Pasiut show i wygrana GieKSy!

Grzegorz Pasiut, kapitan i  lider GKS-u Katowice, w inauguracyjnym meczu półfinałowym turnieju Pucharu Kontynentalnego w Cortina d’Ampezzo z Ferencvarosi zdobył cztery gole i było „ojcem” wygranej z węgierską ekipą 5:4. GieKSa prowadziła już 5:1, ale w ostatniej odsłonie było sporo emocji. Ostatecznie liczy się końcowy rezultat.   


Hokeiści GKS-u przez całą pierwsza tercję posiadali sporą przewagę, ale wynik był remisowy 1:1. Katowiczanie z impetem przystąpili do tego spotkania i już w pierwszej akcji zatrudnili węgierskiego bramkarza. Ich przewaga została udokumentowana bramką Grzegorza Pasiuta. W 13 min na strzał zdecydował się Bartosz Fraszko, zaś kapitan GieKSy przekierował krążek do siatki. Wszystko wydawało się być do kontrolą zespołu trenera Jacka Płachty, ale na początku 15 min karę za opóźnianie otrzymał Pasiut, ale w boksie kar przebywał zaledwie 9 sek., bowiem Adam Brady pokonał Johna Murraya. Po tej stracie wszystko wróciło do normy, czyli inicjatywa należała do GKS-u. W 20 min najpierw na ławie kar znalazł się Zsombor Galajda, zaś chwilę potem Josef Hrabal.


Czytaj także


Tak więc przez 1:25 min katowiczanie mieli grać komplecie przeciwko trójce rywali. 11 sek. do końca odsłony węgierski zespół zdołał się obronić. Jednak 27 sek. drugie odsłony sprawiło, że GKS wyszedł na prowadzenie, bo Noah Delmas popisał się uderzeniem nie do obrony. Inicjatywa należała do katowiczan i było wiele ciekawych akcji w tercji węgierskiej drużyny. W 27 min niezawodny duet Fraszko – Pasiut przeprowadził udany akcję i w rezultacie ten drugi po raz kolejny trafił do siatki rywali. Ze spokojem czekaliśmy na kolejne minuty, bo inicjatywa należała do katowiczan, ale nie  doczekaliśmy się goli. Mistrzowie kraju prezentowali się niezwykle dojrzale i w pełni kontrolowali wydarzenia na lodzie.

I nic nie wskazywało, że będziemy mieli spore emocje w ostatniej odsłonie. W 45 min Pasiut po raz kolejny trafił do węgierskiej bramki i GieKSa prowadziła już 5:1. Jednak nagle nastąpiło złamanie pogody, bo goście najpierw za sprawą Atilli Nemetha, a potem Alana La Porte zmniejszyli rozmiary porażki. Węgierski zespół nadal nie rezygnował ze zdobycia gol i w końcu zdobył kontaktowego gola. Hokeiści GKS-u opanowali turbulencje i zdołali obronić korzystny rezultat. Wydawało się, że będzie łatwo, a tymczasem były problemy. Nolan LaPorte zdobył dwa gole i zrobiło się dla GKS-u gorąco. Ostatecznie zespół z Katowic wygrał i w teraz czeka go spotkanie z gospodarzami z Cortiny. Ono może zadecydować o awansie do finału.


GKS Katowice – Ferencvarosi TC 5:4 (1:1, 2:0, 2:3) 

1:0 – Pasiut – Fraszko (12:09). 1:1 – Brady (14:16, w przewadze). 2:1 – Delmas – Pasiut – Frszko (20:27, w podwójnej przewadze). 3:1 – Pasiut – Fraszko (26:05), 4:1 – Pasiut (41:44, w przewadze),  5:1 – Pasiut (44:24), 5:2 – Nemeth (50:28), 5:3 – La Porte – Brady (56:14,w przewadze), 5:4 – LaPorte  (58:28)   

GKS: Murray; Delmas – Kruczek, Koponen – Varttinen, Cook – Wanacki, Maciaś (2); Bepierszcz – Pasiut (4) – Fraszko, Olsson – Monto – Marklud, Hitosato – Sokay – Iisaka (2), Michalski – Smal – Kowalczuk. Trener Jacek PŁACHTA. 

FERENCVAROSI: K. Nagy; Hrabal (4) – Roth,  Crespi – Boros, Ban – Karameniemi, Turcotte – Haranghy; La Porte – G. Nagy – Brady, Galajda (2) – Kestila – Nemec, Turbucz – Kulmala (2) – Nemeth, Tooth – Farkas – Banga. Trener szabolsc FODOR.                 Kary: GKS – 8 min, Ferencavosi – 6 min


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus