GKS Katowice. Czasem dobrze jest uderzyć

To było zakończenie jesieni z przytupem. Michał Gałecki kapitalnym strzałem z dystansu odmienił losy wyjazdowego meczu GieKSy z Bytovią, która „wyciągnęła” wynik z 0:1 na 2:1, meldując się na najniższym stopniu podium II-ligowej tabeli.

– W juniorskich czasach taka bramka kiedyś mi się zdarzyła, ale żeby w seniorach, na centralnym szczeblu? Nigdy wcześniej. Piłka została odbita przed pole karne, moim pierwszym pomysłem było, by ją od razu uderzyć. Wpadło i z tego się cieszę, zwłaszcza że wykonaliśmy główne zadanie, czyli zdobycie w Bytowie trzech punktów – mówi defensywny pomocnik drużyny z Katowic.

W tygodniu to trenowali

Co ciekawe, gol Gałeckiego był dopiero czwartym w tym sezonie strzelonym przez GKS zza pola karnego.

– W tygodniu poprzedzającym wyjazd do Bytowa, po jednym z treningów – jako środkowi pomocnicy – zostaliśmy z polecenia trenera, by poćwiczyć uderzenia z 20, 25 metrów. Najlepiej wychodziło Adrianowi Błądowi. Jak się okazuje, nigdy nic nie wiadomo i może to być też mój atut. Będąc „szóstką”, zazwyczaj operuję na boisku niżej i nie zawsze mam okazję, by uderzyć na bramkę. Od kreowania gry i strzelania są raczej inni zawodnicy. Gdy jednak nadarza się możliwość, gdy rywal jest cofnięty, czasem dobrze jest spróbować uderzyć z dystansu. Gol w Bytowie dał radość. Najważniejszym zadaniem było to, by wyjść na drugą połowę i jak najszybciej wyrównać. To, kto by to zrobił, było mało ważne. Fajnie, że wyrównaliśmy. Od tego momentu Bytovia nie była już taka pewna w obronie, co pomogło nam w ostatecznym zwycięstwie. Bardzo nam na nim zależało, widząc rezultaty innych meczów, wygrane Widzewa czy Górnika Łęczna – przyznaje 23-latek.
Za GieKSą dobra jesień. W 12 z 20 meczów zgarnęła pełną pulę, do lidera z Łodzi traci tylko 3 punkty.

– Nie jestem od tego, by oceniać zespół. Z pewnością wiele rzeczy mogliśmy zrobić dużo lepiej, ale też równie dobrze i gorzej. Trudno oceniać, czy jest dobrze, czy źle. Nawet o tym za bardzo nie rozmyślam. Najważniejsze, byśmy wiosną byli jeszcze lepszym zespołem od tego, który stanowimy dziś. Wtedy na pewno będzie dobrze – podkreśla Gałecki.

Był na to gotowy

Za defensywnym pomocnikiem pierwsze półrocze w Katowicach. Zaliczył 18 występów, każdy z nich w wyjściowym składzie, wygrał rywalizację o miejsce na pozycji nr 6 z Jakubem Habustą, choć to Czech wcześniej grał w I lidze, zaś Gałecki poprzedni sezon spędził w III-ligowym Motorze Lublin.

– Moja jesień indywidualnie? Nie chcę za wiele mówić. Wychodzę z założenia, że gdy jestem desygnowany do gry, to staram się wychodzić na boisko i dawać to, co mam najlepszego. Druga liga z pewnością jest o wiele mocniejsza od trzeciej, w której grałem w Motorze. Byłem na to gotowy. Mniej więcej wiedziałem, jak to wszystko może wyglądać, jakim potencjałem dysponują poszczególne drużyny. Nie rozmyślałem o tym, że będzie znacznie ciężej. Parcie na wynik w Katowicach jest porównywalne do tego w Lublinie. W GKS-ie w tym wszystkim bardzo wspierają nas teraz kibice, w Motorze było nieco inaczej. Gdy tak porównuję sobie to do poprzednich lat, to pierwsza i druga liga z roku na rok stają się mocniejsze. Kilka sezonów temu było mniej drużyn grających dobrze w piłkę niż teraz – mówi 23-latek.

Na czterech poziomach

Pomocnik urodzony w Rydułtowach występował już na każdym z czterech najwyższych szczebli rozgrywkowych. Grał w III-ligowym Motorze, z Rozwojem Katowice walczył w I i II lidze, z Sandecją Nowy Sącz awansował do ekstraklasy i rozegrał na tym szczeblu dwa mecze.

– Trenowałem wtedy solidnie, ale nie otrzymałem wielu szans. Oczywiście, że fajnie byłoby kiedyś wrócić na taki poziom, bo po to się gra, by być jak najwyżej. Nie uważam, by byłoby to coś nieosiągalnego, ale twardo stąpam po ziemi i szanuję miejsce, w którym jestem obecnie. Z dużymi nadziejami będę wypatrywał rundy wiosennej. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli i kibice będą oglądać dobrze dysponowaną GieKSę – mówi Gałecki.

Na zdjęciu: Michał Gałecki przyczynił się do tego, że GKS zimę spędzi na podium II-ligowej tabeli.