GKS Katowice. Trzeba to pielęgnować

W II lidze GieKSie o sprawianie niespodzianek będzie ciężko – w końcu do prawie każdego meczu przystępować będzie, jeśli nie z pozycji boiskowego, to przynajmniej papierowego faworyta – ale od czego jest Puchar Polski? Drugi raz z rzędu katowiczanie wystąpią w 1/16 finału. Przed rokiem przepustką do tej fazy okazała się zwycięska seria rzutów karnych z Pogonią Szczecin, w środę w ten sam sposób wyeliminowali Wartę Poznań (0:0, k. 5:3).

Z chłodną głową

– To tylko jeden mecz, w którym wszystko może się zdarzyć. Warta była faworytem. Jest liderem pierwszej ligi i naprawdę nieźle gra w piłkę. Nam w pierwszych 30 minutach zupełnie ją zabrali, nie ma o czym opowiadać. Było to jednak przez nas kontrolowane – znaliśmy atuty przeciwnika i nie chcieliśmy się otwierać. Nasza superakcja, fajna kontra zakończyła się czerwoną kartką na Szymonie Kiebzaku i to ułożyło mecz. Mogliśmy go szybciej zakończyć, bo Warta w dziesiątkę nie miała już okazji. Mieliśmy chłodne głowy, dążyliśmy do zwycięstwa, ale widocznie tak już musiało być, że odnieśliśmy je dopiero po karnych – przyznaje Arkadiusz Woźniak, lewy pomocnik GKS-u.

Choć „Wąski” jest jednym z najbardziej doświadczonych zawodników w zespole z Bukowej, on sam akurat w wygranej serii karnych udziału nie miał. Nie znalazł się w gronie pięciu egzekutorów „jedenastek”.

– Czułem lekki ból w plecach, pod względem fizycznym nie byłem dość pewny, dlatego ustąpiłem kolegom. Wiedziałem, na co ich stać. Nie ma się co napinać i wyliczać, kto strzela, a kto asystuje. Najważniejsze, że wygrała drużyna – podkreśla Woźniak.

Nic do udowodnienia

W środowy wieczór zapisał na swoje konto coś w rodzaju asysty, bo to po jego podaniu bramkarz Warty musiał ratować się faulem na Szymonie Kiebzaku, za który wyleciał z boiska. W ostatnich tygodniach Woźniak notuje takie konkrety. W domowych meczach z Olimpią Elbląg i Legionovią strzelał ważne gole, z ostatniego wyjazdu wrócił z dwiema asystami, które pomogły pokonać Garbarnię Kraków. 29-latek, odkąd tylko przeniósł się z Zagłębia Lubin do Katowic, niejednokrotnie był krytykowany przez kibiców GKS-u. Od zawodnika mającego na koncie 169 występów w ekstraklasie wymagali lepszej postawy. Co prawda była do tego potrzebna zmiana klasy rozgrywkowej, ale w tym sezonie wreszcie zaczyna stawać się ważną postacią zespołu.

– Nie patrzę wstecz, nie mam też niczego do udowodnienia. Po prostu robię swoje – tak jak wtedy, gdy niewiele mi wychodziło. Zawsze dawałem z siebie wszystko i o podejście nie mogę mieć do samego siebie pretensji. Niezależnie od tego, ile masz lat i rozegranych meczów, zawsze musisz być tym samym człowiekiem. Ja nim jestem. W każdym wieku można się rozwijać, wyciągać swojego maksa. Czuję, że znajduję się w dobrej dyspozycji i trzeba to pielęgnować. Gram teraz na lewej pomocy i odpowiada mi to – przekonuje „Wąski”.

Najważniejszy w sezonie

Wyeliminowanie z Pucharu Polski lidera I ligi to potwierdzenie niezłej formy GieKSy, która w czterech wcześniejszych meczach zdobyła 10 punktów, doskakując do czołówki trzeciego poziomu rozgrywkowego.

– Każda wygrana buduje cały klub, cementuje zespół, tworzy fajną atmosferę. Mamy 17 punktów. Nie patrzymy na to, czy w czterech meczach zdobyliśmy 10, czy w trzech – 7. Odbierajmy to globalnie. Za trzy dni czeka nas najważniejszy mecz w sezonie jak każdy najbliższy. Tak zawodowcy podchodzą do swoich obowiązków. Jesteśmy cierpliwi, robimy swoje. Na początku sezonu nie przynosiło to wielkich efektów, ale nawet ten inauguracyjny mecz ze Zniczem, wysoko przegrany, mogliśmy wygrać 5:4. Ważne, że trzymamy się jednej linii pracy, a w szatni mamy ludzi chcących się rozwijać – mówi lewy pomocnik drużyny z Bukowej.

Ten „najważniejszy mecz” czeka GieKSę w sobotę, kiedy to podejmie rezerwy Lecha Poznań. Przesunięcie tego spotkania na niedzielę w rachubę nie wchodziło, bo tego dnia hokeiści grają z Podhalem Nowy Targ. Piłkarze przystąpią więc do walki o punkty po krótkiej regeneracji, mając w nogach 120 minut pucharowego starcia z Wartą.

– To żaden problem. Jesteśmy profesjonalistami. Gra co trzy dni to nasz obowiązek – podkreśla Woźniak.

Na zdjęciu: Arkadiusz Woźniak – podobnie jak cała społeczność GieKSy – ma ostatnio powody do radości.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem