GKS Jastrzębie zdobył bielską twierdzę!

Każda z trzech zmian w składzie, jakiej w stosunku do meczu z Radomiakiem Radom dokonał trener Krzysztof Brede, była… spodziewana. Po kartkowych pauzach do jedenastki „górali” wrócili Dmytro Baszłaj i Konread Sieracki, a między słupkami bramki gospodarzy stanął Martin Polaczek. Słowak doszedł już do siebie po pęknięciu kości jarzmowej i na boisko wrócił po 50 dniach przerwy. Ostatnim jego występem był wyjazdowy mecz z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, który rozegrano 31 sierpnia br. Korekty w bramce dokonał również szkoleniowiec GKS-u Jastrzębie, Jarosław Skrobacz. Po raz pierwszy w tym sezonie spotkanie rozpoczął Mariusz Pawełek, który zastąpił Grzegorza Drazika.

Od początku bramkarze obu zespołów mieli co robić. Bielszczanie ruszyli na rywala z furią i po akcji Marko Roginicia w pole karne wpadł Łukasz Sierpina. Uderzył mocno, ale Pawełek był na posterunku. Po kilku minutach dominacji rywala jastrzębianie się otrząsnęli . Damian Tront wypatrzył wbiegającego z głębi pola Farida Alego i posłał mu kapitalne podanie. Ukraiński pomocnik, mimo asysty dwójki obrońców, zdołał oddać strzał, ale Polaczek był czujny. Wyszedł z bramki i zażegnał niebezpieczeństwo. Po tej akcji bielszczanie chyba zrozumieli, że nie będzie im łatwo w tym spotkaniu.

Mecz się wyrównał i choć przed pewien czas nie było kolejnych sytuacji, to spotkanie oglądało się dobrze. Oba zespoły chciały grać w piłkę, a mecz toczony był w niezłym tempie. „Górale”, konkretnie Sierpina, kolejny raz wpadł w pole karne. Nawinął dwóch obrońców i znów próbował pokonać Pawełka. Po drodze był rykoszet, ale mimo to doświadczony bramkarz był czujny i poradził sobie z sytuacyjną piłką.

Nie ma wątpliwości, że ozdobą pierwszej połowy spotkania było to, co wydarzyło się w 39. minucie. Michał Bojdys, rodowity bielszczanin i długoletni gracz tamtejszego Rekordu, przejął piłkę pod własnym polem karnym i, ku zaskoczeniu, rywala, zdecydował się na rajd w kierunku bramki Podbeskidzia. Wydawało się, że akcja ta skazana jest na niepowodzenie. Tymczasem środkowy obrońca „górali” połykał kolejne metry, a „górale” nie byli w stanie odebrać mu piłki. W pewnym momencie zmienił kierunek poruszania się, bo zauważył kawałek wolnego miejsca przed polem karnym. Tam właśnie się udał, a następnie, z ok. 18 metrów, uderzył na bramkę bielskiej drużyny.

Trafił idealnie, w samo okienko i GKS objął prowadzenie. To była świetna akcja zakończona kapitalnym strzałem zawodnika, który przecież nie przyzwyczaił kibiców do strzelania takich goli. Chociaż przypomnijmy, że kiedyś, jeszcze w barwach Rekordu w III lidze, zdobył bramkę przewrotką. W meczu z… GKS-em Jastrzębie. Goście prowadzenie utrzymali do przerwy, a krótko po niej zrobiło się na boisku gorąco. Po dośrodkowaniu z prawej strony do piłki doszedł Karol Danielak. Co nastąpiło później. Futbolówka trafiła w jednego z jastrzębian, a wszyscy „górale byli przekonani, że Podbeskidziu należy się karny za zagranie ręką. Sędzia widział to jednak inaczej, a poziom wzburzenia sztabu szkoleniowego bielszczan był ogromny.

Gospodarze nie rezygnowali z odrabiania strat. Częściej utrzymywali się przy piłce, ale trzeba przyznać, że groźniejsze były dwa ofensywne wypady jastrzębian. Strzał Kamila Jadacha był jednak kiepskiej jakości, a Ali trochę przecenił swoje możliwości, kiedy próbował zmieścić piłkę przy słupku z niemal zerowego kąta. Czas działał na korzyść GKS-u, a szkoleniowiec Podbeskidzie. Stawiał wszystko na jedną kartę, desygnując do gry ofensywnych piłkarzy.

Jednak to nie oni, a gracze gości przeprowadzili bramkową akcję. Bardzo przytomnie, na nietypowej dla siebie pozycji lewoskrzydłowego, zachował się Tront, który posłał świetną piłkę na głowę Jakuba Wróbla. Jego pierwszy strzał Polaczek odbił przed siebie i powstało zamieszanie tuż przed jego nosem. Filip Modelski nie zdołał zablokować napastnika GKS-u, który wtoczył piłkę do siatki. Trzeba przyznać, że zrobił to w… ostatniej chwili, bo od dobrych trzech minut przygotowany do wejścia na boisko, za Wróbla właśnie, był Adam Żak.

Po drugim golu dla gości niektórzy kibice Podbeskidzia zaczęli opuszczać stadion. Nie widzieli zatem, jak Pawełek broni soczysty, choć zmierzający w środek bramki, strzał Damiana Hilbrychta. Więcej się w tym meczu już nie wydarzyło i GKS Jastrzębie zdobył Bielsko-Białą. Przypomnijmy, że przed tym meczem drużyna trenera Bredego była niepokonana przed własną publicznością od 11 spotkań, czyli od 2 marca br.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – GKS Jastrzębie 0:2 (0:1)

0:1 – Bojdys, 39 min, 0:2 – Wróbel, 81 min.

Podbeskidzie: Polaczek – Jaroch, Baszłaj, Osyra, Modelski – Danielak (80. Martin), Figiel, Sieracki (59. Sopocko), Rakowski (70. Hilbrycht), Sierpina – Roginić. Trener Krzysztof BREDE.

GKS: Pawełek – Kulawiak, Bojdys, Jaroszek, Gojny – Ali (88. Szczęch), Mróz, Norkowski, Tront, Mróz, Jadach (90+3. Liszka) – Wróbel (83. Żak). Trener Jarosław SKROBACZ.

Sędziował Jacek Małyszek (Lublin). Żółte kartki: Osyra, Martin – Mróz, Tront. Widzów 5064

* * *

Warta Poznań – Zagłębie Sosnowiec 2:3 (0:1).

0:1 Piasecki, 28 min

0:2 Mularczyk, 64 min

0:3 Grzelak, 73 min

1:3 Jakóbowski, 78 min

2:3 Kupczak, 87 min