GKS Katowice. Trzydzieści i wystarczy

W niedzielę pod Klimczokiem katowiczanie będą musieli radzić sobie bez Rafała Figla, ale za to wesprze ich dwutysięczna grupa kibiców.


Na inaugurację 2:0 w Łodzi z ŁKS-em, a w szalonej z wielu względów domowej premierze – 3:3 z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. GieKSa rozpoczęła sezon od zdobycia 4 punktów w 2 meczach i choć ten ubiegłotygodniowy niósł za sobą dawkę potężnego niedosytu, to również i optymizmu, że drużyna jest w stanie dominować nad rywalami uważanymi za poważnych kandydatów do awansu.

Oprzeć się na pozytywach

– Fajny start z trudnymi rywalami – mówi trener Rafał Górak.

– W Łodzi wygraliśmy, z Niecieczą zremisowaliśmy i było trochę niedosytu, ale mam nadzieję, że to nakręci w nas pozytywne emocje. Mamy kolejny bardzo trudny mecz, w Bielsku, potem spotkanie z Sosnowcem, za chwilę wyjazd do Krakowa. Terminarz mamy taki z górnej póły. Trzeba okazać się bardzo, bardzo mocny w tych meczach, by punktować. Dlatego 4 punkty w 2 kolejkach są OK. Z Niecieczą zabrakło nam trochę doświadczenia. Nie powinniśmy doprowadzić do straty 3 bramek, grając jednego zawodnika więcej. Mogliśmy przy stanie 3:2 strzelić 3 gola i skończyć ten mecz, ale graliśmy z bardzo silnym przeciwnikiem. Było wiele pozytywów, na tym będę się opierał. Przez ponad 30 minut drużyna wyglądała tak, jakbym sobie tego życzył. Dużo dobrego, dużo jakości. Cieszy, że byliśmy w stanie narzucić od początku tak mocne tempo, stworzyć tak wiele sytuacji. Znalazły się też momenty, z których nie byłem zadowolony. Szklanka jest do połowy pełna, albo do połowy pusta. Kto chce, ten dorobi sobie swoją ideę.

Zawsze tam wygrywają

W niedzielę GieKSa zagra w Bielsku-Białej, czyli na terenie dobrze znanym choćby… trenerowi Górakowi, który przez lata pracował w tym mieście w III-ligowym wówczas BKS-ie. Ale to i teren znany i lubiany przez nią samą. Odkąd w 2016 roku Podbeskidzie spadło z ekstraklasy, mając już nowy stadion, katowiczanie gościli na nim 4-krotnie i za każdym razem zgarniali pełną pulę, strzelając po 2 gole. W 2016 roku wygrali tam 2:0 za kadencji Jerzego Brzęczka po golach Praznovsky’ego i Foszmańczyka. W 2017 było 2:1 (Plizga i Błąd, trener Mandrysz), w 2018 – 2:0 (, Śpiączka i Błąd, trener Dudek), a w 2021 – znów 2:1 (Szymczak x2, trener Górak). Zawsze mecze te były widowiskami, uatrakcyjnianymi przez liczną grupę fanatyków GieKSy. Tym razem znów ich nie zabraknie, mimo ciążącego na nich od kwietnia półrocznego zakazu wyjazdowego. Nie jadą jednak pod Klimczok – w ujęciu formalnym – zorganizowaną grupą, a Podbeskidzie postanowiło nie czynić im problemów. Prezes Bogdan Kłys zapowiedział, że ma być ich 2000.

Stan faktyczny

Drużyna będzie zatem mogła liczyć na wsparcie, którego na razie mieć nie będzie przy Bukowej z powodu bojkotu ogłoszonego przez fanatyków, sprzeciwiających się rządom prezesa Marka Szczerbowskiego.

– Mecze frekwencyjnie zaburzone, z różnych powodów, są w zawsze w jakiś sposób trudne. Bojkot to stan faktyczny, musimy się z tym mierzyć. Ale piłka jest dla kibiców, nie wydaje mi się, by drzwi Bukowej byłby dla kogokolwiek zamknięte, Jeśli są pełne trybuny, gra się bardziej ekspresyjnie, ale zawodnicy wiedzą, że bez względu na wszystko muszą działać tak, by ludzie chcieli ich oglądać i wspierać. Na mecz tak czy siak przychodzi się przecież dla drużyny. Tak mi się wydaje… – komentuje trener Górak.

Bez Figla

Dziś GieKSa zagra przy dopingu swych fanatyków, ale bez Rafała Figla, który w I połowie spotkania z Niecieczą doznał kontuzji pleców. Uraz okazał się mniej groźny niż przewidywano i w GieKSie odetchnięto z ulgą, ale w niedzielę środkowego pomocnika zabraknie na starych śmieciach (w 2020 roku świętował z Podbeskidziem awans do ekstraklasy). Figiel ma na koncie 30. z rzędu występów w podstawowym składzie GKS-u. Ostatnio brakło go niemal rok temu w Polkowicach (0:4 z Chrobrym, wszedł z ławki). Tego 31. nie będzie, zastąpi go zapewne ten, który zmienił go przed tygodniem, czyli Marcin Urynowicz, zdobywając nawet bramkę na 3:2. Nadal gotowy do gry nie jest też stoper Daniel Tanżyna.


Na zdjęciu: Marcin Urynowicz (z prawej) może być tym, który przy absencji Rafała Figla spróbuje załatać lukę w środku pola GieKSy.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus