GKS Tychy. Młodzieżowiec z ekstraklasy

Jan Biegański wrócił do GKS-u Tychy, żeby po kroku w tył zrobić trzy-cztery do przodu.


Na mecz z drużyną GKS-u Katowice, której nazwa widnieje na samym początku piłkarskiej drogi Jana Biegańskiego, 19-letni pomocnik GKS-u Tychy wybiera się podbudowany nie tylko zwycięstwem trójkolorowych z Odrą Opole, ale także powołaniem na zgrupowanie do reprezentacji młodzieżowej U20. Zanim jednak wypożyczony z Lechii Gdańsk młodzieżowiec tyszan zacznie myśleć o starciach w Elite League z Niemcami (23 września w Unterhaching) i z Portugalią (27 września w Stalowej Woli) chce z jak najlepszej strony zaprezentować się na murawie stadionu przy ulicy Bukowej.

Zdaje sobie bowiem doskonale sprawę z tego, że kiedy w grudniu 2020 roku żegnał się z szatnią przy ulicy Edukacji i przechodził do Lechii Gdańsk plany piłkarskiego rozwoju miał zupełnie inne. Wraca więc żeby się odbudować i pierwszy raz od 5 kwietnia 2021 roku mógł znowu poczuć smak gry od pierwszego do ostatniego gwizdka.

Z chłopaka w mężczyznę

– Na pewno mam teraz większą świadomość piłkarską i życiową – stwierdził w wypowiedzi dla klubowych mediów młody pomocnik GKS-u Tychy. – Bycie samemu i wejście w wiek pełnoletni nie było łatwe, ale niektóre szczeble życiowe przeszedłem bardzo szybko. Zresztą już w Tychach miałem ten przyspieszony rytm, bo przecież w wieku 15 lat już byłem w pierwszej drużynie. Ale te półtora roku w Gdańsku sprawiły, że z chłopaka zmieniłem się w mężczyznę i na wiele rzeczy patrzę inaczej. Wiem, że trzeba się cieszyć z tego co jest i mam świadomość tego, że jeżeli jest zdrówko to resztę można osiągnąć na spokojnie.

Piłkarsko także dojrzałem. Wszedłem do Lechii za trenera Piotra Stokowca i na początku był przeskok, który poczułem już na pierwszym treningu. Ten pierwszy rok miałem jednak udany, a później problemy ze zdrowiem i decyzje kadrowe także sprawiły, że prawie półtora roku na szczeblu centralnym nie zagrałem pełnych 90 minut, aż dopiero w Tychach wróciłem do takiego grania i chcę to w pełni wykorzystać.

Numer 8 na koszulce

Przed odejściem z GKS-u Tychy Jan Biegański występował z numerem 15 na koszulce z trójkolorowym trójkątem na piersi. Po powrocie wybrał numer 8, który przez 8 sezonów nosił Łukasz Grzeszczyk – lider i kapitan tyskiego zespołu.

– Celowałem w mój numer z czasów gry w GKS-ie Tychy, ale 15 była zajęta więc szybki przegląd wolnych numerów, pod kątem mojej pozycji na boisku – dodaje zawodnik wypożyczony z Lechii Gdańsk. – Okazało się, że 8 została więc ją wybrałem. Nie konsultowałem tego z „Grzeszczem”, ale wiem, że Konrad Jałocha wysłał mu moje zdjęcie z jego numerem i nasz były kapitan się z tego zaśmiał. Problemów z tym jednak – na szczęście – nie było.

Zrobić coś więcej

– Mam nadzieję, że nie będzie też problemów z naszą dobrą grą, bo uważam, że tu jest dobra drużyna i możemy z nią sporo osiągnąć. Z mojej perspektywy wygląda to tak, że czasem trzeba zrobić krok w tył, żeby – jak Bóg da zdrowie – ruszyć do przodu i wykonać trzy-cztery kroki. Tym bardziej, że dobre relacje w Tychach po odejściu miałem cały czas i z kolegami z drużyny i z prezesem, a gdy miałem tylko czas i byłem na Śląsku w weekendy to przyjeżdżałem na mecze pierwszej drużyny i rezerw.

Gdy maturę pisałem też odwiedziłem prezesa i chłopaków więc czułem tyską atmosferę i wiem też czego wymagają kibice. Uważam, że mamy dobrą drużynę i możemy zrobić coś więcej i chcę pomóc drużynie w awansie – kończy Jan Biegański.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus