GKS 1962 Jastrzębie. Niebezpieczna strefa

GKS 1962 Jastrzębie jest najmniej bramkostrzelnym zespołem w Fortuna 1 Lidze.


Pod względem stricte statystycznym z punktu widzenia GKS-u 1962 Jastrzębie mecz z Chrobrym Głogów nie wyglądał najgorzej. Podopieczni trenera Jacka Trzeciaka dłużej utrzymywali się przy piłce (57% do 43%), oddali tyle samo strzałów niecelnych (4:4) co przeciwnik. Chrobry był lepszy w strzałach celnych (4:2) i rzutach rożnych (9:3), częściej również faulował (22:5). Piłkarze z Głogowa ani razu nie dali złapać się na spalonego, jastrzębianom zdarzyło się to dwa razy. I to w zasadzie koniec „pozytywów”.

Futbol to jednak nie łyżwiarstwo figurowe, czy gimnastyka artystyczna, wrażenie nie ma najmniejszego znaczenia. Przewaga optyczna, dłuższe posiadanie piłki, w przypadku jastrzębian nie przekłada się na stwarzanie dogodnych sytuacji strzeleckich, a co dopiero na strzelanie goli. W piłce nożnej liczą się tylko suche fakty, czyli strzelone bramki. A pod tym względem lepsi byli gospodarze sobotniego meczu, którzy wygrali 2:0 z drużyną z Harcerskiej, spychając ją do strefy spadkowej.

Przez lata pracy jako dziennikarz nie nauczyłem się zakładać prezerwatywy na język i pisałem prawdę, nawet jeżeli była ona dla kogoś niewygodna. Ten wątek nie dotyczy tylko GKS-u Jastrzębie, ale również sędziów, zawodników, trenerów i działaczy innych klubów. Nie muszę się wszystkim podobać, bo nie jestem banknotem 500 euro. To jest mój komfort i w pewnym sensie przywilej.

Dlatego teraz nie będę ściemniał i wmawiał kibicom GKS-u Jastrzębie, że nic się nie stało. Nie ma sensu oszukiwać się, bo wiele przesłanek przemawia za tym, że drużyna z Harcerskiej dryfuje w stronę drugiej ligi. Fakty są nieubłagane…

Jastrzębianie wylądowali w strefie spadkowej, strzelili najmniej goli (7) spośród wszystkich rywalizujących drużyn. Owszem, tyle samo strzeliła Skra Częstochowa, ale beniaminkowi taka zdobycz strzelecka wystarczyła do zainkasowania 11 punktów. GKS Jastrzębie ma ich siedem. Oczywiście nie zamierzam żywcem grzebać zespołu trenera Trzeciaka, ale w jego grze muszą nastąpić radykalne zmiany, jeżeli misja ratunkowa ma się zakończyć sukcesem.

Nie lubię tego określenia, ale już rozpoczęło się polowanie na czarownice lub jak kto woli, polowanie z nagonką. Co bardziej popędliwi wytypowali kozła ofiarnego. Jak łatwo się domyślić, jest nim trener Jacek Trzeciak. Owszem, obecna drużyna to w dużej mierze jego projekt, ale niektórzy mają krótką i wybiórczą pamięć. W okresie budowy zespołu trener Trzeciak uczciwie, głośno i wyraźnie powiedział, że nie mógł sfinalizować wielu transferów z powodu ograniczeń finansowych. To przecież nie jego wina, że klub nie śmierdzi groszem.



Rozbawiła mnie propozycja, by „władzę w klubie przejęli pasjonaci, a nie biznesmeni”. Mamy namacalny dowód, do czego doprowadziła radosna twórczość owych „pasjonatów”. To przecież żadna tajemnica, że GKS ma zobowiązania finansowe wobec swoich byłych pracowników, tzn. trenerów i piłkarzy. Na to, by klub pod względem finansowym wyszedł na prostą, potrzeba czasu i sponsorów. W tej materii coś drgnęło, więc może to jest jakieś światełko w tunelu.

I nie łudźmy się, że w GKS-ie Jastrzębie jest wybitnie utalentowana młodzież. Wyniki w lidze okręgowej dobitnie pokazują, jak wiele tym chłopcom jeszcze brakuje. Ci najbardziej utalentowani powinni być sukcesywnie i umiejętnie wprowadzani do pierwszego zespołu, to może z tej mąki będzie chleb. Rzucenie ich od razu na głęboką wodę można byłoby odebrać jako sabotaż.


Na zdjęciu: Poza Michała Kuczałka po zakończeniu meczu w Głogowie mówi wszystko.

Fot. gksjastrzebie.com/Arkadiusz Kogut