Filip Karmański: Tej oferty nie mogłem odrzucić!

Kiedy po raz pierwszy przedstawiciel GKS-u 1962 Jastrzębie – podejrzewam, że był to trener Jarosław Skrobacz – nawiązał z panem kontakt? To było jeszcze w ubiegłym roku?

Filip KARMAŃSKI: – Nie, jeżeli mnie pamięć nie myli, to było 10 stycznia. Zadzwonił do mnie właśnie trener Jarosław Skrobacz, porozmawialiśmy i 12 stycznia byłem już w Jastrzębiu na treningu.

Czym przekonał pan trener Skrobacz, że warto dołączyć do prowadzonej przez niego drużyny?

Filip KARMAŃSKI: – Nie będę ukrywał, że interesowały się mną również inne kluby. Czym przekonał mnie trener Skrobacz, bym właśnie tutaj przyjechał na sprawdziany? Grałem w klubie drugoligowym, więc jak dostałem propozycję z pierwszej ligi, nawet przez moment nie zastanawiałem się. Szczególnie, jeżeli składa ci propozycję taki dobry zespół, jak GKS Jastrzębie. Ten zespół preferuje bardzo ofensywny styl gry, chce grać w piłkę, co akurat bardzo mi odpowiada. No i jest w czołówce I ligi. Takiej oferty po prostu nie mogłem odrzucić.

W sezonie 2017/2018 Błękitni rywalizowali z GKS-em 1962 Jastrzębie jeszcze w II lidze. I nie przegrali żadnego z tych dwóch spotkań!

Filip KARMAŃSKI: – To prawda, chociaż w żadnym z tych dwóch meczów nie zagrałem. Na wyjeździe był bezbramkowy remis, u siebie wygraliśmy 1:0. Niestety, nie zagrałem w tym pojedynku z powodu kontuzji.

Pański kontrakt z Błękitnymi Stargard obowiązywał do…

Filip KARMAŃSKI: – … do 30 czerwca tego roku. Nie rozwiązałem umowy z Błękitnymi, mój kontrakt zawierał kwotę odstępnego i GKS Jastrzębie po prostu mnie wykupił. Podpisałem tutaj kontrakt ważny przez półtora roku.

Obecność w składzie drużyny z Jastrzębia Patryka Skóreckiego, z którym grał pan w Błękitnych, miała jakiekolwiek znaczenie przy podejmowaniu decyzji? Pytał się pan go o atmosferę w zespole i inne detale związane z funkcjonowaniem drużyny?

Filip KARMAŃSKI: – Jasne, że tak. Od razu napisałem do „Skóry” sms-a, pytałem o drużynę, trenera, kolegów z zespołu i w ogóle o szatnię. Patryk bardzo mi pomógł, wprowadzając do drużyny.

Skoro już pan poruszył ten wątek – jak został pan przyjęty przez nowych kolegów? Został pan z miejsca zaakceptowany, przyjęty jak „swój człowiek”?

Filip KARMAŃSKI: – Nie mogę narzekać. Szatnia w Jastrzębiu jest bardzo rodzinna, podobna jak w Błękitnych Stargard, dlatego szybko zaaklimatyzowałem się w nowym otoczeniu. Mam nadzieję, że w miarę upływu czasu będzie jeszcze lepiej.

Z kim pan mieszka, by łatwiej „wtopić się” w zespół?

Filip KARMAŃSKI: – W tej chwili mieszkam razem z Markiem Mrozem i Łukaszem Norkowskim, wcześniej przez tydzień byłem u „Skóry”, lecz szukam mieszkania.

Do tej pory rozegrał pan w nowym zespole cztery mecze sparingowe. Był pan w nich z siebie zadowolony?

Filip KARMAŃSKI: – Pierwsze sparingi były dla mnie trochę stresujące, przyznaję szczerze, że miałem w nich nogi lekko „związane”. Dopiero jak będę tutaj trochę dłużej, to myślę, że wtedy pokażę w stu procentach, na co mnie stać.

Odpowiada panu system 4-3-3?

Filip KARMAŃSKI: – Myślę, że jest bardzo dobry. Mamy bardzo dużo rozwiązań w ofensywie, ale łatwiej będzie nam się też broniło.

Jaki cel sportowy panu przyświeca w rundzie wiosennej? Na co pan liczy? Na miejsce w podstawowej jedenastce GKS-u 1962 Jastrzębie?

Filip KARMAŃSKI: – Przede wszystkim chciałbym zaliczyć jak najwięcej minut na boisku, to mój cel na najbliższych kilka miesięcy.

Na zdjęciu: Filip Karmański (z lewej, jeszcze w koszulce Błękitnych Stargard) zapewnia, że nie mógł odrzucić propozycji GKS-u 1962 Jastrzębie.