu z Chojniczanką.