GKS Tychy. Junior w wyjściowym składzie

Choć GKS Tychy przegrał ćwierćfinałowy mecz Pucharu Polski w Cracovią tracąc gola w 115 minucie, to Jan Biegański, schodząc z murawy przy stanie 1:1, mógł być zadowolony. 98-minutowy występ może zaliczyć do udanych, a nie brakuje także głosów, że tyski junior był odkryciem ćwierćfinałowego spotkania Pucharu Polski. Pomocnik, który w I lidze debiutował 14 maja 2018 roku, mając 15 lat, 5 miesięcy i 10 dni, od tego czasu w zespole Ryszarda Tarasiewicza zaliczył trzy występy, rozgrywając w sumie 26 minut. Natomiast Ryszard Komornicki zdecydował się na wystawienie 17-latka w podstawowym składzie i na pewno nie żałuje.

Bez kompleksów

– Mówiąc szczerze nie spodziewałem się, że po ostatniej porażce w Głogowie wyjdziemy na boisko z takim pozytywnym i dobrym nastawieniem – stwierdził Jan Biegański.

– Daliśmy z siebie wszystko. W dogrywce mieliśmy swoje okazje i szkoda, że piłka nie wpadła do bramki Cracovii, która przez pewien moment była jak zaczarowana. Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Ja jestem naprawdę zadowolony z naszej gry. W końcówce, gdy już nie dawaliśmy rady z płuc, to z wątroby wszyscy cisnęli i naprawdę staraliśmy się ten mecz wygrać i awansować do półfinału.

– Nie było mowy o kompleksach o czym świadczą gol Wojtka Szumilasa, okazja Michała Staniuchy czy moja gra – dodaje 17-latek.

– Gdy dostajemy swoją szansę to nie możemy się bać, bo w piłce jest tak, że raz możesz mieć okazję, żeby się pokazać i właśnie ten raz trzeba się starać wykorzystać, żeby pozostać w zespole. Przed meczem rozmawialiśmy na ten temat z Michałem, że musimy się postarać. Ja jestem z siebie zadowolony, bo dałem z siebie wszystko. Jednak to Cracovia kolejny raz wygrała w dogrywce, a my żegnamy się z pucharowymi rozgrywkami z podniesioną głową i skupiamy się na najbliższym meczu.

Trzeba grać bez kibiców

– Dla nas mecz z Zagłębiem Sosnowiec to kolejny rozdział – zapewnia Jan Biegański.

– Nie ma więc już sensu patrzeć na to wszystko, co się wydarzyło w weekend i jak się potoczyło spotkanie pucharowe. Najważniejsze, że w meczu z Cracovią byliśmy naprawdę dobrą drużyną i można być zadowolonym z tego występu, co daje powiew optymizmu w naszej drużynie. Szkoda tylko, że zagramy bez kibiców. Niestety koronawirus zaatakował i przy pustych trybunach gra się inaczej. Mam nadzieję, że jak najszybciej się to zmieni i będziemy mogli grać dla swoich kibiców. Zabrakło ich na meczu z Cracovią, a wiadomo, że to mecz przyjaźni i widowisko z kibicami mogło być lepsze.

Na zdjęciu: Jan Biegański (z lewej) w meczu z Cracovią pokazał się z dobrej strony.