GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec. Znak firmowy

Zwycięzca sezonu zasadniczego nie zawiódł oczekiwań, ale musiał się napracować w pierwszych tercjach.


Patryk Wronka – Grzegorz Pasiut – Bartosz Fraszko to firmowa trójka GKS-u Katowice. Bramkostrzelne trio nie zawiodło oczekiwań i zdobyło 3 gole w ważnych momentach. GKS wygrał dość pewnie, ale musiał się napracować, bo Zagłębie wcale nie zamierzało odpuszczać. Pierwsza odsłona rywalizacji więc dla GKS-u.

W krótkim odstępie obie drużyny ponownie się zmierzyły, ale tym razem w inauguracyjnym spotkaniu play offu. W szeregach gości nastąpiły kosmetyczne zmiany, zaś GKS zagrał w takim samym, wypróbowanym już ustawieniu. W derbach jedni i drudzy nigdy się nie oszczędzali, zaś stawka tej ważnej potyczki sprawiła, że bandy dudniły po ostrych starciach. Już w 1. tercji było sporo wykluczeń jak na dotychczasowe konfrontacje obu zespołów. Jednak ani jedna, ani druga strona nie potrafiła w wykorzystać tych okazji. Przewagę optyczną posiadali gospodarze i właśnie oni cieszyli się z nikłego prowadzenia. W 5 min zakotłowało się pod bramką Andreja Fiłonienki i Patryk Wronka otworzył konto bramkowe. Wydawało się, że po tym trafieniu gospodarzom będzie nieco łatwiej. Nic z tego, bo goście szukali swoich szans, ale John Murray nie dał się zaskoczyć. On potrafi się koncentrować w meczach o stawkę.

Hokeiści GKS-u już podczas sezonu zasadniczego zasygnalizowali, że potrafią grać w osłabieniu. W 2. tercji potwierdzili te umiejętność. Najpierw Grzegorz Pasiut, po świetnym podaniu ze strefy neutralnej, precyzyjnym uderzeniem nie dał najmniejszych szans Fiłonience. Wprawdzie Tomasz Kozłowski zdobył kontaktowego gola w przewadze, jednak gospodarze ponownie odpowiedzieli trafieniem w uszczuplonym składzie (kara techniczna za nadmierną liczbę hokeistów). Autorem gola był Bartosz Fraszko, ale sędziowie uznali go dopiero po analizie wideo. W ostatniej odsłonie gospodarze zdobyli kolejne bramki i tym samym w pełni zasłużenie uzyskali pierwszy playoffowy „skalp”. Do końca rywalizacji potrzebne jeszcze trzy.
Włodzimierz Sowiński

GKS KATOWICE – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 6:1 (1:0, 2:1, 3:0)

1:0 – Wronka – Fraszko – Rompkowski (4:43), 2:0 – Pasiut – Hudson – Wanacki (28:21, w osłabieniu), 2:1 – T. Kozłowski – Lundvald (35:03, w przewadze), 3:1 – Fraszko – Pasiut (36:25, w osłabieniu), 4:1 – Krężołek – Michalski (43:10), 5:1 – Michalski – Bepierszcz (50:13), 6:1 – Kolusz – Pasiut – Fraszko (55:20, w podwójnej przewadze).

Sędziowali: Robert Długi i Tomasz Radzik – Wojciech Moszczyński i Andrzej Nenko. Widzów 1150.

GKS: Murray; Voltala – Jakimienko, Hudson (6) – Wanacki, Kruczek – Wajda, Rompkowski; Wronka (2) – Pasiut – Fraszko, Saaralainen – Monto – Eriksson (2), Wielkiewicz – Lehtonen (2) – Kolusz, Krężołek – Michalski (2) – Bepierszcz, Smal. Trener Jacek PŁACHTA.

ZAGŁĘBIE: Fiłonienko (2); Syrojeżkin – Choperia, Luszniak (2) – Naróg, Klinecky – Krawczyk, Gniewek (2); Baszyrow – Wasiljew – Bernacki (2), Czwanczikow – Nahunko – Piotrowicz, Lundvald (2) – T. Kozłowski – Sikora (4), Blanik – Dubinin – Piotrowski. Kasprzyk. Trener Grzegorz KLICH.

Kary: GKS – 16 (2 tech.) min, Zagłębie – 16 (2 tech) min.


Klasyk na dzień dobry

Rodzimy klasyk już w I rundzie play offu to pewna niespodzianka, ale raczej nie przypadek, bo na taki efekt pracuje się przez cały sezon zasadniczy!

Pierwszy egzamin przeszedł dzisiaj bramkarz gości Tomasz Fuczik, który poradził sobie ze jednak strzałami Antona Żłobina i Jewgienija Bodrowa. W 5 min karę rozpoczął Alex Szczechura i Fuczik znów się wykazał, a potem odrodzili się goście i Denisa Pieriewozczikowa „sprawdzali” Michael Cichy dwa razy i Szczechura. Akcja szła za akcją, aż w 14 min Filip Starzyński dał się zaskoczyć przy wyprowadzaniu krążka i Dmitrij Ismagiłow dał Cracovii prowadzenie. Potem znów krążek przechodził spod jednej pod drugą bramkę, aż pod koniec I tercji karę złapał Radosław Galant, jednak „Pasy” nie potrafiły tego wykorzystać. Po zmianie stron Cracovia znów miała liczebną przewagę (2 min Cichego), ale znów niewiele zwojowała. Przyciskani tyszanie groźne kontrowali i w 27 min Galant trafił w poprzeczkę. Mówi się jednak, ze „co ma być, będzie” więc tenże Galant po 30 sek. kary Jewgienija Popiticza wyrównaniem zakończył składną akcję tyszan. Remis był krótko, bo Marek Biro po zagraniu Ismagiłowa pechowa wpakował krążek do własnej bramki. Później jednak optyczną, a potem już rzeczywistą przewagę uzyskali goście. W 36 min Cichy z bliska wyrównał. Początek III tercji to napór krakowian, ale już po 3 minutach Christian Mroczkowski uzyskuje pierwsze prowadzenie dla GKS-u. Gospodarze nie ustępują, naciskają, ale tyszanie umiejętnie ich wytrącają, jednak końcówka jak zwykle w takich sytuacjach należy do szukających wyrównania. Krakowianie nie wykorzystali przewagi (2 min Denisa Sierguszkin), w końcu wzięli czas. Na minute i 14 sek. przed końcem 2 min dostał Artiom Smirnow, a „Pasy” bez bramkarza znów natarły. Była jeszcze równoczesna kara, a Collin Shirley strzelając, złamał kij. Pierwsza runda dla tyszan.

COMARCH CRACOVIA – GKS TYCHY 2:3 (1:0, 1:2, 0:1)

Stan rywalizacji 0-1

1:0 – Ismagiłow – Woroszyło (13:26), 1:1 – Galant – Mroczkowski – Cichy (27:59, w przewadze), 2:1 – Ismagiłow (29:53), 2:2 – Cichy – Galant – Seed (35:04), 2:3 – Mroczkowski – Seed – Szczechura (42:37)

Sędziowali: Michał Baca i Krzysztof Kozłowski oraz Artur Hyliński i Jacek Szutta. Widzów

CRACOVIA: Pieriewozczikow; Szaur – Gula, Jeżek (2) – Dudasz (4), Kinnunen – Worobjow, Muller – Bezwiński; Csamango – Nemec – Żłobin, Ismagiłow – Bodrow – Woroszyło, Oksanen – Shirley (2) – Brynkus, Sołowjow – Jacenko – Popiticz (2). Trener Rudolf ROHACZEK.

GKS: Fuczik; Pociecha – Biro, Smirnow – Żełdakow, Kotlorz – Seed (2), Bizacki – Ubowski; Jeziorski – Galant (4) – Gościński, Wróbel – Fieofanow – Sergiuszkin (2), Mroczkowski – Cichy (2) – Szczechura (2), Marzec (2) – Starzyński – Witecki. Trener Andrej SIDORENKO.

Kary: Cracovia – 10 min, GKS – 14 min.


Unia po raz pierwszy

Unia bardzo mocno weszła w mecz i starała się zdominowąć rywala. To przyniosło efekt w postaci bramki, a odpowiedzialni byli za to bracia Strielcowowie. Podawał Wasilij, a Aleksander zdecydował się na strzał z ostrego kąta. Krążek odbił się od pleców sanockiego bramkarza i wpadł do bramki. Po stracie gola sanoczanie nieco się ocknęli. Do tej pory zupełnie nieśmiali zaczęli atakować. I w drugiej tercji jedna z takich akcji przyniosła powodzenie. Strzelał Mocarski, Saunderodbił krążek przed siebie, a pierwszy przy nim znalazł się Sawicki, który nie czekał, aż guma spadnie na lód. Uderzył z powietrza i doprowadził do wyrównania.

Niezbyt długo jecnak, bo zaledwie 61 sekund cieszyli się sanoczanie z wyrównania. Unia natarła od razu po stracie gola i błyskawicznie wróciła na prowadzenie. Teddy Da Costa dopadł do krążka, który znajdował się blisko bramki, a następnie poszukał strzału w górny róg bramki sanockiej. Trafił idealnie, w samo okienko i Unia miała bramkę zaliczki. W trzeciej odsłonie zespół z Sanoka starał się atakować i wychodziło mu to całkiem nieźle. Z tym, że nie był w stanie zdobyć wyrównującej bramki i pierwszy mecz w tej rywalizacji zakończył się triumfem faworyta.
(KJ)

Re-Plast Unia Oświęcim – Ciarko STS Sanok 2:1 (1:0, 1:1, 0:0)

1:0 – A. Strielcow – W. Strielcow (5:10), 1:1 – Sawicki – Mocarski (32:39, w osłabieniu), 2:1 – Da Costa – Glenn (33:40)

Sędziowali Marcin Polak i Mariusz Smura oraz Mateusz Kucharewicz i Dariusz Pobożniak. Widzów 1600.

UNIA: Saunders; Paszek – Glenn, Stasienko – Orłow, Bezuszka – Rogow, Prusak – M. Noworyta; Da Costa (2) – Rollin Carlsson – Oriechin, Dziubiński – W. Strielcow (2) – A. Strielcow, Kowalówka – Krzemień – Wanat (2), Jerasow – Apałkow – Themar. Trener Tom COOLEN.

SANOK: Salama; Jekunen – Piippo, Karlsson – Marva, Rąpała – Olearczyk, Florczak – Biały; Bukowski (2) – Hamalainen (2) – Sawicki, Mokszancew – Tamminen – Henttonen, Mocarski – Wilusz – Bielec, Filipek – Bar – Łyko. Trener Miika ELOMO.

Kary: Unia – 8 min (w tym 2 min. tech), Sanok – 6 min.


JKH GKS Jastrzębie – KH Energa Toruń 5:1 (1:1, 2:0, 2:0)

0:1 – Syty – Zając – Rożkow (2:51), 1:1 – A. Szewczenko – Razgals (5:42), 2:1 – Paś – Pavlovs (20:50), 3:1 – Kalns – Paś (21:37, w przewadze), 4:1 – Paś – Kalns (41:34, w przewadze), 5:1 – Razgals (55:34, w osłabieniu).

Sędziowali Patryk Kasprzyk i Paweł Kosidło oraz Maciej Byczkowski i Grzegorz Cudek. Widzów 800.

Stan rywalizacji: 1:0.

JASTRZĘBIE: Nechvatal; Kamieniew – E. Szewczenko, Bryk – Górny, Bahaleisza – Kostek, Jelszański – Horzelski; Razgals – Pavlovs (2) – A. Szewczenko, Kalns (2) – Rac – Kasperlik, Bondaruk – Paś – R. Nalewajka, Płachetka – Jarosz – Pelaczyk (7+25+20). Trener Robert KALABER.

ENERGA: Studziński; Jaworski (2) – Szkodienko (2), Szkrabow – Kuraszow, Rodionow (2) – Kozłow, Olszewski – Bajwenko; M. Kalinowski – Arrak – Kogut, Huhdanpaa (2) – K. Kalinowski – Wasjonkin, Szabanow – Korczocha (2) – Limma, Syty – Rożkow (2) – Zając (2). Trener Jussi TUPAMAEKI. Kary: JKH – 56 min, Energa – 14 min


Na zdjęciu: Grzegorz Pasiut, jak przystało na kapitana i lidera, poprowadził GKS do zwycięstwa.
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus