GKS Katowice. Czy kibice ich polubią?

Rafał Górak dziś stanie naprzeciw klubu, w którym spędził blisko dwa lata. Wprowadził Elanę do II ligi, a kolejny awans przegrał minionej wiosny dosłownie o włos. Potem został wykupiony z Torunia przez GieKSę i nie brakuje opinii, że nic lepszego po spadku z zaplecza ekstraklasy nie mogło jej się zdarzyć.

Motyw przewodni

Sprawnie zmontowana latem drużyna na początku sezonu miała co prawda problemy, ale z tygodnia na tydzień coraz lepiej odnajduje się w realiach trzeciego poziomu rozgrywkowego, o czym świadczy tabela i notowana obecnie świetna seria (16 punktów w 6 meczach).

Nawet gdy w sierpniu wyniki pozostawiały wiele do życzenia, to zaufanie względem Góraka nie spadało ani o promil. Nigdy nie owija w bawełnę, nie przedstawia futbolu jako sztuki tajemnej, podejmuje zdroworozsądkowe decyzje. Jak choćby te o niesprowadzaniu nowych zawodników w końcówce okienka mimo plagi kontuzji czy nieprzekładania dzisiejszego (15.00) meczu mimo powołania Bartosza Mrozka do kadry U-20.

Kibice lubią go słuchać czy czytać, a słowa: „Walczymy, by trybuny polubiły ten zespół”, wypowiedziane po raz pierwszy na łamach „Sportu”, stały się motywem przewodnim akcji marketingowej promującej spotkanie z Elaną. Można odnieść wrażenie, że w świadomości fanatyków GieKSy Górak może stać się kimś większym nawet niż Adam Nawałka, czyli trener nr 1 ostatnich kilkunastu lat.

On sam pewnie w ogóle o tym nie myśli. – Mamy dobrą serię? Fajnie, to już jest coś, ale mówimy o skali mikro. A mikro to jest nic. Co nam po tym, skoro GKS jest na trzecim poziomie rozgrywkowym? – pyta Górak.

Pietrzak już tam wygrał

Przegrany rzutem na taśmę awans do I ligi oraz rozstanie z Górakiem – który „pociągnął” też za sobą do Katowic środkowego pomocnika Macieja Stefanowicza – teraz w Toruniu trochę odchorowują. Jego następca okazał się przestrzeloną kandydaturą, bo Ariela Jakubowskiego w Elanie już nie ma, o czym przesądziła definitywnie weekendowa porażka z łódzkim Widzewem. W pięciu ostatnich spotkaniach drużyna z grodu Kopernika poniosła cztery porażki, na trzech ostatnich wyjazdach nie zdobyła bramki, w tabeli jest tuż nad strefą spadkową. Zadania przywrócenia jej na dobre tory postawiono przed Bogusławem Pietrzakiem.

– W akcji widziałem Elanę w Krakowie podczas meczu z Garbarnią. Zawodnicy podobali mi się indywidualnie, ale nie zespołowo. Uważam, że z tych poszczególnych umiejętności można wycisnąć więcej – mówi Pietrzak, który w poprzednim sezonie spadł z pierwszej ligi z Garbarnią Kraków. Co ciekawe, pierwszy wyjazd w roli jej szkoleniowca – niemal równo rok temu – zanotował… przy Bukowej. Krakowianie pokonali słabiutką wówczas GieKSę 2:1. Z jej podstawowego składu na tamten mecz, dziś szansę gry otrzymać mogą tylko Adrian Błąd i Daniel Rumin.

Tabelą się nie ekscytują

Sytuacja kadrowa katowiczan, która w końcówce sierpnia była wręcz dramatyczna, z tygodnia na tydzień staje się komfortowa. Co prawda pewniaka w bramce, przebywającego na zgrupowaniu kadry U-20 Bartosza Mrozka, zastąpić dziś będzie musiał jeden z 18-letnich debiutantów: Szymon Frankowski bądź Konrad Piskorz, ale poza tym pole manewru jest szerokie. Dodatkowym plusem jest powrót po kontuzji Łukasza Wrońskiego. Ostatni mecz rozegrał blisko dwa miesiące temu.
– Dochodzi zatem kolejna siła – uśmiecha się dyrektor Robert Góralczyk. – Notujemy dobrą serię, ale tabelą się nie ekscytujemy. Naszym celem była gotowość do walki o zwycięstwo w każdym meczu i tak też jest. Coraz częściej przechylamy spotkania na swoją szalę, co świadczy o regularności i daje nam satysfakcję. W przyszłość patrzymy z optymizmem, ale nie możemy dać się uśpić. To taki moment, kiedy komuś może się wydawać, że jest już dobrze, ale każdy mecz w tej lidze toczy się na naprawdę cienkiej linii – ostrzega Góralczyk.

Prośba policji

Nie zmienia to faktu, że GKS jest zdecydowanym faworytem meczu z Elaną. Ważnym. Skoro katowiczanie walczą o sympatię trybun, to dziś jest ku temu okazja. Seria dobrych wyników i kibicowska temperatura – Elana ma „sztamę” z chorzowskim Ruchem – powinna sprawić, że przy Bukowej zanotowana zostanie najwyższa tej jesieni frekwencja. Dotąd liczba 2000 widzów przekroczono tylko dwukrotnie: na inaugurację ze Zniczem Pruszków (2320) i 21 sierpnia z Olimpią Elbląg (2020). Dziś powinno być ich więcej i nie wypada zawieść…

Kibice GieKSy do przyjścia na „Blaszok” mobilizowali się nawet za pośrednictwem filmu nagranego w centrum… Rygi przy okazji wizyty na meczu kadry. Fani z Torunia z kolei zamówili 400 biletów. Choć to spotkanie miało „potencjał”, by decyzją wojewody odbyło się przy zamkniętym sektorze gości, to ostatecznie policja poprosiła jedynie o przełożenie godziny (z 17.00 na 15.00).

Na zdjęciu: Po spadku do II ligi GieKSa musi odbudowywać zaufanie kibiców – co dobitnie widać po frekwencji.