GKS Tychy. Nawet gdy się nie układa

Tyszanie po remisie w Katowicach mieli dwa dni wolnego.


Ponieważ najbliższy mecz tyszanie rozegrają w poniedziałek, goszcząc na swoim stadionie Stomil Olsztyn, to trener Artur Derbin, po potyczce w Katowicach mógł swoim podopiecznym nie tylko zafundować dwa dni wolnego, ale jeszcze sam udał się do Warszawy na konferencję trenerską. Nie znaczy to jednak, że zwolnił tempo swojej pracy.

– Po tym trudnym okresie, w którym od 12 września do 9 października rozegraliśmy sześć meczów ligowe i jeden pucharowy, taki krótki odpoczynek na pewno się zawodnikom przydał – mówi szkoleniowiec tyszan.

– Ja natomiast w tym czasie dorzuciłem do mojej kolekcji „Korony Gór Polskich” najwyższy szczyt Beskidu Małego, bo wszedłem na Czupel, ale przede wszystkim zrobiłem analizę naszego spotkania na Bukowej. Tak się akurat złożyło z powodu problemów technicznych platformy InStat najpierw dostępna była druga polowa i kiedy ją sobie oglądałem to muszę powiedzieć, że byłem zadowolony. Ale kiedy już można było się wgłębić także w analizę pierwszych 45 minut to już tak wesoło nie było. Gra obronna, czyli ta faza meczu, w której przeciwnik ma piłkę, a my koncentrujemy się na defensywie nie wyglądała wcale źle, ale podejmowanie zbytecznego ryzyka wtedy kiedy my mieliśmy piłkę i próbowaliśmy rozpocząć akcję skończyło się stratą piłki i bramek. O minusach z tego meczu mógłbym jeszcze powiedzieć sporo, ale skupię się na największym plusie, czyli charakterze drużyny. Dzięki niemu wywalczyliśmy remis.

Nie zabrakło gorzkich słów

Decydująca dla losów spotkania okazała się… przerwa. W niej trener dokonał trzech zmian, ale i zawodnicy zareagowali jak na faworytów przystało.

– W szatni nie zabrakło gorzkich słów, bo były potrzebne – dodaje szkoleniowiec GKS-u Tychy.

– Bardzo cenne okazały się jednak także zdania wypowiedziane przez Łukasza Grzeszczyka. Nasz kapitan przypomniał mecz z Wartą z końcówki rundy wiosennej w 2020 roku. Wtedy to poznański zespół prowadził już w Tychach po 13 minutach 2:0, ale spotkanie zakończyło się remisem 2:2.

Historia z odwracaniem losów meczu

– Ja też przypomniałem sobie takie swoje mecze, w których udało się odrobić dwubramkową stratę. Debiutując na ławce trenerskiej GKS-u Bełchatów na przerwę schodziłem z wynikiem 0:2, a skończyło się wyrównaniem w 88 minucie. Podobnie było w Chorzowie, bo Ruch prowadził po 13 minutach 2:0, ale Bartek Biel tuż przed przerwą i w końcówce wystrzelał nam remis. Dlatego wierzyłem do końca i ta wiara się opłaciła. Zdobyliśmy remis i ze świadomością, że jesteśmy mocni i potrafimy odwracać losy meczu, nawet gdy się nam nie układa, przygotowujemy się do kolejnego spotkania – kończy Artur Derbin.


Fot. Łukasz Sobala / Press Focus