Finał na pożegnanie

Lionel Messi, który został uznany najlepszym graczem półfinału mistrzostw świata, oddał swoją nagrodę Julianowi Alvarezowi.


Argentyna w euforii, bo po raz szósty w historii „Albicelestes” zagrają w finale mistrzostw świata. Lionel Messi i spółka są na ustach nie tylko 47-milionowego narodu i całego świata. 35-latek prowadzi zespół, bo jest w doskonałej formie. W starciu z Chorwacją zdobył bramkę i zaliczył asystę, choć niektórzy twierdzą, że gola na 3:0 powinno zapisać się jemu. Bo strzelił gola… Julianem Alvarezem niczym w grze wideo.

Jeżeli Argentyna zdobędzie mistrzostwo świata, to trafienie na 3:0 zyska status porównywalny z legendarnym golem Diego Maradony z ćwierćfinału mundialu 1986 przeciwko Anglii. „Boski Diego” przebiegł kilkadziesiąt metrów, okiwał kilku Anglików, w tym bramkarza, a następnie trafił do siatki na 2:0. Argentyna po swoim sukcesie wiedziała już, że w finale zagra z zespołem,z którym dotychczas w decydującym starciu na mundialu nie grała. Trzykrotnie bowiem „Albicelestes” grali o trofeum z Niemcami, a także rywalizowali z Urugwajem i Holandią.

Ostatni mundial? Na pewno

Messi został uznany zawodnikiem meczu, ale oddał swoje wyróżnienie – a Katarze MVP meczu został już po raz czwarty – Julianowi Alvarezowi. – Praca w grupie jest naszą siłą. Julian wyróżniał się na boisku, grał niezwykle. Stwarzał sytuacje i dużo biegał. Był bardzo ważnym zawodnikiem, więc na to zasłużył – powiedział po meczu Lionel Messi, który do tej pory na MŚ w Katarze nie strzelił gola tylko w jednym spotkaniu. Przeciwko… Polsce. Gwiazdor PSG złożył również po starciu z Chorwacją ważną deklarację. Przyznał, o czym zresztą sporo mówiło się już wcześniej, że ten mundial jest jego ostatnim. – Tak, na pewno. Czy mogę wyobrazić sobie lepszy ostatni mecz na mistrzostwach świata niż finał?

Następny turniej odbędzie się za cztery lata. Będę miał 39 lat… Dlatego skupiam się na tym, co tu i teraz. Najlepiej jest kończyć na szczycie. Wszyscy chcemy mistrzostwa świata. To jest nasz cel. czujemy się znakomicie i – krok po kroku – dążymy do swoich marzeń – podkreślił Messi, z jeżeli chodzi o Juliana Alvareza, to gracz ten na pewno również zasłużył na miano gracza meczu półfinałowego. Wywalczył rzut karny, a następnie strzelił dwa gole. Co ciekawe piłkarz ten jechał na turniej raczej jako zmiennik. Obok Messiego w ofensywie – w ustawieniu z dwoma zawodnikami z przodu – miał grać Lautaro Martinez. A w konfiguracji z trzema napastnikami – Martinez i Angel Di Maria.

Obaj wymienieni cały mecz z Chorwacją spędzili wśród rezerwowych. To najlepszy dowód na to, jak wszystko podczas turnieju potrafi się zmieniać, bo właśnie takie zestawienie ofensywne rozpoczęło przegrany mecz Argentyny z Arabią Saudyjską. Starcia, o którym dziś już nikt nie pamięta, bo „Albicelestes” są w finale, a liga saudyjska dziś wznawia rozgrywki.

Jemu można wybaczyć

Chorwaci byli po meczu rozczarowani i można zgodzić się ze stwierdzeniem, że nie był to mecz na 3:0. W porównaniu z innymi spotkaniami jak np. z Meksykiem, Polską i Australią, Argentyna była zespołem bardziej dominującym, a wygrywała w mniejszych rozmiarach. Luka Modrić, który schodząc z boiska otrzymał owację na stojąco, miał pretensje do arbitra, Daniele Orsato. Przyznał, że to jeden z… najgorszych sędziów. – Uważam, że nie było karnego. Nie wierzę, że sędzia go podyktował – żalił się as Realu Madryt.

– Nie rozmawiam o sędziach, ale dzisiaj się nie da. On jest jednym z najsłabszych, jakich znam. Spotykałem go wcześniej i nie mam dobrych wspomnień – powiedział kapitan reprezentacji Chorwacji. Modrić nie ma racji w swojej ocenie, ale chwilę wcześniej przegrał mecz o finał mistrzostw świata, a zatem można mu, szczególnie jemu, takie słowa wybaczyć. Goryczy po porażce, gdy jest się tak blisko, nie sposób przełknąć od razu.

Fakty są jednak takie, że Chorwacja oddała w tym meczu dwa celne strzały na bramkę Emiliano Martineza. Oba z dystansu. Od kiedy notowane są statystyki, a więc od 1966 roku, w półfinale MŚ tylko jeden zespół oddał mniej strzałów w światło bramki od „Vatrenich”. Tą drużyną była Holandia, w 2014 roku, w meczu przeciwko… Argentynie. A Argentyna została drugim zespołem w historii mundiali, który po raz drugi w półfinale wygrał różnicą trzech goli. Poprzednio takiej sztuki dokonali „Albicelestes” w 1930 roku, kiedy to rozbili USA 1930. Dwa razy różnicą trzech bramek półfinał wygrywali też Niemcy.

13

Razy Lionel Messi dotknął piłki w sytuacji, po której Argentyna strzeliła trzeciego gola w starciu z Chorwacją. Przy piłce znajdował się przez 11 sekund, od momentu przejęcia, do chwili odegrania futbolówki do Juliana Alvareza.


Fot. twitter.com/FIFAWorldCup