GKS 1962 Jastrzębie Zagadka „strategiczna”

Czy Grzegorz Drazik stanie między słupkami bramki GKS-u 1962 Jastrzębie w najbliższym meczu z Widzewem Łódź?


W meczu z Chrobrym Głogów bramkarz GKS-u 1962 Jastrzębie Grzegorz Drazik nie musiał wprawdzie zwijać się jak w ukropie, ale nie był też bezrobotny. Już na początku spotkania, konkretnie w 3 minucie, obronił soczysty strzał Mateusza Machaja z dystansu. W 32 minucie golkiper jastrzębian obronił groźną główkę Przemysława Stolca (z kornera centrował Machaj). W 68 minucie „Draziu” obronił strzał Dominika Dziąbka, a dwie minuty później odbił główkę tego samego zawodnika na słupek. Niestety, nadludzki wysiłek golkipera poszedł na marne, bo jego koledzy z obrony mieli spóźniony zapłon i Grek Mavroudis Bougaidis z bliska posłał futbolówkę do siatki. Jeszcze w 90 minucie bramkarz GKS-u obronił bardzo groźny strzał Maksymiliana Banaszewskiego z 10 metrów.

– Na pewno był to ciężki mecz, bo przeciwnik był mocno cofnięty i konsekwentny w swojej grze, przez co trudno było znaleźć sobie miejsce i stworzyć jakieś zagrożenie – powiedział po zakończeniu meczu Grzegorz Drazik.

– Jeden stały fragment zadecydował o tym, że przegraliśmy to spotkanie. Na pewno wielka szkoda, bo bardzo chcieliśmy zdobyć punkty po porażce z Radomiakiem i podnieść morale. Teraz musimy po prostu dalej ciężko pracować i z dobrym nastawieniem pojechać do Łodzi na mecz z Widzewem.

Po stracie gola jastrzębianie dążyli do zdobycia wyrównującego gola, lecz ich wysiłki były klasycznym waleniem głową w mur. Nie mieli pomysłu, jak sforsować zasieki obronne przeciwnika.

– Czy zabrakło ryzyka w końcówce meczu? – zastanawia się bramkarz GKS-u 1962 Jastrzębie.

– Może trochę tak. Powinniśmy częściej posyłać dłuższe piłki pod bramkę Chrobrego, a my cały czas próbowaliśmy rozgrywać od tyłu, co przeciwnik swoimi agresywnymi dojściami przerywał.

Mimo, że jego drużyna przegrała, niespełna 28-letni golkiper może być zadowolony ze swojego występu.

– Trochę zabrakło mi szczęścia w sytuacji, w której Chrobry zdobył gola – przyznał Grzegorz Drazik.

– Sparowałem piłkę na słupek, a ta się odbiła w taki sposób, że spadła pod nogi rywala, który ją dobił do bramki. Wielka szkoda, bo uważam, że remis spokojnie był w naszym zasięgu. Mnie, jako bramkarzowi, ciężko wchodzi się do gry po takiej długiej przerwie, ale myślę, że mogę swój występ ocenić na plus.

Grzegorz Drazik w bieżącym sezonie zagrał w ośmiu meczach ligowych oraz jednym pucharowym. Na powrót do bramki czekał bardzo długo, bo nim w meczu z Chrobrym zastąpił „kartkowicza” Mariusza Pawełka, ostatni raz stał między słupkami 4 listopada ubiegłego roku w meczu z Puszczą Niepołomice w ramach rozgrywek Pucharu Polski. W lidze natomiast wystąpił po raz ostatni 23 października w wyjazdowym pojedynku z GKS-em Tychy. Czy zagra w najbliższej kolejce przeciwko Widzewowi? Tego na razie nie wie nikt, oprócz… sztabu trenerskiego drużyny z Harcerskiej.


Czytaj jeszcze: Wiosenna mizeria

Tak jak napisałem w relacji meczowej, zwycięstwo Chrobrego choć wymęczone, było jak najbardziej zasłużone. Nie zgadzam się z tymi osobami, które twierdzą, że był to klasyczny mecz na remis. Gospodarze nie potrafili opanować środka pola (w I połowie posiadanie piłki 31-69%), mieli gorzej ustawione celowniki (strzały celne 3:6, strzały niecelne 5:2), egzekwowali mniej rzutów wolnych (14:20), częściej faulowali (19:14).

Podopieczni trenera Pawła Ściebury mieli też gorsze statystyki podań: ogółem: 445-565, dokładne: 353 – 475 (79% – 84%). I jeszcze INSTAT INDEX (TOP 3): GKS 1962 Jastrzębie: 1. Kamil Jadach – 233, 2. Lukasz Bielak – 227, 3. Dominik Kulawiak – 225; Chrobry Głogów: 1. Mavrouidis Bougaidis – 261, 2. Oliver Praznovsky – 242,
3. Robert Mandrysz – 241.


Na zdjęciu: Grzegorz Drazik zapewne liczy, że w meczu z Widzewem Łódź też wejdzie do bramki GKS-u 1962 Jastrzębie.

Fot. gksjastrzebie.com