ROW 1964 Rybnik. Wierzyły w nich tylko rodziny

Mają charakter! Rybniczanie po 30 kolejkach zamykali tabelę II ligi, do Grudziądza na mecz z jednym z faworytów do awansu pojechali po dwóch z rzędu porażkach do zera, już po kilkudziesięciu sekundach przegrywali 0:1, a mimo to byli w stanie odwrócić losy meczu. Bramka na 2:1 zdobyta w samej końcówce przez Przemysława Brychlika – po koronkowej akcji całego zespołu – wlała nadzieję na utrzymanie. ROW wyprzedził w tabeli śląskich sąsiadów z Chorzowa i Katowic, ma dziś 32 punkty, tracąc dwa „oczka” do plasujących się nad kreską Olimpii Elbląg i Gryfa Wejherowo.

– Wróciliśmy do gry – cieszy się trener Jacek Trzeciak. – Złapaliśmy delikatny oddech i wróciliśmy do rywalizacji o utrzymanie. Byliśmy już stłamszeni, na dnie. Oprócz nas samych i naszych rodzin, nikt już nie dawał nam szans – dodaje szkoleniowiec ROW-u. Fachowy portal 90minut.pl przed minionym weekendem dokonał analizy rozgrywek polskiego szczebla centralnego i prawdopodobieństwo spadku rybniczan (oznaczający powrót w III-ligowe szeregi po 8 latach) „wycenił” na ponad 90 %. Dziś wynoszą one blisko 77%, ale wydaje się, że matematyka jest w tym momencie brutalniejsza niż rzeczywistość. Trzeba zauważyć, że w tabeli wiosny ROW zajmuje 7. miejsce, zanotował 3 zwycięstwa, 5 remisów i 3 porażki. W 11 meczach stracił raptem 10 goli. Inna rzecz, że strzelił ich tylko 8, ale to akurat nie tajemnica, że zespół nie ma wybitnej kadry i nie bazuje na indywidualnościach, a raczej dobrej organizacji gry, defensywnie, przygotowaniu fizycznym, stałych fragmentach.

Zastrzyk energii dla outsidera. Ważne punkty ROW-u 1964 Rybnik

– Spotkania z Ruchem i Bełchatowem (0:3 i 0:1 – dop. red.) były bardzo złe w naszym wykonaniu. Nie funkcjonował jakikolwiek aspekt sportowy, piłkarski. W Grudziądzu było jednak widać, że drużyna w dużej mierze – choć przed nami jeszcze wiele pracy – zaczęliśmy funkcjonować tak, jak należy. Pod względem organizacji gry wyglądało to bardzo, bardzo dobrze. Kilka dokonanych zmian dało nam punkty – podkreśla trener Trzeciak. Jego zespół ma swój los we własnych nogach. Wydaje się, że kalendarz rybniczan jest najkorzystniejszy spośród całej grupy drużyn zamieszanych w walkę o utrzymanie. W sobotę – domowy mecz „na noże” z Olimpią Elbląg. Potem derbowy wyjazd na Rozwój i na zakończenie sezonu starcie z grającym już o „pietruszkę” Zniczem Pruszków przed własną publicznością. Będzie ciężko, ale każda drużyna wciąż trzyma karty w ręku. ROW nie jest tu wyjątkiem.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ