Jak się podnieść?

GKS Katowice musi się podnieść. Trzy mecze bez zwycięstwa i gwałtowny spadek na 9. miejsce w lidze. Z takim kryzysem muszą mierzyć się w GKS-ie Katowice.


W miniony piątek stadion w Gdańsku świecił pustkami. Decyzją PZPN prawie cała arena została zamknięta. Tym samym z wysokości trybun meczu nie mogli oglądać kibice z Katowic, ale raczej z tego powodu nie będą narzekać. Ich zespół otrzymał od spadkowicza z ekstraklasy poważną lekcję, z której należy wyciągnąć wnioski. I to jak najszybciej.

Plan na mecz był inny

W trybie natychmiastowym GKS musi się podnieść. Z uwagi na to, że zespół Rafała Góraka świetnie rozpoczął sezon, nie obawiano się o kolejne wyniki drużyny po porażce z Zagłębiem Sosnowiec i remisie w Bielsku-Białej. Tymczasem gdańszczanie urządzili sobie pokaz strzelecki na własnym terenie, a ofiarą była właśnie ekipa z Katowic. Plan na mecz z pewnością był zupełnie inny. GieKSa miała pokazać to, co już w poprzednich meczach było widoczne. Czyli skuteczność w ofensywie, ale również solidną grę w obronie. Jednak nie wszystko poszło po jej myśli.

Na konferencji prasowej Rafał Górak zwracał uwagę na to, że nie ze wszystkimi decyzjami sędziego jest w stanie się zgodzić. Trudno było mu się pogodzić z drugą żółtą kartką dla Shuna Shibaty. To właśnie od tego zdarzenia, które miało miejsce w 46 minucie, posypał się pomysł drużyny z Katowic na to, jak rozegrać spotkanie na Pomorzu. Później było tylko gorzej, bo bezpośrednią czerwoną kartkę zobaczył Arkadiusz Jędrych. Skończyło się na tym, że Dawid Kudła pięć razy wyciągał piłkę z siatki.

Będą wstawać

– Najważniejsze teraz jest to, jak z tego wszystkiego będziemy wstawać. Będziemy robić wszystko, aby drużyna dobrze zareagowała na tę sytuację. Nie chodzi o to, że będziemy kogoś obwiniać, wskazywać na kogoś, czy mieć pretensję. Nie. To jest futbol – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec katowiczan. Dlatego poza skomentowaniem kilku decyzji arbitra, trener Górak nie miał zamiaru sądzić swoich piłkarzy po spotkaniu.

Tym samym trudno jest znaleźć winnych (poza Jędrychem, który niepotrzebnie zobaczył czerwoną kartkę) tego, że GKS przegrał aż 4-bramkową stratą. Logicznym jest fakt, że gdyby nie znaczące osłabienie i gra w dziewięciu przez dużą część spotkania, pewnie GieKSa nie straciłaby tylu bramek. Mimo wszystko najważniejszy jest wynik. To on pozostaje w pamięci nie tylko kibiców, ale również piłkarzy. Dlatego podniesienie się po takiej porażce, wcale nie musi być łatwym zadaniem.


Czytaj także:


Tym bardziej będzie trudno, bo już w środę na Bukową zawita zespół z ekstraklasy. W ramach zmagań w pucharze Polski do Katowic przyjedzie Górnik Zabrze. Atmosfera wokół wydarzenia budowana jest już teraz, bo media społecznościowe katowiczan skupiają się na środowym pojedynku. Mimo tego, że na trybunach będzie to „mecz przyjaźni”, to nie można oczekiwać, że ktokolwiek będący na boisku będzie odczuwał sentyment. Przed GKS-em trudne zadanie, ale wcale nie musi być niewykonalne. Krajowy puchar doświadczył wielu zaskakujących historii, nawet Górnik w poprzednim sezonie sensacyjnie odpadł po meczu z KKS-em Kalisz. W środę wszystko może się wydarzyć, nawet przełamanie GieKSy, choć wielu z pewnością w taki scenariusz wątpi.

9 MECZÓW bez zwycięstwa. Taką serię zaliczył GKS Katowice w poprzednim sezonie. Zaczęło się od porażki w listopadzie 2022 roku z ŁKS-em, a skończyło na przegranej u siebie z Odrą Opole w kwietniu bieżącego roku. Teraz katowiczanie nie wygrali dopiero trzech spotkań z rzędu. Na jakiej liczbie zakończy się ta seria?


Na zdjęciu: GKS Katowice musi się podnieść bo spada w tabeli. Sebastian Bergier zdobył w piątek bramkę, ale w praktyce nic ona nie zmieniła.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus