GKS Katowice. I tak nie są hegemonem

Trzy punkty przewagi i mecz mniej od Chojniczanki, 7 punktów zapasu nad Skrą i Wigrami – GKS Katowice znalazł się na dobrej drodze ku I lidze, ale… – Musimy być bardzo pokorni – apeluje trener Rafał Górak.


Po niedzielnym zwycięstwie (2:1) z Górnikiem Polkowice w meczu na szczycie II-ligowej tabeli GieKSa wskoczyła na fotel lidera, a jej sytuacja staje się coraz bardziej komfortowa. Od polkowiczan ma 2 punkty więcej (i lepszy bilans bezpośrednich starć), od Chojniczanki – 3, ale też mecz rozegrany mniej, a od Skry Częstochowa i Wigier Suwałki – już 7. To świetna pozycja wyjściowa przed decydującą walką o powrót na zaplecze ekstraklasy, co byłoby realizacją planu 2-letniego, założonego przy Bukowej w 2019 roku po spadku…

To przecież zasadzka

– Nie chcę o tym myśleć i tego rozpamiętywać – mówi o położeniu w tabeli trener GieKSy, Rafał Górak.

– Wiadomo, że chcielibyśmy doprowadzić do tego, by po ostatniej kolejce znaleźć się tam, gdzie sobie życzymy, ale to jeszcze dla mnie tak dalekie, to takie science-fiction, że muszę być bardzo pokorny. To samo będę mówił drużynie. Wiem, że ci chłopcy są bardzo ambitni, a te wszystkie dywagacje i powtarzanie non stop, że GieKSa ma najwyższy budżet, są przecież dla nas tylko zasadzką. Nie budżet gra, a 11 zawodników – dodaje Górak, któremu w niedzielny wieczór miało prawo przybyć kilka siwych włosów.

Katowiczanie zagrali piorunująco przez dosłownie chwilę, gdy rezultat brzmiał 1:0. Po objęciu prowadzenia nie cofnęli się, tylko z dużym zacięciem ruszyli po drugą bramkę i błyskawicznie dopięli swego. Nie ma co ukrywać, że wcześniej i później polkowiczanie mogli podobać się bardziej, grając tak ładną piłkę, jak nikt inny w II lidze. Docenić w postawie GKS-u należy to, że mimo straconego tuż po przerwie gola na 2:1 nie pozwolili tak naprawdę rywalom na stworzenie klarownej sytuacji do wyrównania, a czasu było sporo, bo ponad 40 minut.

– Dwie bramki straciliśmy w zbyt prosty sposób – ocenia Janusz Niedźwiedź, trener Górnika.

– Patrzyłem na zegarek i dopiero koło 20 minuty zaczęło nam się układać, zaczęliśmy trochę więcej grać w piłkę. Początek był słaby, nie umieliśmy złapać rytmu. W drugiej połowie spisywaliśmy się nieco lepiej, ale jeszcze nie na tyle, na ile nas stać. Strzeliliśmy tylko jednego gola. Żałujemy, że nie wypracowaliśmy jednej, dwóch dobrych okazji na drugiego. Posiadanie piłki nie przyniosło takich efektów, jak zwykle i wracamy do domu z niczym, ale zostało jeszcze 15 meczów. To sporo grania – zwraca uwagę szkoleniowiec polkowiczan.

Najlepsza była murawa?

W ostatnich latach widok GKS-u na szczycie tabeli jakiejkolwiek ligi – tudzież widok GKS-u wygrywającego ważny mecz – był tak rzadki, że kibice nie mają prawa psioczyć na styl, w jakim drużyna zgarnęła w niedzielę pełną pulę. 15 dni po kompromitującej porażce z Hutnikiem nastroje u części z nich – dzięki wygranym z drugim zespołem Lecha i Polkowicami – mogły się zmienić diametralnie.

A Rafał Górak konfrontację z dotychczasowym liderem opisuje dość surowo.


Czytaj jeszcze: GKS Katowice na szczycie drugiej ligi!

– Rezerwy były… Nie było to nasze najlepsze spotkanie, ale graliśmy z liderem. Trzeba się cieszyć i mieć w sobie masę pokory. Na pewno nie szedłem do domu megauszczęśliwiony, bo wiem, że masę pracy przed nami. Najlepsza była chyba murawa… Dziękuję MOSiR-owi za to, jak przygotował boisko – zaznacza sceptycznie szkoleniowiec katowiczan, który wczoraj wczesnym popołudniem wraz z dyrektorem Robertem Góralczykiem ruszył do Krakowa, by podglądać w akcji Pogoń Siedlce, czyli najbliższego rywala.


– Jak utrzymać się na pozycji lidera? Trzeba walczyć w każdym meczu i zdawać sobie sprawę, że z Pogonią nie będzie wcale łatwiej albo inaczej niż z Górnikiem. Nie jesteśmy hegemonem tej ligi, ale stanowimy drużynę bardzo ambitną i dążącą do tego, by co kolejkę wygrywać. Najważniejsze, byśmy w Siedlcach znów byli zespołem – podkreśla trener Górak.


8 MECZÓW z 15 ostatnich z udziałem GieKSy w II lidze kończyło się wynikiem 2:1 albo 1:2. 7 z nich wygrali katowiczanie.


Na zdjęciu: Są powody do radości – katowiczanie na 15 meczów przed końcem sezonu patrzą na resztę stawki ze szczytu tabeli.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus