Fornalik: Każdy ma swoje marzenia

Do gry wraca Jorge Felix, któremu skrócono karencję za czerwoną kartkę, to dobra wiadomość przed starciem z Jagiellonią?

Waldemar FORNALIK: – Zawsze, jeżeli ma się do dyspozycji prawie wszystkich zawodników, to jest pozytywny ból głowy. Ale z drugiej strony są pewne zasady, są pewne pryncypia, których chcemy się trzymać i tak też będzie tym razem.

Czyli zwycięskiego składu się nie zmienia? Tym bardziej po takim meczu, jak ten na Legii?

Waldemar FORNALIK: – Niekoniecznie. Po tym przedostatnim meczu na Legię też nastąpiła zmiana. Teraz też będzie, choćby z tego względu, że za kartki nie może grać Tom Hateley.

W tym wypadku pewniakiem do gry wydaje się Tomasz Jodłowiec. Tak będzie?

Waldemar FORNALIK: – Tak by się wydawało, ale poczekajmy z ogłoszeniem składu do niedzieli.

Z Jagiellonią jeszcze w tym roku nie wygraliście. W Gliwicach był remis, w Białymstoku przegraliście. Uda się podtrzymać tą wyśmienitą passę gier na swoim stadionie?

Waldemar FORNALIK: – Z Legią też wcześniej na ich terenie nie wygraliśmy, a wiemy, jak było w ostatniej kolejce. Chciałbym, żeby ta nasza seria dalej oczywiście była kontynuowana. Jagiellonia w ostatnim swoim meczu dała jednak sygnał, że wraca do dobrej dyspozycji i tak na to patrzymy. Ze swojej strony przygotowujemy się jak najlepiej do tego spotkania.

Piast Gliwice. Jadą dalej po tytuł?

Piast w tym sezonie jest wyjątkowo mocny w meczach na swoim stadionie. Wygraliście 13 razy, przegrywając tylko raz. Z czego to wynika?

Waldemar FORNALIK: – Trudno odpowiedzieć jednym zdaniem. Chcemy grać w piłkę, to jest ten główny powód, bo staramy się kreować, grać w ataku pozycyjnym i stwarzać sytuacje. Nie gramy tylko z kontry. To oczywiście jeden z elementów, ale trzeba by dłużej na ten temat pomówić i wszystko przeanalizować.

Jeśli chodzi o terminarz gier, to jak pan patrzy na takie granie trzy mecze w przeciągu tygodnia? To trafne rozwiązanie?

Waldemar FORNALIK: – Dobrze, że ktoś też to zauważa. Mówiłem o tym głośno przed rundą finałową. Odbiera się nas wtedy jednak jako ludzi, którzy narzekają. To jednak nie jest narzekanie, to jest zawracanie uwagi na to, że można było to wszystko inaczej rozwiązać. My wyszliśmy zwycięsko z tamtego pierwszego „trójmeczu”. Mam nadzieję, że w tym nadchodzącym też zaprezentujemy się dobrze, ale nie zapominajmy, że zawodnicy mają już w nogach trochę meczów i te decydujące spotkanie mogły się odbyć w trochę innym układzie kalendarzowym.

W takiej końcówce sezonu, gdzie jest takie natężenie gier, co będzie decydowało? Jakie aspekty?

Waldemar FORNALIK: – Przede wszystkim fizyczność czyli motoryka, ale też przygotowanie psychiczne, odporność. Mecze różnie się układają. W niektórych z nich trzeba cierpieć, bronić się, czy być cierpliwym. Patrzymy też oczywiście na to, że Legia ma w swoich nogach i głowach wszystko, bo ma punkt przewagi. My z kolei, nie powiem tutaj nic odkrywczego, koncentrujemy się na tym nadchodzącym meczu, bo po tej kolejce znowu może się przecież coś wydarzyć.

Z Jagą zagracie o nietypowej jak na nasze warunki porze, bo o 13.00? Nie będzie to problemem?

Waldemar FORNALIK: – Praktycznie codziennie trenujemy o 11.00. Takie przesunięcie dwugodzinne, tym bardziej, że ostatni sobotni trening odbędziemy w porze meczu, nie jest więc kłopotliwe. Nie powinno to mieć znaczenia, tym bardziej, że temperatury nie są jakieś uciążliwe.

30 lat temu jako piłkarz świętował pan mistrzostwo Polski z Ruchem. Teraz będzie tytuł z Piastem?

Waldemar FORNALIK: – Nie patrzę tak na to. Oczywiście, każdy ma swoje marzenia, ale droga jest jeszcze daleka.

Jak pan patrzy na te trzy dekady? To zamierzchła przeszłość?

Waldemar FORNALIK: – Było to dawno, dawno temu. To ostatnie mistrzostwo na Górnym Śląsku. To nieprawdopodobne, ile się od tamtych czasów pozmieniało, jak technologia poszła do przodu, jak zmienił się trening. Jak zmieniła się cała otoczka piłki w Polsce. To coś niebywałego.

Za mistrzostwo Polski nie ma już magnetowidu…

Waldemar FORNALIK: – Magnetowid był dodatkiem. Na początku premią był tylko telewizor.

A można doszukać się analogii z czasem, kiedy jako szkoleniowiec Ruchu walczył pan o mistrzostwo Polski ze Śląskiem w sezonie 2011/12 do ostatniej kolejki?

Waldemar FORNALIK: – Na razie mamy jeszcze trzy kolejki do grania. Oby teraz też tak było, że ta ostatnia będzie o wszystkim decydować.

Po meczu Ajax – Tottenham w półfinale Ligi Mistrzów był pan chyba zadowolony z rozstrzygnięcia, prawda?

Waldemar FORNALIK: – Tak, nie ukrywam, że kibicowałem Mauricio Pochettino [trener Fornalik był u niego na stażu, kiedy Argentyńczyk prowadził jeszcze Southampton. Było to w listopadzie 2013 roku – przyp. red]. Kiedy jednak Ajax prowadził 2:0, to się wkurzyłem i wyłączyłem telewizor, bo dość mam swoich problemów. Nie dało mi to jednak spokoju i włączyłem relację live. Kiedy zrobiło się 2:2, to wróciłem przed telewizor. No i jest radocha, bo znam człowieka. Widać, jak bardzo się cieszył z tego triumfu.

Takiego rozstrzygnięcia nikt się chyba nie mógł spodziewać.

Waldemar FORNALIK: – Już patrząc na mecz Liverpoolu z Barcelona, to też nie można było oczekiwać, że wszystko tak się potoczy. To tylko pokazuje, jak piłka jest piękna i nieprzewidywalna.

W niedzielnym meczu na stadionie ma być komplet około 9 tysięcy kibiców. To jeszcze napędzi i pomoże drużynie?

Waldemar FORNALIK: – Myślę, że tak, bo przecież po to się gra, żeby dostarczyć frajdy kibicom. Chcemy, żeby fani nas wspierali i przychodzili na stadion. Bardzo się cieszymy, że swoją postawą, swoją grą drużyna zachęca i przyciąga kibiców na nasz obiekt.

Wybiega trener w przyszłość? Wiadomo, że zagracie w pucharach. Ten skład uda się utrzymać?

Waldemar FORNALIK: – Pracujemy nad tym. To nie tak, że jesteśmy skupieni tylko na tych trzech ostatnich meczach, ale pracujemy i zastanawiamy się nad wszystkim. Przygotowujemy też pewne tematy. Dla nas te urlopy nie będą od pierwszego do ostatniego dnia, ale to będzie praca, która umożliwi nam skuteczną grę w pucharach.

A co z pana przyszłością? Gdyby pojawiła się super-oferta dla Waldemara Fornalika…

Waldemar FORNALIK: – Ja jestem bardzo zadowolony z pracy w Piaście. Muszę powiedzieć, że tymi pytaniami o te wielkie kluby jestem już zmęczony. A co, Piast nie jest wielkim klubem? Piast na dziś rywalizuje z każdym jak równy z równym.

 

KOMENTARZ

Wiedzą jak to zrobić
Sezon się jeszcze nie skończył, ale Piast już zewsząd zbiera gratulacje. I ma za co! Świetne wyniki, a przede wszystkim gra, która bez względu na wynik i rywala jest taka, że chce się na to patrzeć. Kapituła ekstraklasy zdecydowała właśnie, że wśród nominowanych za sezon 2018/19 jest spora grupa ludzi z Gliwic. Wśród trójki bramkarzy jest mający świetny sezon Frantiszek Plach, wśród obrońców Aleksandar Sedlar, a wśród pomocników Joel Valencia. Ten ostatni jest też w kategorii piłkarz sezonu. Nie mogło też oczywiście zabraknąć Waldemara Fornalika, który nominowany jest w kategorii trener sezonu razem z Michałem Probierzem i Piotrem Stokowcem.

Dobre ligowe występy, charakter i styl sprawiają, że gliwiczanom kibicują fani w innych częściach Polski. Widać to choćby po wpisach na forach internetowych. Jeszcze jedna rzecz. Tutaj Piast też zasługuje na pochwałę. Czy idzie dobrze czy gorzej, nie ma syndromu oblężonej twierdzy, nie ma odcinania się od mediów. W Gliwicach co tydzień można porozmawiać ze szkoleniowcem lub z wybranym przez siebie piłkarzem. Inni, także na naszym śląskim podwórku, powinni się tego od Piasta uczyć.

Na zdjęciu: Waldemar Fornalik ma powody do zadowolenia. Jego zespół gra w tym sezonie świetnie.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ